Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Bądźmy czujni

Szkoda państwowych pieniędzy na in vitro, zdecydował minister zdrowia Radziwiłł.

Wystarczą prywatne luźne gatki, dorzucił wiceminister Pinkas. W ten sposób Narodowy Program Prokreacyjny został zamknięty na amen. Kilka dni później PiS zdetonował kolejną garderobianą bombę. Oto Krzysztof Szczerski, doradca prezydenta (?) Dudy, przyjrzał się – przypuszczam, że z obrzydzeniem – sobotnim demonstracjom KOD w Krakowie przeciwko ustawie inwigilacyjnej. To nie są żadni „upośledzeni społecznie”, tylko „absolutny establishment krakówka”, ludzie wietrzący swoje stare futra z norek. Ja ich znam! – przekonywał w TVP. – To jest ruch, który ma do dyspozycji co najmniej jedną dużą gazetę, kilka tygodników, stację telewizyjną, grupy biznesowe i poparcie z zagranicy. Godzinę później, z wyżyn swojego autorytetu wicemarszałka, na te same futra pluł Joachim Brudziński. Łatwo też obliczył, że 99 proc. demonstrujących w całej Polsce w ogóle nie wie, co robi.

Krótko mówiąc, zidentyfikowano kolejnego wroga narodu. Po wegetarianach, rowerzystach, komunistach, złodziejach, gorszym sorcie i tych, którzy nie rozumieją różnicy pomiędzy AK i gestapo, ujawnili się „odzieżowcy” – wstrętna siła śmierdząca naftaliną. Tropieni są następni. Czujne oczy ministrów ochrony środowiska przyłapały na gorącym uczynku sortowania śmieci zbereźników „miękko lokujących gender”. Przenikliwa, niezależna dziennikarka PiS Dorota Kania z triumfem doniosła, że 12-letni Ryszard Petru, obecny lider Nowoczesnej, nasiąkał atmosferą sowieckich służb specjalnych, mieszkając w ZSRR. Ja byłem jeszcze młodszy, gdy nasiąkałem. Miałem niespełna 8 lat, kiedy sowiecki politruk z żoną i synem w styczniu 1945 r. zajął nasze mieszkanie, wyrzucając całą moją rodzinę do kuchni. Codziennie przychodzili sobie gotować, opowiadając przy okazji o „swobodnym” życiu w stalinowskim ZSRR.

Polityka 5.2016 (3044) z dnia 26.01.2016; Felietony; s. 97
Reklama