Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

To nie ja, to on

Jerzy Zelnik tłumacząc się ze swojej współpracy z SB, ponownie zaczął donosić

Forum
Aktor Zelnik ma oczywiście prawo apelować o wyrozumiałość dla błędów swojej młodości. Nie może jednak równocześnie odmawiać prawa do wyrozumiałości Lechowi Wałęsie.

Na wieść o tym, że ideowi towarzysze wyciągnęli dokumenty dowodzące jego współpracy z komunistyczną bezpieką (lata 1964–66), aktor Jerzy Zelnik ma prawo się bronić. I to nawet wymyślając wątpliwe konstrukcje psychologiczne: że donosił jakiś „inny” Zelnik – „inna osobowość, inny człowiek” (jak nazwał sam siebie), któremu „seks zaślepiał oczy” i który miał nadzieję, że socjalizm może mieć ludzką twarz.

Ten dzisiejszy, nawrócony (i religijnie, i politycznie) Zelnik nie ma już z nim nic wspólnego – także „światopoglądowo”. 

Aktor Zelnik ma też oczywiście prawo apelować o wyrozumiałość dla błędów swojej młodości.

Nie może jednak aktor Zelnik – szczególnie aktor Zelnik – odmawiać równocześnie prawa do wyrozumiałości Lechowi Wałęsie. A już rodzajem nowego donosu są sugestie, że wina Wałęsy (aktor wszak, podobnie jak inni zaciekli lustratorzy, jest przekonany, że Wałęsa był czynnym agentem SB) jest tym większa, że był on „dojrzalszy” i „już widział, że mordowali jego kolegów na ulicach”.

Poza tym, że teza taka jest nieprawdziwa (Wałęsa w 1970 r. miał ledwie 27 lat), to jest łajdacka i zwyczajnie obrzydliwa. Oraz – właśnie – śmierdzi znowu donosem.

Widać aktor Zelnik próbuje grać dalej swoją rolę na tej samej politycznej scenie. Za wszelką cenę.

Reklama
Reklama