Zapłacimy wszyscy. Pytanie: ile?
Grzegorz Schetyna: musimy być gotowi na wszystko
Sławomir Sierakowski rozpoczął na naszych łamach dyskusję pod prowokacyjnym hasłem: „Co po Kaczyńskim?”, stwierdzając, że antypisowe partie muszą na nowo przemyśleć swoją strategię, jeśli chcą w przyszłości pokonać i na trwałe odsunąć od władzy prawicowy populizm. Odpowiedział mu lider Nowoczesnej Ryszard Petru, który uważa, że skończył się czas zarówno PiS, jak i PO i nadchodzi wielka pokoleniowa zmiana. Dziś głos w dyskusji zabiera Grzegorz Schetyna, jedyny kandydat na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
***
Wydarzenia w Polsce w zeszłym roku przypomniały nam boleśnie, że w polityce wszystko jest możliwe, wszystko może się zmienić w ciągu jednego dnia, a przyjmowanie czegoś za pewne i oczywiste to dowód naiwności lub pychy. Staram się w życiu wystrzegać jednego i drugiego, ale przyznam, że po ostatnich wypadkach sam jestem zaskoczony. Nie sądziłem, że po 26 latach polskiej wolności, udanej budowie stabilnego systemu demokratycznego i państwa prawa z niezłymi instytucjami przedstawianymi innym za wzór, ktoś zamiast je ulepszać i wzmacniać, świadomie podniesie na nie rękę czy wręcz będzie próbował je burzyć. I nie będzie to pojedynczy wybryk, błąd, ale świadoma strategia polityczna.
Dlaczego tak się dzieje? Uznawane za konserwatywne PiS w rzeczywistości jest partią rewolucyjną, a jego lider Jarosław Kaczyński chce przeorać Polskę według swojego wyobrażenia, tak jak bolszewicy chcieli stworzyć nowego człowieka i nowe społeczeństwo. Być może sam, a być może pod wpływem tekstów Jadwigi Staniszkis prezes PiS uznał, że współczesne państwo demokratyczne, składające się z połączonych ze sobą w sieć instytucji działających na podstawie prawa, jest nieskuteczne i niewydolne. Trzeba więc osłabić lub wręcz zniszczyć te instytucje, zamiast prawa i procedur nadać im jak najwięcej treści politycznej, co rzekomo zwiększy skuteczność całego państwa.