Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Taki sezon

Zapanował zaś sezon na nielubienie Rosjan.

W „Rachunku za igrzyska” przypomina Tadeusz Olszański słynnego fińskiego długodystansowca Lasse Virena, zwycięzcę biegów na 5 i 10 km w Monachium i Montrealu, który zapytany, jak to robi, odpowiedział: „Żeby zwyciężać i zdobywać medale, trzeba mieć charakter i dobrego lekarza”. W ostatnich miesiącach uciekinier na Zachód Grigorij Rodczenkow stwierdził mniej więcej to samo, tyle że przypisał rosyjskim atletom powszechne i systematyczne obcowanie z „dobrymi lekarzami”. Kanadyjski przedstawiciel organizacji do walki z dopingiem w sporcie wyczynowym Richard McLaren natychmiast zajął się sprawą i zgłosił wniosek o wykluczenie z igrzysk olimpijskich rosyjskich lekkoatletów, a za chwilę sportowców rosyjskich wszelkich dyscyplin. Dajmy sobie na chwilę spokój z samą istotą dopingu i zastanówmy się, kto to mówi, kto wyklucza i żąda sankcji?

Zgoła nie tak dawno miała Kanada nieprzyjemne problemy ze swoim mistrzem i gwiazdorem Benem Johnsonem. Fenomenalny ten sprinter nafaszerowany był niedozwolonymi środkami farmakologicznymi jak, nie przymierzając, pierogi kapustą. Dopieroż zrobił się skweres. Raz Johnsona zawieszano, raz odwieszano i zdyskwalifikowano ostatecznie dopiero w wyniku zatwardziałej recydywy. Również wtedy jednak nikt nie zainteresował się specjalnie jego „dobrymi lekarzami” i innymi ich pacjentami.

Po McLarenie głos zabrał przewodniczący CIO Thomas Bach. Nie będziemy mu wypominać sprawy Florence Griffith-Joyner, gdyż, jeśli można, lepiej źle o zmarłych nie mówić, a ona swoje napompowane sukcesy przypłaciła życiem w wieku 38 lat.

Polityka 33.2016 (3072) z dnia 09.08.2016; Felietony; s. 96
Reklama