Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

11 listopada, ekshumacje i Trump według PiS. Czyli triumfy (marnej) retoryki nad logiką

Uroczystości 11 listopada Uroczystości 11 listopada KPRM / Flickr CC by 2.0
Logika nie jest mocną stroną naszych rządzących.

Pan Pasionek, zastępca generalnego prokuratora, ten sam, który myli obowiązek ekshumacji z jej możliwością, bystrze zauważył: „Ciała ofiar są praktycznie jedynym dowodem, do którego, w drodze ekshumacji, możemy mieć dostęp”. Wynika z tego, że teoretycznie rzecz biorąc, ekshumacja ciał ofiar mogłaby dostarczyć także innych (poza ciałami) dowodów, ekshumowanych ma się rozumieć.

Ciekawe, jakich? P. Pasionek martwi się: „Taka jest niestety smutna prawda, że renomowani naukowcy nie chcą z nami współpracować. Ich interesuje rzetelna nauka, natomiast my mieszamy tę sprawę z polityką każdego dnia. I do niej się tylko odwołujemy; a to taniec na grobach, a to decyzje o charakterze politycznym”. Pan Kuczyński, szef śledczych badających katastrofę smoleńską, wyjaśnił: „Badanie genetyczne wszystkich części ciała, które znajdują się grobach, a potem »dopasowanie ich« do »właściwych« zwłok, ma być ważną częścią planowanej ekshumacji”.

Przypomnę, że w myśl prawa otwarcia grobów w celu oględzin i sekcji zwłok dokonuje się, o ile jest podejrzenie, że śmierć ofiar została spowodowana przestępstwem. Trudno się dziwić renomowanym uczonym, że nie chcą współpracować z pp. Pasionkiem i Kuczyńskim, skoro słyszą, że badania genetyczne i dopasowanie części zwłok mają potwierdzić podejrzenie, że śmierć w wyniku katastrofy samolotu nastąpiła w wyniku popełnienia przestępstwa.

Macierewicz kontra Duda, Mistrale i aborcja

Pan Sasin, poseł PiS, stwierdził: „Żyję w takim przekonaniu, że”. Treść przeświadczenia, w którym p. Sasin żyje nie, jest specjalnie istotna, chociaż dotyczy edukacji, tj. rzeczy ważnej. Trzeba jednak podziwiać rozmiar przekonania p. Sasina, gdyż musi być ono sporych rozmiarów, skoro rzeczony polityk może w nim żyć, zważywszy jego całkiem solidną posturę.

Z kolei p. Duda, prezydent RP, oznajmił: „Pan minister [Macierewicz] posługiwał się swoją wiedzą, ja mam swoją wiedzę na ten temat, odmienną niż ta, którą ma pan minister”. Zwroty w rodzaju „mam wiedzę (przekonanie)” i „posiadam wiedzę (przekonanie)” są notorycznie stosowane przez polityków, także przedstawicieli innych profesji. Nie wiadomo, dlaczego wyszły z obiegu poprawne frazy „wiem” i „jestem przekonany” i zostały zastąpione przez wyżej zacytowane dziwactwa z „mam” i „posiadam”.

Niezależnie do aspektu lingwistycznego wypowiedź p. Dudy dotycząca sprzedaży (przez Egipt na rzecz Rosji) Mistrali jest zaskakująca z politycznego punktu widzenia. Okazuje się bowiem, że minister obrony narodowej z jednej strony i zwierzchnik sił zbrojnych z drugiej strony mają (posiadają) wzajemnie i istotnie różną wiedzę dotyczącą całkiem konkretnego problemu strategicznego. A podobno wiedza (tak rzeczą filozofowie) to prawdziwe i uzasadnione przekonanie. Czyje przekonanie jest wiążące, chciałoby się wiedzieć, pardon, posiadać wiedzę? Nie wyjaśnił tego p. Magierowski, szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta, informując, że wiedza posiadana przez p. Dudę nie koliduje z wiedzą posiadaną przez p. Macierewicza, ponieważ obaj panowie rozmawiają ze sobą i wzajemnie przedstawiają swoje poglądy.

Pan Karczewski, marszałek Senatu, obwieścił: „Wkrótce przedstawimy projekt zmian dotyczący aborcji bez konieczności zmiany ustawy”. Pan marszałek raczył dodać: „Czarne protesty pokazały, że część społeczeństwa jest niewyedukowana i nie wie, czym jest aborcja. Ale zaangażowanie części Polaków przeciwko zgłoszonemu przez organizację społeczną projektowi zaostrzenia prawa aborcyjnego się zmniejsza”. Można domniemywać, że jeśli owa część zostanie należycie wyedukowana, to będzie można zmienić ustawę bez jej zmiany. Pan Ziemkiewicz, publicysta, uzupełnił diagnozę p. Karczewskiego: „Właśnie widziałem w TV p. Annę Dryjańską. To wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana a jednak ją mama urodziła”. Pomijając rozmaite ewentualności, p. Ziemkiewicz przeoczył, że obecny wygląd p. Dryjańskiej mógł ukształtować się już po jej urodzeniu.

Dlaczego 11 listopada nie było zamieszek?

Pan Błaszczak, minister spraw wewnętrznych, zajął się przewidywaniami na temat tego, co może się stać 11 listopada 2016 r., a potem wyjaśnił, dlaczego nic specjalnego się nie wydarzyło. W pierwszej kwestii rzekł tak: „Jest problem, który polega na tym, że jest środowisko, które jest bardzo konfrontacyjne wobec organizatora Marszu Niepodległości, które przechytrzyło organizatorów Marszu Niepodległości. (...) Tu chodzi o działanie wymierzone w rząd Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o to, żeby – tak jak mówił chociażby Grzegorz Schetyna, a więc przewodniczący »totalnej opozycji« – atakować rząd ulicą i za granicą”.

Końcową rymowankę uzupełnił już 12 listopada słowami: „Wczoraj było spokojnie. Postawię tezę, że problem nie był w Marszu Niepodległości, tylko dotyczył rządu koalicji PO-PSL, bo wszyscy dokładnie pamiętamy, co działo się w 2011 czy 2013 r. – były burdy, zamieszki”. Wychodzi więc na to, że to koalicja PO-PSL organizowała, w latach 2011 czy 2013, burdy i zamieszki, aczkolwiek czyniła to przy pomocy swoich przeciwników. I w tym był problem.

Kukiz gratuluje Trumpowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich

Staram się nie komentować tzw. wielkich wydarzeń międzynarodowych, w tym wypadku wyborów prezydenckich w USA. Trudno jednak odmówić sobie frajdy z zacytowania dwóch rodzimych reakcji. P. Kukiz, nowa gwiazda na polskiej scenie politycznej, wystosował list gratulacyjny do amerykańskiego prezydenta elekta, w którym zauważył: „W ubiegłym roku kandydowałem na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w niemal identycznych warunkach. Nasze postulaty likwidacji przywilejów władzy, zmiany systemu wyborczego, na którym zyskują elity polityczne i na którym najbardziej tracą Obywatele, stanowczych cięć w biurokracji, podobnie jak Pana program zmian dla Ameryki, był obiektem bezpardonowych ataków establishmentu”. Proponuję takie oto hasło na następną kampanię wyborczą w USA: „Trump Kukizem Ameryki”. Na pewno będzie skuteczne.

Z kolei nieoceniony p. „Richard” Czarnecki, eurodeputowany z ramienia PiS, uraczył ludzkość takim oto komentarzem: „Prezydent Trump obejmuje swój urząd razem ze swoja żoną, bądź co bądź ze Słowenii, co ciekawe, dwie z trzech żon są z naszego regionu Europy, to powoduje, że Donald Trump naprawdę rozumie problemy naszego regionu”.

Komentatorzy tej diagnozy zajęli się przede wszystkim podstawami zrozumienia problemów naszego regionu przez Trumpa. Można by rzec, iż są one analogiczne do źródeł rozumienia kosmonautyki przez p. Czarnieckiego (jego obecna żona jest córką kosmonauty). O ile wiem, nikt wcześniej nie zwrócił uwagi na inny fragment zacytowanego komentarza, mianowicie stwierdzenie: „Prezydent Trup obejmuje swój urząd razem ze swoją żoną”. Czyżby uchwalono nową poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, ustalającą, że prezydentem tego kraju jest wybrany prezydent wraz z małżonką? A co wtedy, gdy Amerykanie wybiorą kawalera lub pannę?

Polska prawica ogromnie cieszy się z wyniku wyborów w USA. Nie trudno w tym dostrzec wyraźne akcenty antyeuropejskie. Wbrew opiniom à la Kukiz Donald Trump będzie zapewne w miarę typowym prezydentem, nie wiadomo nawet, czy nadmiernie konserwatywnym. Ale wiele wskazuje na to, że ujął Amerykanów obietnicą odnowienia tzw. doktryny Monroe’go (prezydenta USA w latach 1817–1825), którą streszcza hasło „Ameryka dla Amerykanów”. Tu nie chodzi o imigrantów, jak naiwnie tłumaczą niektórzy krajowi komentatorzy, przejęci sloganem „Polska dla Polaków”, ale o ograniczenie aktywności Stanów Zjednoczonych w polityce europejskiej. I to jest możliwa główna wartość prezydentury Trumpa dla Rosji.

Można oczywiście pocieszać się głupotami opowiadanymi przez p. „Richarda”, że emisariusze Hillary Clinton próbowali dotrzeć do Pana Prezesa, ale możliwą konsekwencją działań na rzecz osłabienia Unii Europejskiej w imię wielkiej, silnej i suwerennej Polski (takie słowa padały z ust polskich liderów politycznych w ich oracjach wygłaszanych kilka dni temu) będzie pocieszanie się, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi oraz że nie oddamy ani guzika. Tym razem od minispódniczek cheerleaderek Wojsk Obrony Terytorialnej. Pan Antoni postara się, aby owe niezawodne zapięcia produkowano w Świdniku, oczywiście w ramach korzystnego offsetu.

Reklama
Reklama