Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Komplecik

Zacznę od drobiazgu, który mnie uwiera.

Pewnie nie mnie jednego. Rząd znów pokazał, co jest jego priorytetem i kto tak naprawdę podejmuje decyzje w Polsce. W Sejmie miała się zebrać komisja finansów, by zaopiniować kandydaturę Adama Glapińskiego na szefa NBP. Nie zebrała się jednak, ponieważ politycy PiS zostali wezwani do Torunia na konsekrację kościoła, który zbudował ojciec Rydzyk. Jemu się nie odmawia nawet na kolanach. A skoro już jestem przy klęczniku, to aż się prosi, by przypomnieć, że w klinice państwowej MSWiA w Warszawie odbyła się uroczystość „Wprowadzenia Relikwii św. Jana Pawła II”. Szpital podlega ministrowi Błaszczakowi, któremu takie wydarzenia będą z pewnością bardzo pomocne w dalszej pracy. Niestety, nie można go nazwać trendsetterem, bo sprowadzanie szczątków różnych świętych do urzędów i gmachów państwowych stało się ostatnio prawie obowiązkowe. Nie tak dawno temu Pałac Prezydencki wzmocnił się relikwiami pewnej włoskiej świętej. Pomagają one głowie państwa w staraniach, by polskim rodzinom łatwiej było pokonywać trudności „ekonomiczne, demograficzne i ideologiczne”.

Relikwie są też w Sejmie. Niestety, w niczym nie pomagają. Tajfun słów, które wydobyły się z premier Szydło na ostatnim posiedzeniu naszego parlamentu, urywał głowy posłom oraz wszystkim Polakom tęskniącym za demokratycznym ładem prawnym. Rozsierdzona szefowa rządu lżyła i oskarżała opozycję o zdradę i targowicę. Szydziła, że cieszą się z krytycznej opinii Komisji Europejskiej na temat praworządności w Polsce. Krzyczała, że kocha ojczyznę i naszej suwerenności nie odda w obce ręce. Obce, czyli unijne. Z pewnością zaskarbiła sobie tymi słowami uznanie i podziw wszystkich krajów spod dwunastogwiezdnej flagi. Nie obyło się też bez durnowatego komentarza ministra spraw zagranicznych o tym, jak zagraniczni urzędnicy „gwałcą polski interes narodowy”. I Jarosława Gowina ostrzegającego, że stoimy „pod lufami dyplomatycznych karabinów”. Jeszcze słowa wicepremiera Morawieckiego o kandydatach na prezydenta USA, którzy stanowią dla nas wybór między dżumą a cholerą, a także skierowanie Billa Clintona do psychiatry przez prezesa PiS i oto mamy komplecik chamstwa oraz sagan czarnej polewki dla naszych sojuszników. Nie, nie! Do kompleciku jeszcze daleko. Jest przecież prezes Ruchu Narodowego poseł Winnicki, który z trybuny sejmowej żądał, by „sztandar brukselski wyprowadzić, bo to znak obcej okupacji na terenie Polski”.

Starczy już chyba tego błocka. Tego wywijania cepami. Od ilu miesięcy tracimy twarz, czas i dorobek? A wystarczyłaby odrobina uczciwości, pięć minut na wydrukowanie orzeczenia Trybunału i drugie pięć na zaprzysiężenie trzech sędziów TK, żeby nie trzeba było się wstydzić. Ale nasz specjalista od psucia wszystkiego, co ma pod ręką, do żadnej naprawy się nie nadaje. A poczucia wstydu nie prowadzi.

Czy ktokolwiek z rządu zająknął się na temat rankingu najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii? W pierwszej pięćdziesiątce są 33 polskie, a otoczony górami Żywiec dzierży palmę pierwszeństwa. Palmę czarną od spalin, pyłu z kominów i innych trujących wyziewów. Smog nas coraz częściej zabija. Nadchodzi onkologiczne tsunami – ostrzega dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Ale rząd jest zajęty własnym neonem, a nie „suwerenem”, którego dzieci przedwcześnie umrą na raka. Resort rolnictwa zaś zgłasza kolejny świetny pomysł. Sfinansuje uczniom z rodzin rolniczych wakacyjne wyjazdy Szlakiem Żołnierzy Wyklętych, zakończone testem wiedzy. Przez ciekawość spytam, czy zafunduje też małą rekonstrukcję rozstrzeliwania cywilów przez podkomendnych „Burego” w Zaleszanach na Podlasiu?

Polityka 22.2016 (3061) z dnia 23.05.2016; Felietony; s. 113
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną