Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji weszli do redakcji tygodnika „Fakty i Mity” w poniedziałek 15 lutego. Zabrali ze sobą kopie dysków redakcyjnych i księgowych. Zatrzymali też redaktora naczelnego pisma Romana Kotlińskiego. Dopiero po dwóch dobach, w środę, prokuratura wydała w tej sprawie komunikat.
Według publicysty Ernesta Skalskiego (autora związanego dawniej m.in. z POLITYKĄ i „Gazetą Wyborczą”) nalot na „Fakty i Mity” to jednocześnie „demonstracyjna bezczelność” władzy jak i „próbny kroczek”, którego powinny obawiać się inne media. „Nie liczymy się z niczym, żebyście wiedzieli, że wszystko możemy. I jakby co, to was nic nie uchroni” – pisze w komentarzu dla „Studia Opinii”.
Skalski przypomina, że zatrzymany przez CBŚP Roman Kotliński to były ksiądz, były poseł Ruchu Palikota, krytykujący Kościół katolicki i PiS. „To wszystko musiało być brane pod uwagę. Opinia publiczna wszystko traktuje ad personam, a nie ad meritum. Inicjatorzy nalotu założyli, że ludzie zareagują na zasadzie: kogo trafiło? Takiemu to się należało! I nie będą patrzeć na prawny i społeczny aspekt tej sprawy” - stwierdza publicysta. I dodaje: „Pismo Kotlińskiego też się mało komu podoba, ale co to ma do rzeczy? A to, że jest jednym z tych, którzy podnoszą rękę na Kościół, a więc na Polskę, według wykładni Kaczyńskiego. I jemu, wraz z jego partią, też ostro tam się dostaje. Nie tylko tam, więc inne redakcje mogą wyciągnąć wnioski z tej akcji”.
Publicysta zaznacza, że to nie pierwsza w ostatnim czasie interwencja służb na redakcję, ale w przypadku tygodnika „Wprost” istniał przynajmniej „jakiś związek tej akcji z publikacjami w tygodniku. W przypadku »FiM« trudno się czegoś takiego dopatrzeć” – zaznacza Skalski. Podkreśla, że nawet jeśli zarzuty wobec Kotlińskiego zostaną potwierdzone – dotyczą one podżegania do morderstwa – nie zmieni to wymowy nalotu na redakcję.
Zdaniem Skalskiego, nawet gdyby kiedyś Kotliński został uniewinniony, nic, w tym wysokie odszkodowanie „nie zwróci mu tego, co przeszedł i co zapewne przejdzie jeszcze jego pismo”. „Nawet jeśli przyjdzie kiedyś czas rozliczeń i uda się uwodnić bezprawie dokonanego nalotu na redakcję, Zbigniew Ziobro i jego ludzie będą mieli prawomocne orzeczenie, że działali w interesie społecznym, więc z mocy ustanowionego przez siebie prawa nie ponoszą odpowiedzialności” – tłumaczy publicysta.
O wyjaśnienia w sprawie działań w redakcji „Faktów i Mitów” zwrócił się do policji i prokuratury Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar poprosił o „ocenę działań funkcjonariuszy (w szczególności w zakresie podstawy prawnej i ich proporcjonalności w kontekście stawianych zarzutów i odległości czasowej od wszczęcia postępowania w sprawie)”.
Zdecydowane stanowisko zajęło również Towarzystwo Dziennikarskie (zdominowane przez sympatyków PiS Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w ogóle się nie wypowiedziało). „Nie wiemy, jakie były powody akcji policji i prokuratury, ale wkroczenie do jakiejkolwiek redakcji i konfiskata materiałów redakcyjnych, które objęte są tajemnicą dziennikarską, jest wydarzeniem budzącym najwyższy niepokój” – czytamy w specjalnym oświadczeniu TD.