Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nowelizacja ustawy o IPN weszła już w życie. Do Instytutu wkracza polityka

Adrian Grycuk / Wikipedia
Umocniony finansowo i kadrowo IPN ma promować bliską Jarosławowi Kaczyńskiemu wizję historii Polski.

Nową politykę historyczną, edukację patriotyczną umacniającą narodową wspólnotę oraz walkę z uprawianą przez poprzedników „pedagogiką wstydu”, Jarosław Kaczyński zapowiadał już w przemówieniu inaugurującym działalność rządu, a także w kilku kolejnych wystąpieniach. Do tej pory niewiele się w tej sprawie wydarzyło. Teraz IPN będzie mógł przystąpić do działania.

Do nowych obowiązków Instytutu należy m.in. rozpowszechnianie wiedzy o „najważniejszych dla Narodu Polskiego wydarzeniach historycznych” i popularyzowanie historii jako „elementu wychowania patriotycznego”. IPN ma też przeciwdziałać publikacjom, które przez „nieprawdziwe treści” krzywdziłyby lub zniesławiały „Rzeczpospolitą Polską lub Naród Polski”. Aby zrealizować swoje cele, Instytut ma współpracować ze szkołami, uczelniami, mediami i instytucjami państwowymi.

Nowelizacja upolitycznia IPN. Zakłada skrócenie kadencji członków Rady IPN i powołanie w jej miejsce Kolegium, wyłanianego przez polityków – pięciu członków ma wybrać Sejm, a po dwóch Senat i prezydent. Wcześniej kandydatów do Rady wskazywało środowisko akademickie – przedstawiciele wszystkich uczelni i instytutów PAN, a także Krajowa Rada Sądownictwa i Krajowa Rada Prokuratury. Ustawa znosi kryterium wykształcenia, które musieli spełniać członkowie Rady. W kolegium może zasiadać nawet osoba bez matury, bo jak zaznaczył pilotujący ustawę w Sejmie poseł Arkadiusz Mularczyk – niektórzy w czasach PRL nie mogli zdobyć wykształcenia ze względu na prześladowania polityczne.

Nowelizacja zakłada ponadto, że w ciągu 12 miesięcy otwarte zostaną zbiory archiwum zastrzeżonego IPN. Zaraz po przejęciu rządów przez PiS wezwał do tego minister obrony Antoni Macierewicz. W archiwum znajdują się dokumenty służb specjalnych PRL, w tym teczki administracyjne, operacyjne i osobowe. Do tej pory były chronione ze względu na bezpieczeństwo państwa. Przegląd znajdujących się tam 400 metrów bieżących dokumentów ma zająć rok. Te, którym nie zostanie nadana klauzula tajności, zostaną ujawnione.

Zbiór zastrzeżony budzi emocje, bo według prawicowych mediów znajdują się tam informacje o ludziach biznesu, mediów i kultury, wciąż aktywnych publicznie.

Nie jest pewne, kto stanie na czele znowelizowanego Instytutu. Wyłonić ma go konkurs przeprowadzony przez Kolegium IPN, ale nieoficjalnie wiadomo, że kandydata zaakceptować musi Jarosław Kaczyński. Przy doborze kandydatów aktywną rolę odgrywa Ryszard Terlecki, który był wcześniej szefem krakowskiego IPN. Według tygodnika „w Sieci” największe szanse ma historyk Jarosław Szarek. Wcześniej wymieniana była też kandydatura Sławomira Cenckiewicza, która wywołała liczne spory na prawicy. Na łamach „wSieci” krytykował ją publicysta Piotr Zaremba, a broniła m.in. dziennikarka „Gazety Polskiej” Dorota Kania.

Po nowelizacji ustawy o IPN kolejnym krokiem ma być nowa ustawa lustracyjna. Według posła Mularczyka PiS wróci do wprowadzonego w 2006 r. systemu zaświadczeń wydawanych przez IPN. Zapewne poszerzone zostanie też grono osób objętych lustracją.

Umocniony finansowo i kadrowo IPN ma promować bliską Jarosławowi Kaczyńskiemu wizję historii Polski. Głośno będzie o męczeństwie Polaków, żołnierzach wyklętych i walkach zbrojnych. Nowa narracja ma pomóc w zapowiadanym przez prezesa PiS odpowiedniemu przekształceniu społeczeństwa i wymianie elit.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną