Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kurs na konfrontację

Brutalnym atakiem na opozycję premier próbuje zdezawuować stanowisko Brukseli wobec Polski

. . Kancelaria Sejmu / Flickr CC by 2.0
Wystąpienie pani premier miało przygotować elektorat pisowski na ogłoszenie w nadchodzący poniedziałek stanowiska Brukseli w sprawie kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego

Poniżej godności pani premier jest odpowiadanie na uwagi personalne, ale nie jest poniżej jej godności miotanie obelg pod adresem krytyków polityki jej rządu. Pani Szydło nie przeszkadzało także wielogodzinne obrażanie poprzedniego rządu PO-PSL podczas tak zwanego audytu.

Nie przeszkadzało jej, ani liderom jej obozu politycznego, kiedy ministrowie jej rządu przedstawiali Polskę jako państwo fasadowe, słabe, a zatem niewarte poważnego traktowania przez jej partnerów zagranicznych.

Można różnie oceniać przebieg piątkowej dyskusji w Sejmie, ale obserwatorzy zewnętrzni, przede wszystkim w Unii Europejskiej, muszą napisać w swych raportach, że sytuacja polityczna w Polsce pogorszyła się, konflikt eskaluje. To zła wiadomość, która niweczy nadzieje, że uda się uniknąć konfrontacji rządu Szydło z Komisją Europejską na tle kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Wystąpienie pani premier miało przygotować elektorat pisowski na ogłoszenie w nadchodzący poniedziałek stanowiska Brukseli w tej sprawie. Ponieważ wiele zapowiada, że będzie ono surowe w ocenie polityki rządu polskiego, Szydło usiłowała z góry je zdezawuować jako dyktat uderzający w suwerenność państwową.

Brutalnie zaatakowała też opozycję, przedstawiając ją jako zauszników i współautorów brukselskiego ultimatum. Premier powróciła do retoryki prezesa Kaczyńskiego, odmawiającego patriotyzmu politycznych i ideowych przeciwników polityki jej rządu.

Wydarzenia na sali sejmowej pokazują chaos panujący w obozie władzy. Ataki na Komisję Europejską są nie do pogodzenia z deklaracjami prezesa Kaczyńskiego i samej premier, że Polska chce odgrywać aktywną rolę w Unii Europejskiej. Aktywną, ale jaką? Konstruktywną i solidarną czy destabilizującą?

Piątkowe wystąpienia sejmowe Szydło były konfrontacyjne i pod adresem Brukseli, i pod adresem opozycji w parlamencie. Nie da się tego przedstawić jako nowego otwarcia, wyciągnięcia ręki, szukania porozumienia głównych sił politycznych dla dobra kraju.

Chaosu dowodzi także zmienianie stanowiska w sprawie udziału PiS w spotkaniu z opozycją. O ile w ogóle do niego dojdzie, to po piątkowym piekle sejmowym trudno w nim sobie wyobrazić udział przedstawiciela PiS, a jeszcze trudniej jakiekolwiek porozumienie.

Do czego więc dąży rząd? Wygląda na to, że liderzy obozu władzy zdecydowali się na kontynuację polityki konfliktu z opozycją i Komisją Europejską, aby skonsolidować swoich wyborców i przygotować ich do długiej wojny pozycyjnej. Stoi to w sprzeczności z deklarowaną przez nich walką o nasze żywotne interesy.

Politycy PiS lubią podkreślać, że rządzą, bo tak chcieli Polacy, którzy ich wybrali. Ale zapominają, że dziś, mocą tego mandatu, to oni są odpowiedzialni za dobrostan także tych Polaków, którzy na nich nie głosowali, którzy nie chcą autorytaryzmu ani politycznej wojny domowej na wyniszczenie ani wojny z Unią Europejską.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną