Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Poroże Yorricka

Początek przygotowań do wizyty papieża Franciszka był żmudny, pracochłonny i bardzo długi.

Pradawni Wiślanie, wśród których przeważały nieuświadomione jeszcze sympatie propisowskie, postanowili wyciąć puszczę i zbudować Kraków. Potwierdził to podczas Światowych Dni Młodzieży minister ochrony środowiska Jan Szyszko. Z właściwą sobie przenikliwością skojarzył wszystkie przesłanki i wyszło mu, że gdyby człowiek nie wymyślił siekiery – ani papież nie mógłby przylecieć do Polski, ani bociany. Tę myśl rozwijał na konferencji zorganizowanej przez Uniwersytet Jagielloński, a poświęconej encyklice „Ekologia integralna. Laudato si”, w której znalazły się rozważania papieża Franciszka o ochronie przyrody. Ministrowi udało się znaleźć stu facetów w leśniczych mundurach, którzy sprawnie bili mu brawo po każdym zdaniu. A mówił on o polskiej szkole ekologii, której wyjątkowość polega na tym, że im więcej lasów się wycina, tym więcej lasów przybywa. „Dziękuję za te zielone mundury, które tutaj siedzą” – dodał na koniec. Mundurom aż popuchły łapy od oklasków.

Szyszko z szacunkiem odniósł się do tematu konferencji i poglądy papieża, który nie jest polskim leśnikiem, kompletnie zlekceważył. Zdaniem Franciszka ochrona każdego gatunku roślin i zwierząt jest naszym obowiązkiem i wyrazem szacunku dla różnorodności świata. Zdaniem ministra wystarczą kartofle, wieprzowina i PiS. A jego kolekcja poroży pozwoli przyszłym pokoleniom wyobrażać sobie, jak trudno było z czymś takim na głowie chodzić po gęstym lesie.

Podobny system edukacji zaproponował minister Piotr Gliński, urządzając niedawno rekonstrukcję ślubu rotmistrza Pileckiego. Po co nam cały „Hamlet”? Wystarczy poroże Yorricka, a właściwie tylko czaszka.

Ociosywanie historii ze zbędnych zdarzeń i nieistotnych szczegółów staje się u nas normą. Pierwszą decyzją nowego prezesa IPN Jarosława Szarka było zwolnienie historyka dr. Krzysztofa Persaka w celu uwolnienia prawdy o Jedwabnem. Persak, wraz z prof. Pawłem Machcewiczem, są autorami dwutomowego zbioru dokumentów na temat tej zbrodni. Wydanego 13 lat temu właśnie przez IPN. Jak się okazuje, niepotrzebnie. Tym bardziej że na Machcewicza, szefa Muzeum II Wojny Światowej, co rusz nasyła różne komisje weryfikacyjne sam minister kultury. Dyrektorowi zarzuca się m.in. za mało polski, a nawet wręcz niemiecki punkt widzenia. Wojna – dowodzą recenzenci Glińskiego – nie jest wyłącznie nieszczęściem. Hartuje człowieka, uczy poświęcenia, wzmacnia patriotyzm i katolicyzm też. Ja wiem, że wojna jest najgorszym dołem moralnym, w jaki może wpaść człowiek. Musisz zabijać, bo inaczej sam zginiesz. Do tego poniżenia patriotyzm dolepia się później.

A w dolepianiu dzisiejsza władza jest świetna. W zamalowywaniu jeszcze lepsza. Już wiadomo, że to „niezupełnie Polacy” podpalili stodołę w Jedwabnem. Niedługo usłyszymy, że po prostu sama się zajęła. W wigilię rocznicy powstania warszawskiego na pl. Krasińskich przemawiał Antoni Macierewicz. Właściwie krzyczał, chyba z radości, tak był zachwycony swoją oracją o geniuszu Lecha Kaczyńskiego i rzucaniu się na stos historii. Na koniec samego siebie dorzucił do tego stosu: Jestem z pokolenia, które pamięta. Widziałem ruiny, bramę, gdzie toczyły się walki, mogiły wśród gruzów.

Tak rosną nowe kadry bohaterów ’44 roku.

Papież Franciszek podczas ostatniego krakowskiego spotkania z młodzieżą z całego świata mówił, że wielokulturowość jest szansą ludzkości. Budujcie mosty, a nie mury. Pokażcie nam, starym, jak żyć w przyjaźni. Po chrześcijańsku po prostu.

Stawiam całą herbatę Chin przeciwko zgniłemu jajku, że za chwilę usłyszę z ust naszych polityków: słowa papieża zostały wyrwane z kontekstu.

Polityka 32.2016 (3071) z dnia 02.08.2016; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną