Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PiS powoła wszechkomisję ds. reprywatyzacji. Jakie grzechy próbuje ukryć partia Kaczyńskiego?

Adam Chelstowski / Forum
Aby sprawą nieprawidłowości przy reprywatyzacji stołecznych nieruchomości przykryć własne grzechy, PiS szykuje rewolucyjne narzędzie.

Komisja weryfikacyjna w sprawie reprywatyzacji będzie miała większe znaczenie niż sejmowa komisja śledcza – zapowiada wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Potwierdza to jego bezpośredni szef Zbigniew Ziobro, dodając, że projektowany w specjalnej ustawie organ prócz uprawnień śledczych (m.in. do przesłuchań) będzie mógł podejmować konkretne decyzje.

Między innymi komisja będzie mogła „odebrać niesłusznie pozyskaną nieruchomość (…) nieuczciwym osobom, które dopuściły się rażącego naruszenia prawa, pozyskując te kamienice”, przyznać „wielomilionowe rekompensaty, które będą odpowiadały wartości przejętych bezprawnie kamienic” czy też wpływać na zapisy w księgach wieczystych.

Od decyzji komisji weryfikacyjnej będzie można się (a jakże) odwołać. Tyle że drugą instancją ma być… Prezes Rady Ministrów. Rola władzy sądowniczej ma być ograniczona jedynie do badania formalnej prawidłowości „tego procesu stosowania prawa”.

A prezes kreatywnych pomysłodawców, czyli Jarosław Kaczyński, udziela swojej dwójce do zadań specjalnych błogosławieństwa, dorzucając jeszcze, że procedurę taką można będzie rozszerzyć „do patologii w innych miejscach”, a także że całemu złu winny jest Trybunał Konstytucyjny.

Choć w zasadzie nie należy tego czynić, można pominąć tu wątek ustrojowy. Upoważnia do tego skala rewolucyjności pomysłu. Efektem wprowadzenia go w życie byłoby wszak państwo, w którym zwłaszcza sądy stałyby się w praktyce zbędne. By już nie wspominać o jakiejś tam zasadzie trójpodziału władz (wprawdzie superkomisję powoływać ma Sejm, ale przecież w nim rządzi aktualna większość ze swoim marszałkami) czy regule instancyjności.

Owszem, wprawdzie historia zna podobne wszechwładne organy z partyjnego nadania o zarówno śledczych, jak i sądowych kompetencjach. Tyle że pracowały one nocą, w krajach i czasach budzących dziś grozę.

Najistotniejsze dziś jest bowiem to, że rewolucyjna aktywność symbolizowana przez młodych hunwejbinów PiS ma jednak w tym przypadku dodatkowy cel. Wszak tak się składa, że akurat teraz na jaw zaczyna wychodzić kolejna seria grzechów i wpadek partii. A to podejrzanych (zwłaszcza z racji wschodniego kierunku) powiązań ministra obrony i jego dziwnych decyzji dotyczących zakupów sprzętu wojskowego. A to nie dość, że chybionych merytorycznie, to kompletnie nieprzygotowanych pomysłów zmian w oświacie. A to bezczelnego i masowego przyznawania swoim ludziom, ich szwagrom i dzieciom posad w państwowych spółkach i instytucjach.

Pracująca jawnie (co podkreślają oczywiście inicjatorzy) komisja pozwalałaby zmienić kierunek medialnego zainteresowania i to w perspektywie dużo dłuższej niż krótka siłą rzeczy (a i niepewna co do rezultatu) batalia o odwołanie prezydent Warszawy czy też dużo mniej spektakularne zastąpienie jej zarządcą komisarycznym.

Jest o co walczyć.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną