Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dziewuchy, co dalej?

W naszej rubryce Kawiarnia Literacka nieoczekiwanie zawiązał się znakomity duet autorski: pisarek Sylwi Chutnik i Grażyny Plebanek. Postanowiliśmy obu paniom zaproponować regularny dwójautorski felieton w POLITYCE. Od dawna chcieliśmy, aby do naszego męskiego grona felietonistów dołączyła felietonistka – może nawet feministka. Mamy poczucie, że wreszcie znaleźliśmy – i to od razu dwie. Na początek rodzaj deklaracji programowej. Miłej lektury!

Co, znowu mamy wyjść na ulice? Przecież znowu pada, a od ostatniej pikiety podpisałyśmy sto petycji. I dalej nic się nie zmienia, a jeśli już, to na gorsze. Nieustanne strajkowanie powoduje uczucie zmęczenia, frustracji i rozdrażnienia. Ale nie ma innej rady, to nadal najlepszy sposób protestu. Od wielu lat. Pytanie, co dalej z taką formą sprzeciwu? Skąd brać na nią siły?

Przypomnijmy: w Polsce o prawa wyborcze walczyło wiele kobiet. Wśród nich Paulina Kuczalska-Reinschmit, która prowadziła pismo „Ster” ukazujące się we Lwowie pod koniec XIX w. Dopiero w 1918 r. dostąpiłyśmy tego „zaszczytu”, że zaczęto nas traktować jak obywatelki. To między innymi Aleksandra Piłsudska wpłynęła na swojego męża Józefa, aby po odzyskaniu niepodległości kraju dać wreszcie niepodległość połowie mieszkańców Polski. Najpierw pod ich domem protestowały wściekłe kobiety, które stukały parasolkami w okna, domagając się prawa wyborczego. Działania te były zwieńczeniami wieloletniej pracy u podstaw: edukowania, argumentowania i przekonywania. Podobnie jest teraz, jeśli chodzi o kwestie dostępności zabiegu aborcji.

Drażnią przepychanki z KOD, który ma struktury i własny sprzęt (logistyka nie jest tu bez znaczenia). Zachowuje się jednak niczym dobry wujaszek, który wspiera materialnie, ale oczekuje grzeczności i podporządkowania. Drażnią przepychanki między niektórymi działaczkami i dziwny konkurs na „najfajniejszą demonstrację” między Partią Razem a – no właśnie – przynajmniej czterema grupami (Dziewuchy Dziewuchom, Strajk Kobiet, Czarny Protest, Ściana Furii). Zaczynają się licytacje, kto był pierwszy i więcej zrobił dla sprawy. W istocie kiełkujący dopiero ruch oddolnego sprzeciwu, choć mocno zakorzeniony w wieloletnich organizacjach pozarządowych (jak Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która w tym roku obchodzi 25-lecie) i inicjatywach feministycznych, traci impet. Zaczyna spalać się w dywagacjach o to, czy nie została urażona opinia publiczna, kiedy Natalia Przybysz powiedziała o „aborcji na życzenie”. Czy wszyscy będą nas lubić, kiedy tak po raz kolejny zablokujemy centrum miasta?

Tymczasem w Sejmie dyskutowane są kolejne projekty ustawy, a rząd kombinuje, komu by tu dać jeszcze trochę grosza, żeby się zamknął. Wymyślił ostatnio, że każda kobieta w ciąży spodziewająca się niepełnosprawnego dziecka zostanie przekupiona 4 tys. zł. Będzie je mogła w przyszłości spożytkować na nic, kiedy w niekończącej się kolejce będzie czekać na specjalistów. Tysiąc za poród, cztery tysiące za dziecko z wadą, pięćset na kolejne. Oczywiście polityka rodzinna powinna generować koszty – bez tego nie da się wspierać. Ale: ludzie, przestańcie wymachiwać kasą jak szpaner w beemce. Zacznijcie pomagać systemowo.

Wywołałyśmy kolejną falę feminizmu. Niezależnie od absurdalnych pomysłów, którymi przerzucają się obecni rządzący, rujnując państwowy budżet i buciorem rozwalając to, co po transformacji zbudowaliśmy w naszej polskiej piaskownicy. Niezależnie od parć na powiatowe kariery, my, kobiety, niezależnie od miejsca zamieszkania wiemy, że razem możemy wszystko. Wiedzą to mieszkanki Płocka, Buenos Aires, Seulu. Już niedługo ponadnarodowy strajk pod hasłem Międzynarodowy Dzień Przeciwko Przemocy. Do inicjatywy przyłączają się kobiety z 12 krajów: Argentyny, Ekwadoru, Brazylii, Chile, Irlandii, Izraela, Włoch, Południowej Korei, Meksyku, Peru, Rosji i oczywiście Polski. Oby fala zagarnęła Moskwę i Waszyngton, bo tam w papierowych koronach paradują największe fanfarony. Może dołączą mężczyźni?

Chłopcy podobno są bardziej konserwatywni, ale przynależność do młodzieżówek PiS to rodzaj trądziku, w końcu przejdzie. Jest bardzo wielu mądrych chłopaków, wiem, bo znam ich matki, szłyśmy razem w Czarnym Proteście. I mają fajnych ojców, którzy manifestujące kobiety wspierają. I to jest broń naszego ruchu – prawdziwe rodzicielstwo, prawdziwi rodzice, a nie wizja rodzicielstwa projektowana przez niewydarzonych dziadów, którzy o rodzicielstwie nie mają bladego pojęcia. Bądź spłodzić spłodzili, ale dalej się nie przyłożyli.

Można się oburzać, że w komisji przygotowującej projekty siedzą sami starzy faceci i jedna kobieta. Ale nie warto. Energię trzeba kierować na sprawy ważne. A co jest ważne? Posłuchajmy młodych. „Chciałabym, żeby w szkołach były profesjonalne lekcje wychowania seksualnego, a nie »Wychowanie do życia w rodzinie«, które jest tak naprawdę wychowaniem do życia w Kościele. Bo prowadzą je ludzie o poglądach skrajnie konserwatywnych, bardzo katolickich. Miałam takie zajęcia w gimnazjum, ani razu nie padło na nich słowo »seks« albo »antykoncepcja«. Chciałabym też, żeby ludzie lepiej znali swoje prawa. Żeby kobiety zrozumiały, że ich się »nie wyprowadza na ulice«, że one same wychodzą protestować. I mogą to robić, jeśli nie podoba im się to, co robi władza. A jak będą protesty, to PiS się ostatecznie ze swoich pomysłów wycofa. Tak naprawdę to partia populistyczna, bardzo chce się przypodobać większości. Potrzebuje nas” – mówi licealistka Aleksandra Wesołowska z Wrocławia.

Czego jej życzymy? Tego, czego ona sama sobie: „Chciałabym mieć głos, może zostać dziennikarką. Po Czarnym Proteście wiem, że realizacja marzeń jest możliwa. Bo 3 października, kiedy protest odbył się po raz pierwszy, myślałam sobie, że fajnie byłoby kiedyś na takim marszu przemawiać. I trzy tygodnie później to się stało”.

Warto było protestować, żeby usłyszeć ten głos. Dlatego będziemy walczyć dalej. Jeśli przyjdzie zmęczenie, powiedzmy sobie: a jednak nie płyniemy pod prąd. Niesie nas wielka, dobra fala. Kobiet.

Polityka 46.2016 (3085) z dnia 07.11.2016; Felietony; s. 95
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną