Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Biurokracja ma się dobrze. Polska unijnym liderem pod względem liczby ministrów i wiceministrów

. . Beata Szydło / Facebook
Najwięcej ministrów w Europie mają David Cameron, Beata Szydło i Viktor Orbán.

Ograniczenie biurokracji to jedna z obietnic, jakie składał Polakom obecny rząd.

Jeszcze w listopadzie 2015 roku Jarosław Gowin zapewniał, że wzrost liczby ministerstw nie będzie oznaczał zwiększenia liczby urzędników. Teraz wiadomo już, że politycy nie dotrzymali słowa.

W Polsce mamy aż 95 wiceministrów – w Unii Europejskiej więcej jest ich tylko na Węgrzech (155). Pod względem liczby szefów resortów ustępujemy jedynie Wielkiej Brytanii. Innymi słowy jesteśmy w czołówce krajów Unii, w których jest najwięcej ministrów i wiceministrów.

Jak było wcześniej? W czasach rządów PO mieliśmy 91 wiceministrów. Teraz jest ich 95. To ewidentne złamanie obietnicy wyborczej.

.Karolina Żelazińska/Polityka.

66-milionowa Francja zadowala się 18 ministrami. Ich zastępców jest 20. W Hiszpanii ministrów jest 11, a sekretarzy stanu – 19. Niemcy mają w sumie o połowę mniej ministrów i wiceministrów niż Polska. Nie oznacza to, że na Zachodzie nie ma problemów z biurokracją. Owszem, są. Ale Polska nie musi kopiować złych przykładów. Może za to próbować tak urządzać administrację centralną, by nie mnożyć stołków dla zasłużonych działaczy partyjnych.

„To niestety źle o nas świadczy. Polski rząd ma tendencję do przerostu biurokracji, co na dodatek nie przekłada się na jego kompetencje. Z perspektywy proporcji też nie wygląda to dobrze; zwłaszcza w przypadku Węgier, ale w przypadku Polski też. Poza tym, mówiąc językiem młodzieżowym, mamy do czynienia ze ściemą, bo kolejne partie polityczne deklarują, że tę biurokrację ograniczą, co oczywiście nigdy nie ma miejsca” – mówi Wawrzyniec Konarski, politolog i profesor nauk politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W listopadzie 2015 roku Jarosław Gowin w rozmowie z Wirtualną Polską zarzekał się, że rząd będzie dążył do zmniejszenia zatrudnienia w administracji publicznej. Cóż, nie udało się. To jednak niejedyna „dobra zmiana”, jaka dotyka resortów.

Pod koniec kwietnia 2016 roku doradca premier Beaty Szydło Henryk Kowalczyk ujawnił, że rząd planuje zająć się zarobkami podsekretarzy stanu. Jego zdaniem wynagrodzenie rzędu 6 tys. zł uniemożliwia tym urzędnikom prowadzenie godziwego życia w Warszawie, gdzie muszą przecież wynająć mieszkanie.

„To nie jest rzecz dobra, jeśli dyrektor departamentu zarabia więcej niż wiceminister. Sekretarze stanu powinni zarabiać co najmniej 10 tys. złotych na rękę” – przekonywał nas niedawno minister Kowalczyk.

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Skąd takie dane?

Metodologia badania była prosta – wszystkie ambasady poproszono o podanie liczby ministrów i wiceministrów. Ważna była łączna liczba stanowisk ministerialnych (włącznie z ministrami bez teki) oraz zastępców szefów resortów (niektóre kraje dzieliły ich na sekretarzy i podsekretarzy). Zebrane dane zostały zweryfikowane w wywiadach telefonicznych.

Nie wszędzie minister oznacza to samo, co w Polsce. Tak jest np. w Chorwacji, która wchodząc do Unii miała ponoć najwięcej wiceministrów. W randze podsekretarza pracuje obecnie w Chorwacji aż 90 osób. Osoby te nie pracują tak jak wiceministrowie w Polsce, lecz są zwykłymi asystentami. To dlatego nie uwzględniono tych osób pod uwagę w rankingu.

Jeśli chodzi o liczbę resortów tu też bywa duża dysproporcja między krajami. Szczególnie rzuca się w oczy duża liczba ministrów w Wielkiej Brytanii. Kraj ten jest wyjątkiem, mnogość urzędów wynika tu z uwarunkowań historycznych.

Na stronie internetowej Wielkiej Brytanii podano, że pierwszy skład rządu wynosi 22 osoby (prócz premiera Davida Camerona), ale – jak podkreśla politolog prof. Wawrzyniec Konarski – trzeba do nich doliczyć kolejne 22 osoby pełniące np. funkcję kanclerzy skarbu czy ministra od „small businessu”.

„Jest też minister np. z biura ds. Walii, ale jego kompetencje nie są tej rangi, co ministrów z pierwszego składu. To tak jakbyśmy próbowali liczyć jakichś hipotetycznych ministrów ds. Górnego Śląska lub Kaszub” – dodał prof. Konarski.

Źródło: Fakt24.pl

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną