Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Fotograf „Super Expressu” ukarany za niewygodne dla polityków zdjęcie. Ale to dopiero początek

Flickr CC by 2.0
To książkowy przykład komunikacji jednokierunkowej: władza do obywatela, bez odbioru i bez prawa zabrania głosu.

Jak poinformował fotograf Maksymilian Rigamonti, Paweł Dąbrowski, fotoreporter „Super Expressu”, dostał w czwartek roczny zakaz wstępu do budynku Sejmu. Powodem jest zdjęcie, na którym widać bose stopy posłanki Lidii Gądek, która siedząc w sejmowej ławce, zdjęła buty. Pani poseł narzeka, że ma problemy z krążeniem i dała nogom odpocząć. Mówi, że nie ma żalu do fotografa.

Ale zdjęcie nie spodobało się pracownikom biura prasowego, którzy skierowali wniosek do Komendanta Straży Marszałkowskiej. Ten zdecydował o ukaraniu fotoreportera rocznym zakazem wstępu do parlamentu. Uzasadnienie? Zdjęcie „narusza powagę Sejmu i dobre obyczaje”.

Kto je naruszył? Fotograf, który udokumentował publiczną, jakby nie było, działalność pani poseł? Czy raczej ona sama, zezwalając sobie na rozluźnienie dyscypliny? Czy normom savoir vivre’u nie stało się zadość – można o tym naturalnie rozmawiać. Ale nie ma wątpliwości, że tu przede wszystkim zostało naruszone, i to poważnie, prawo dziennikarzy do przyglądania się władzy. Bo jak inaczej rozumieć karę za upublicznienie niewygodnego dla polityków przekazu?

Zdjęcie przedstawia parlamentarzystkę w pracy – w miejscu publicznym, w którym pełni swoją funkcję z mandatu i za pieniądze wyborców. Nie została naruszona jej intymność, skoro pani poseł sama zdecydowała się na zdjęcie butów i pokazanie stóp w miejscu pracy. Jeśli posłowie podczas posiedzeń wietrzą nogi, jedzą sałatkę albo siedzą na Facebooku, to mamy prawo o tym wiedzieć. Nie będzie nam to dane, jeśli dziennikarze nie będą mieli swobody wykonywania zawodu.

To nie pierwszy raz, gdy parlament w tej kadencji usiłuje ograniczyć swobody dziennikarzy. W styczniu ogłoszono prace nad uregulowaniem zasad obecności mediów w parlamencie. Po niedawnym incydencie na konferencji posła Terleckiego, gdy jeden z pracowników biura prasowego PiS poszarpał się z chcącym zadać pytanie, zdecydowano o przyspieszeniu prac.

Marszałek Kuchciński od dawna chce ograniczyć możliwość swobodnego poruszania się dziennikarzy po Sejmie. Zdążył już zamknąć kuluary, zagrodzić przejście do korytarza prowadzącego do gabinetu marszałka i wicemarszałków. Do tej pory jego pomysłom dawał odpór nawet obóz rządzący. Ale temperatura wokół sporu o restrykcyjną ustawę antyaborcyjną sprawia, że szuka się najłatwiejszych rozwiązań: odciąć media.

Pod koniec września Centrum Monitoringu Wolności Prasy wystosowało apel do marszałków obu Izb o wycofanie się z planowanych zmian. Bo zmiany nie mają na celu „ucywilizowania relacji” ani „stworzenia bardziej przyjaznych warunków pracy” mediom.

Czy chodzi o to, by operatorzy taszczący ciężki sprzęt musieli przestać sapać i zacząć chodzić w garniturach, by nie razić poczucia estetyki posłów? Bynajmniej nie chodzi tylko o dress code. Ma powstać m.in. „centrum prasowe z prawdziwego zdarzenia”, które ograniczy dziennikarzom swobodne poruszanie się po parlamencie. To tam dziennikarze w oczekiwaniu na audiencje będą przebywać – a raczej tkwić. Wejście do parlamentu wymagałoby specjalnego zezwolenia na nagranie albo rozmowę. Ale dzięki temu politycy „nie byli zaskakiwani pytaniami”.

To książkowy przykład komunikacji jednokierunkowej: władza do obywatela, bez odbioru i bez prawa zabrania głosu. Tak jakby władza zamykała się przed mediami, wolała informować, dawać audiencje, ale broń Boże, nie rozmawiać. Szczególnie w czasach, gdy obywatelki i obywatele wychodzą na ulice, by rządzący zechcieli usłyszeć ich głos.

Z książek można dowiedzieć się, że w demokratycznych państwach media mają funkcję i informacyjną, i kontrolną, bo patrzą władzy na ręce. Zaraz może się okazać, że podręczniki są nieaktualne. Nie wolno robić zdjęć i zadawać pytań. A jeśli ktoś uważa inaczej – to kara.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną