Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Szubienica = polemika

Zdaniem stołecznej prokuratury grożenie komuś „szubienicą” to element publicznej debaty

Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reakcja warszawskiej prokuratury może mieć dwie proste konsekwencje.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że wywieszenie podczas meczu Legii gigantycznego transparentu z napisem „KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice” nie powinno być przedmiotem zainteresowania organów ścigania. Rzecznik Dziekański stwierdził, że „treść baneru nie stanowi czynu zabronionego”. Dziennikarze dowiedzieli się, że zdaniem śledczych transparent był jedynie polemiką kibiców Legii z wygwizdaniem przez część widowni prezydenta Andrzeja Dudy podczas finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym.

Reakcja warszawskiej prokuratury może mieć dwie proste konsekwencje.

Po pierwsze, kiedy teraz byle menel zechce z cegłówką w ręce a to coś zabrać obywatelowi, a to go do czegoś… przekonać, będzie mógł – powołując się na autorytet organu państwa – dowodzić, że pragnął jedynie rzeczowej polemiki. A już na pewno prawo takie będzie miał kibol – zwłaszcza wtedy, gdy swój bejsbol pomaluje na biało-czerwono.

Stanowisko prokuratury jest też, po drugie, sygnałem dla służb porządkowych czy zwłaszcza policji, by nie interweniować wobec przypadków tzw. mowy nienawiści czy ataków na osoby uznawane za przeciwników panującej ekipy. Zwłaszcza że akurat w przypadku tego kibolskiego transparentu policja od początku zachowywała się zgodnie z procedurą (uznając go za przejaw zniesławienie lub groźby karalnej) – i z klasą.

Lecz jak długo funkcjonariusze wytrzymają w podobnej determinacji, skoro co rusz dostają z góry sygnały, że jest to źle widziane? A to minister sprawiedliwości/prokurator generalny wstrzymuje wykonanie kary nałożonej przez sąd Rzeczpospolitej na uczestnika manifestacji narodowej prawicy, który fizycznie zaatakował fizycznie policjanta. A to minister spraw wewnętrznych publicznie gromi funkcjonariuszy, którzy poważyli się – co z tego, że zgodnie z procedurą – interweniować wobec córki gdańskiej działaczki PiS, biorącej udział w nielegalnym zgromadzeniu. A to, równocześnie, na polecenie wiceministra spraw wewnętrznych używanie symbolu faszyzującej przed wojną ONR Falangi („ręki z mieczem”) nie ma być już traktowane przez podległych mu funkcjonariuszy za wymagające interwencji, a w każdym razie szczególnej uwagi jako ewentualny przejaw przestępstwa nienawiści motywowanej rasowo czy narodowościowo.

Czy pan/pani prokurator, podpisujący własnym nazwiskiem tak żenującą intelektualnie i prawniczo tezę, jakoby wzywanie do wieszania – i to osób wymienionych z nazwiska – było przejawem publicznej dyskusji, naprawdę nie mają wstydu i honoru?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną