Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ekshumacje „prawie wszystkich” ofiar katastrofy smoleńskiej? Nawet bez zgody rodzin

. . Maksymilian Rigamonti / Reporter
Taki proceder ma zwykle charakter polityczny. Zresztą prokuratura ma już na koncie skandaliczne, bo kompletnie chybione i niepotrzebne ekshumacje.

Prok. Marek Pasionek, szef ekipy prokuratorskiej badającej na nowo katastrofę smoleńską, przyznał, że nie wyklucza zarządzenia ekshumacji „prawie wszystkich” osób, które zginęły w kwietniu 2010 r. Dodał, że do otwarcia grobów i badania ciał może dojść nawet wbrew woli rodzin ofiar, bo to „prokurator jest gospodarzem postępowania” i to „do niego należy decyzja władcza w tej kwestii”.

Prokurator tłumaczy, że śledczy nie mogą – jak to ujmuje – „pozostać obojętni” na fakt, że „ukazały się liczne nieprawidłowości” (w kwestii, jak można się domyślać, identyfikacji zwłok).

Tymczasem, po pierwsze, przeprowadzone do tej pory ekshumacje tylko w dwóch przypadkach potwierdziły podejrzenia o zamianie zwłok w trumnach. W pozostałych trzech przypadkach sugestie takie okazały się fałszywe.

Po drugie, okoliczności choćby już tych ekshumacji dowiodły, że są one wykorzystywane politycznie. I chodzi nie tylko o kolejne niczym nie poparte oskarżenia. Dochodziło bowiem nawet do gorszących przepychanek i manifestacji na cmentarzach (z udziałem m.in. posłów PiS Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi oraz Grzegorza Brauna).

Po trzecie wreszcie, prokuratura ma już na koncie skandaliczne, bo kompletnie chybione i niepotrzebne, ekshumacje. Swego czasu na przykład pewna pani prokurator z Katowic zarządziła wydobycie zwłok generała Sikorskiego z Krypty Wawelskiej, sugerując, że pomoże to wyjaśnić okoliczności katastrofy pod Gibraltarem. Symbolem stało się zdjęcie, które pani prokurator zrobiła sobie przy grobowcu generała, aby pochwalić się tym znajomym w internecie.

Z kolei jej koledzy z krakowskiego IPN przeprowadzili równie absurdalną (i sprzeczną z wolą części rodziny) ekshumację zwłok Stanisława Pyjasa (związanego z opozycją studenta UJ, którego ciało znaleziono w maju 1977 r. na klatce schodowej przy ul. Szewskiej w Krakowie, co stało się powodem do podejrzeń, że został zamordowany przez peerelowską służbę bezpieczeństwa). I w tym przypadku nie wniosło to niczego do wcześniejszych ustaleń (a w każdym razie nic o tym na razie nie wiadomo).

Nawet więc jeśli rodziny ofiar (a w przypadku katastrofy smoleńskiej mogą się nadal takie znaleźć) domagają się ekshumacji, prokuratura – w imię powagi urzędu – powinna się dwa razy zastanowić. Tym bardziej zaś winna uwzględniać sprzeciw innych rodzin. Zwłaszcza że jest jasne, że sytuacja z propagandowym rozgrywaniem tej dramatycznej procedury się powtórzy.

Całkiem niedawno chociażby przeprowadzenie ekshumacji wszystkich ofiar sugerowała Małgorzata Wasserman (dziś posłanka PiS), domagając się równocześnie ukarania rzekomo winnych zaniedbań w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy. Nie pomogło nawet to, że ekshumacja zwłok jej ojca nie potwierdziła żadnych podejrzeń rodziny ani też nie wniosła żadnych nowych elementów do śledztwa smoleńskiego.

Kiedyś ciało osoby zmarłej otaczano czcią, a cmentarz był miejscem świętym. Tak było kiedyś.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną