Być może [zachowanie PO podczas sesji Parlamentu Europejskiego, na której omawiano sytuację w Polsce – przyp. red.] jest skutkiem tego, że Platforma nie ma jeszcze przywództwa. Chociaż to zaskakujące – bo to duży klub, a więc powinna jakoś przed debatą usiąść, przygotować się, zastanowić, jak to będzie przebiegać, co zrobimy, kto wyjdzie do mediów, kto wyśle tweety, czy przygotowujemy jakieś materiały.
To jest, wydaje mi się, banalna technologia, którą PiS ma opanowaną, bo przećwiczył ją wiele razy i stosuje bardzo bezwzględnie. To, co tam się stało, to żałość.
Pan poseł Jan Olbrycht, który występował w imieniu PO, skądinąd rozsądny człowiek, kompletnie się do tego nie nadaje. Nawet nie był w stanie przygotować trzech punktów, żeby nakłuć szpileczkami nadymany balon propagandy PiS w tej sprawie.
Zastanawiałem się też, czy jakiegoś młodego pieska nie powiesić na Donaldzie Tusku. Jego wieczorna wypowiedź była już lepsza niż to, co mówił wcześniej. Zresztą wiemy, że rola Tuska jest niezręczna, być może ma nawet jakieś poczucie winy, że to wskutek jego wyjazdu i wzięcia posady europejskiej nastąpiła ta polityczna zmiana.
Rozumiem też motywy, dla których Tusk chce schładzać atmosferę konfliktu. Niemniej było to bardzo podobne w tonie, w którym mówił poseł Olbrycht: to nie my, to jest sytuacja niezręczna. To ja pytam: albo mamy do czynienia z czymś zatrważającym w kraju, czyli rozwalaniem jedynego bezpiecznika przed rodzajem „puczu” konstytucyjnego, albo mamy do czynienia z tym, co premier Szydło nazywa rodzajem politycznej kontrowersji, sporu, nieporozumienia.
Dzisiejsze spotkanie w KPRM jest podbudowaniem przez premier, z udziałem opozycji, tej samej narracji: mamy do czynienia z kontrowersją. To jest propozycja pani premier, a jaka jest propozycja opozycji w tej sprawie?
Na podstawie: TOK FM. Posłuchaj całej audycji »