Orzeł biały bez korony
Andrzej Duda zdeprecjonował najwyższe odznaczenie państwowe Rzeczpospolitej
Lista odznaczonych właśnie orderem Orła Białego zdumiewa – zwłaszcza jeśli połączyć ją z wygłoszonymi podczas wręczenia go uzasadnieniami oraz porównać z nazwiskami wybitnych Polaków dotąd nim uhonorowanych, choćby tylko w okresie wolnej Polski po 1989 r.
Czy bowiem – owszem, niewątpliwe – sportowe sukcesy Ireny Szewińskiej można porównać z wkładem do historii Polski Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka czy Zbigniewa Brzezińskiego?
Czy wielkie zasługi i takąż odwagę, którą w czasach PRL wykazali się Zofia Romaszewska i Bronisław Wildstein, rzeczywiście można porównać do roli, jaką w tym czasie odegrali Jacek Kuroń i Karol Modzelewski – roli symbolizowanej przecież latami spędzonymi w więzieniu? A honory i ordery mają wszak nawet formalną gradację.
Czy skomponowanie muzyki do niepokazanego dotąd prawie nikomu filmu o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem (a chyba w tym kontekście prezydent wspominał o niezłomności twórcy) można porównać z dokonaniami Krzysztofa Pendereckiego i Wojciecha Kilara?
I wreszcie: czy wystarczającym powodem przyznania Orła Białego mogą być – jakiekolwiek zresztą: czy to skrajnie przeciwne, czy skrajnie aprobatywne – poglądy na temat aborcji czy zapłodnienia in vitro? Bo do tego głównie sprowadza się pojmowanie katolickich wartości i rodziny w przypadku pani Wandy Półtawskiej…
Skądinąd, i to niezupełnie na marginesie, nasuwa się pytanie: czy Zofii Romaszewskiej i Bronkowi Wildsteinowi (znamy się, stąd ta forma) nie przeszkadzało przyjmować orderu ramię w ramię z Ireną Szewińską, która podczas stanu wojennego firmowała PRON, czyli Patriotyczny Ruch Ocalenia Narodowego, czyli fasadową organizację stworzoną właśnie przez reżim gen. Jaruzelskiego? Przecież Zofia Romaszewska musiała się wtedy ukrywać, a Bronek Wildstein kosztował czarnego emigracyjnego chleba! Nie mówiąc o tym, że setki ich przyjaciół z opozycji siedziało wtedy w więzieniu…
I inne: czy przyznanie Orła Białego pani Półtawskiej nie jest tanim chwytem, służącym wykorzystaniu jej przyjaźni z Janem Pawłem II dla prezydenckiego publicity? Czyli, powiedzmy wprost, próbą manipulacji.
I takie: czy na ocenę Bronisława Wildsteina – dokonywaną przez głowę państwa, mającą, było nie było, stać na straży prawa – nie powinno wpłynąć i to, że ujawniając swego czasu bez cienia refleksji rejestry komunistycznej bezpieki, niesłusznie spostponował on wiele zacnych właśnie osób? A już na litanię prezydenta na pewno to nie zasługuje.
I jeszcze jedno, prozaiczne niemalże, a dotyczące dwuznacznie ocenianej roli Ireny Szewińskiej w światowych federacjach sportowych.
Order Orła Białego był honorem dla najlepszych synów i córek Rzeczpospolitej (ten patos jest tu należny i zamierzony). Andrzej Duda swoimi decyzjami – bo akurat w tym momencie tylko on, co też jest znakiem czasu, wchodził w skład kapituły odznaczenia – próbuje pozbawić tego Orła korony. I to za żenującą cenę: żenującą tezę pani Półtawskiej, jakoby dopiero teraz poczuła, że żyje w prawdziwej Polsce…