Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Burzliwe życie nowego prezesa TVP w 6 odsłonach

Kiedyś nazywany bulterierem prawicy. Zawsze marzył o tym, by rządzić TVP. Dziś został prezesem Telewizji. Oto kilka ważnych faktów i wypowiedzi z politycznego, a także prywatnego życia Jacka Kurskiego, o których nowy prezes TVP wolałby zapomnieć.
European Parliament/Flickr CC by 2.0Jacek Kurski w PE

1. Dziadek z Wermachtu i ciemny lud
W kampanii prezydenckiej 2005 r. ujawnił, że dziadek Donalda Tuska służył w Wehrmachcie (okazało się, że został do niego wcielony siłą). Kurski został za to na krótko usunięty z partii.

W listopadzie 2005 r. w korytarzu Radia TOK FM zapytany przez Tomasza Lisa, po co wyciągnął Tuskowi w kampanii „dziadka z Wermachtu”, miał odpowiedzieć: „Wermacht to ściema, ale naród jest głupi i ciemny i uwierzy. Więc wchodzimy w to”. Świadkiem tej rozmowy był Tomasz Wołek i publicysta POLITYKI Wiesław Władyka, którzy potwierdzają, że takie słowa z ust Kurskiego padły. Kurski zarzekał się, że nigdy ich nie wypowiedział.

2. Zablokować publikacje o romansie
Jacek Kurski kreuje się na konserwatywnego polityka przywiązanego do wartości chrześcijańskich i Kościoła. Długim cieniem na tym wizerunku kładzie się sprawa rozwodu z żoną Moniką.

Polityk próbował zablokować wszelkie publikacje na temat jego romansu z brukselską asystentką Anną P. Rozsyłał do mediów oświadczenie, że każdy, kto będzie pisał o jego życiu prywatnym, zostanie pozwany. Sąd orzekł jednak, że dziennikarze mają prawo pisać o życiu prywatnym Jacka Kurskiego.

3. Cichy rozwód w Brukseli
Jak twierdziła jego żona, w trakcie zakończenia ich małżeństwa Kurskiemu zabrakło klasy. Najpierw nazwała go tchórzem, bo pozew o rozwód złożył w Brukseli, a nie w Polsce. „Chciał się rozwieść w Belgii, tak by nikt się o tym nie dowiedział, po cichu, przed wyborami” – mówiła w sierpniu 2014 r. dziennikarzom „Faktu”.

Wcześniej oskarżała go w mediach o to, że przestał łożyć na ich małoletniego syna, mimo że wtedy europoseł Kurski nie mógł narzekać na brak pieniędzy. Ostatecznie udało im się rozwieść w kwietniu 2015 r., jeszcze przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, i zgodnie oświadczyć, że życzą sobie powodzenia.

4. Obietnice składane Cugier-Kotce
Jacek Kurski, choć przez wielu polityków PiS znienawidzony, zawsze dbał o dobre relacje z Jarosławem Kaczyńskim. Często w rozmowach powołuje się na wpływy właśnie u prezesa. W 2010 r. obiecał aktorce Annie Cugier-Kotce, która w poprzedniej kampanii wystąpiła w spotach PO, że za udział w spotach PiS zostanie posłanką tej partii.

„Pamiętam o Tobie. Rozmawiałem z Prezesem. Będzie OK. W najgorszym wypadku, Pani Poseł. Choć prezes wolałby jakiś dobry teatr dla Ciebie. Buziaki. Jesteś dzielna. Nie zostawimy Cię” – napisał do niej w esemesie. Ostatecznie Kurski nie wstawił się za aktorką.

5. Oskarża PZU o finansowanie PO
W czerwcu 2006 r., pół roku po przegranych przez Donalda Tuska wyborach prezydenckich, Jacek Kurski oświadczył w TVN, że kampanię wyborczą Tuska finansowało PZU. Chodziło o przejęcie od PZU za 3 proc. wartości powierzchni na billboardach, które państwowy ubezpieczyciel wykorzystywał w akcji „Stop wariatom drogowym”.

Na pytanie sądu, czy sprawdził te informacje, miał powiedzieć, że „nie gromadził dokumentów, nie ma natury śledczego”. Przegrał i zobowiązany wyrokiem sądu, musiał przepraszać „Ja, Jacek Kurski, bardzo przepraszam pana Donalda Tuska oraz Platformę Obywatelską za postawienie nieprawdziwych zarzutów w audycji telewizyjnej…”.

6. Pirat drogowy
Jacek Kurski już nie raz udowodnił, że był bardzo przywiązany do immunitetu, który najczęściej wykorzystywał na drogach. Przyłapany przez dziennikarzy na gorącym uczynku, zapewniał, że nigdy nie zasłania się immunitetem, przyjmuje mandaty i płaci.

Najbardziej pechowy był dla niego 2009 rok. W jednym miesiącu dwa razy został uchwycony przez fotoradary. Jeden mandat w wysokości 360 zł zapłacił, sprawa drugiego się przedawniła, więc honorowo zadeklarował przelać jego równowartość na konto Stowarzyszenia Rodzin Ofiar Wypadków Drogowych.

Wcześniej spiesząc się na otwarcie swojego biura poselskiego w Olsztynie, też nie zachował dozwolonej prędkości. „Kierowca wylegitymował się prawem jazdy i oświadczył, że posiada immunitet posła parlamentu europejskiego” – mówiła wówczas Izabela Niedźwiedzka z warmińsko-mazurskiej policji. Pouczony wolno pojechał dalej, aż zaparkował przed swoim biurem na środku skrzyżowania.

Ale szczytem pomysłowości na to, jak najszybciej dotrzeć z Gdańska do Warszawy, Kurski wykazał się w listopadzie 2008 roku. Włączając światła awaryjne, podpiął się pod konwój Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który przewoził niebezpiecznych przestępców. Zatrzymany, przyznał, że za konwojem dobrze mu się jechało. Dopiero później stwierdził, że przeszarżował i wpłacił 500 zł Fundacji na rzecz Ofiar Wypadków Komunikacyjnych i Bezpieczeństwa.

Jacek Kurski twierdzi, że „gdyby choć połowa informacji w mediach na mój temat była prawdziwa, już dawno z obrzydzenia dla samego siebie dokonałbym uroczystej egzekucji i samobójstwa, strzelając sobie w łeb na Rynku Starego Miasta”. Jednak na razie większość spraw sądowych o pomówienia przegrywa…

Przypominamy też najważniejsze wypowiedzi nowego prezesa TVP:

♦ „Nie ukrywam, że w sferze frazeologii i obrazowania świata polityki jestem chłonnym uczniem Jarosława Kaczyńskiego. Trafiłem na niego jako student na strajku majowym w 1988 r. w Stoczni Gdańskiej, kiedy podczas jego wielogodzinnych pogadanek politycznych w stołówce doznałem iluminacji politycznej. Wtedy ułożył mi się pewien obraz świata, a że zgadza się on z rzeczywistością, to pozostałem mu wierny” (listopad 2006).

♦ „Jakkolwiek jestem przeciwnikiem wyszywania na sztandarach partyjnych haseł religijnych, to jednak w tej sprawie partia, która zrzesza w olbrzymiej większości katolików, a taką partią jest Prawo i Sprawiedliwość, nie ma wielkiego pola manewru. Będziemy się tutaj kierować katolicką nauką społeczną. Oczywiście rozumiemy ból i troskę osób, które nie mogą mieć dzieci, ale opowiadamy się za tym, żeby odwoływać się do instytucji adopcji, a nie eksperymentować na zarodkach. W świetle orzeczeń nawet nie katechizmu, ale wręcz Trybunału Konstytucyjnego, zarodek jest człowiekiem. W związku z czym nie można go niszczyć, nie można go zamrażać” (grudzień 2008).

♦ „Prezes tak bardzo mnie ceni, że nie wyobraża sobie kraju i Sejmu beze mnie. To mi bardzo pochlebia” (grudzień 2008).

♦ „Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chce podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego, muszą wiedzieć, że Jacek Kurski mu tę rękę obetnie” (styczeń 2010).

♦ „To jest walka gołej dupy z batem. To znaczy, że co mamy zrobić? Trzeba mieć swoje, w sensie ideowym, seriale sitcomowe, seriale pokazujące nasze wartości na podstawie prawdziwych bohaterów. Trzeba mieć swoje portale, swoją dobrą gazetę, swoje duże media, swoje radio i telewizję. Trzeba oddziaływać na kulturę. Mieć swojego Wojewódzkiego, Majewskiego kabarety” (październik 2010).

♦ „PiS jest jak kolonia karna. Jarosław Kaczyński powinien być jak dyrygent. W ręku batuta, wsłuchany w skrzypce, w świetne brzmienie wiolonczeli. Ale batuta pomyliła się dyrygentowi z batem”.

♦ „Rozmawialiśmy indywidualnie z prezesem, że to jedyny sensowny sposób, by cokolwiek osiągnąć. Ale nic się nie udawało, bo Kaczyński potrafił się na coś zgodzić i nie dotrzymać umowy. Zdecydowaliśmy się więc wystąpić publicznie. Odpowiedzią były represje i wyrzucenie Ziobry, Cymańskiego i mnie z partii. Potem prawie 20 koleżanek i kolegów zdobyło się na gest solidarności, co jest w polskiej polityce niezwykle rzadkie i szlachetne” (listopad 2011).

♦ „Twierdzenie bez stuprocentowych dowodów, że to był zamach, immunizuje Rosjan od odpowiedzialności za złe naprowadzanie. Macierewicz buduje potęgę Putina” (październik 2013).

♦ „Dzisiaj przeżywa dramat, bo delfin okazał się leszczem, jeśli nie leszczykiem, który pozbawiony jest wizji, pomysłu, wyposażony w charyzmę trzęsącej się galarety. I na dodatek co chwila trzeba mu zmieniać pieluchę (...). Krótko mówiąc, to zemsta za test prawdy. A test wypadł katastrofalnie. Na koniec Ziobro okazał się tchórzem, który w dniu wyborów opuścił swoich ludzi i nie miał odwagi stanąć przed kamerami i wziąć odpowiedzialność za wynik”.

♦ „Oddam za darmo paletę pampersów. Zmieniałem je przez ostatnie 3 lata co 2 dni dorosłemu, ale de facto są dla dzieci” (lipiec 2014, o Zbigniewie Ziobrze).

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną