Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Przyszła druga zmiana

Mieliśmy kiedyś zmianę i mamy znowu zmianę. A jak zmiana, to już dobrze. „Niech się stopi, niech się spali, była ładnie grajcy grali...”.

Rozumowanie moje, pomijając szczegółowe kwestie techniczno-programowe niemające dzisiaj takiego samego znaczenia, było niezwykle proste. Przy wszystkich wadach państwa socjalistycznego akurat system oświatowy działał w nim względnie sprawnie. Dlaczego więc po dokonaniu niezbędnych korekt nie zostawić zrębów w spokoju?

Wysłuchałem wówczas profesora Handkego w ośrodku PAN w Paryżu i doszedłem do wniosku, iż tak naprawdę przyczyny proponowanego trzęsienia ziemi są dwie. Po pierwsze: wszystko ma być inaczej niż w PRL; po drugie: jesteśmy spadkobiercami II Rzeczpospolitej, więc wracamy do jej wzorców bez względu na to, że doświadczenia z gimnazjami w większości krajów zachodnich są (i były za Handkego) na tyle smutne, iż wszyscy, z Francją na czele, najchętniej by z potworków zrezygnowali, lecz na przeszkodzie stają: konserwatyzm ciał pedagogicznych, przyzwyczajenia rodziców gimnazjalnej dziatwy, a przede wszystkim kwestie finansowe.

Dzisiaj w Rzeczpospolitej Kaczyńskiej gimnazjów się pozbywamy. Koszty operacji są mniej więcej takie jak uprzednie ich wprowadzanie. Czyli dwa razy za dużo pieniędzy wyrzuconych w błoto, a koszty społeczne większe niż ongiś, gdyż wtedy, na fali entuzjazmu, ludzie gotowi byli, jak to pisał Wyspiański: „w równe nogi wskoczyć w studnię”. Dzisiaj bardziej skłonni są do kalkulacji i wątpliwości.

Jest w tym też złośliwy chichot historii, powracamy oto do modelu sprzed wielkiej transformacji. Czyżby więc w tym PRL nie wszystko było takie czarne i nastawione wyłącznie na zgnojenie człowieka i obywatela? W każdym razie mieliśmy kiedyś zmianę i mamy znowu zmianę. A jak zmiana, to już dobrze. „Niech się stopi, niech się spali, była ładnie grajcy grali...”.

W 1978 r. (gdzież są niegdysiejsze śniegi?

Polityka 37.2016 (3076) z dnia 06.09.2016; Felietony; s. 96
Reklama