Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych, pięknie się podkręcił w czasie rządowego podsumowania ośmiu lat rządów Platformy Obywatelskiej. Zwłaszcza w kwestii słynnego już „bączka”. Zdaniem ministra to gadżet, który „miał promować polską prezydencję, polską innowacyjność i technikę. Niestety, nie działa”.
W związku z tym zadaliśmy pytanie, czy MSZ będzie się domagał od producenta zwrotu kosztów. Odpowiedź resortu jest dla ministra co najmniej kłopotliwa. „Bączki w zamyśle miały funkcję dekoracyjną, a nie użytkową. Chodziło o stworzenie oryginalnego prezentu, łączącego nowoczesny design z folklorem, a zarazem kojarzącego się z Polską”. W związku z tym MSZ nie będzie domagało się od producenta ani zwrotu kosztów, ani też żadnej rekompensaty.
Za to po wystąpieniu ministra Waszczykowskiego rekompensaty mógłby domagać się producent bączków, firma Smaga Projektanci. – Zastanawialiśmy się, czy coś z tym robić, ale uznaliśmy, że to nie jest nasz poziom dyskusji. Jest nam po prostu przykro, że przy okazji zostało obrażonych wiele osób, które zaangażowane były w produkcję – mówi Krzysztof Smaga, który wraz z żoną zaprojektował zabawkę. Jego zdaniem bączek nie tylko ładnie wygląda, ale również działa. Choć jego puszczanie wymaga po prostu większej wprawy. – Bączki są masywne i dość ciężkie. Ale nawet dzieci po paru próbach mogą spokojnie nauczyć się je puszczać – zapewnia Smaga.