Druciarz, krawiec, żołnierz, wiceminister
Powody dymisji Roberta Greya: tu może chodzić o coś innego niż rzekoma współpraca ze służbami USA
Robert Grey ma 43 lata, mniej więcej 20 spędził w Stanach Zjednoczonych. Zdobył tam wszechstronne wykształcenie (filozofia, socjologia, stosunki międzynarodowe) i doświadczenie zawodowe: praca przy kampanii Mitta Romneya na stanowego gubernatora, doradztwo inwestycyjne i wreszcie praca kierownicza w Biurze ONZ ds. Partnerstw na linii Nowy Jork – New Delhi. Polscy komentatorzy podkreślają, że trzy kierunki studiów na dobrych uczelniach oraz przyspieszone przyznanie obywatelstwa mogą zastanawiać.
Jeszcze ciekawsze wydają się jednak dalsze losy Roberta Greya: po karierze w Organizacji Narodów Zjednoczonych decyduje się zatrudnić przy organizacji Forum Ekonomicznego w Krynicy (2010 r.), a już dwa lata później przechodzi do Bumaru, produkującej broń spółki Skarbu Państwa.
Barwny życiorys Roberta Greya nie mógł nie zainteresować służb
Doradzanie w firmie o takim profilu zazwyczaj wiąże się z dostępem do informacji niejawnych, a więc wymaga tzw. poświadczenia bezpieczeństwa. Certyfikat ten wydaje ABW, SKW lub ustawowo określeni pełnomocnicy. Proces weryfikacji trwa kilka tygodni, a osoby, które ubiegają się o certyfikaty, zostają szczegółowo pouczone o regułach poufności (a także zdają sobie sprawę, że dla rzeczonych służb ich życie staje się przezroczyste).
Nie wiadomo, czy Grey, pracując dla Bumaru, otrzymywał dostęp do informacji niejawnych. Ale załóżmy, że nie otrzymywał ich bezpośrednio. Czy w związku z tym nie znalazł się na celowniku ABW lub kontrwywiadu wojskowego? Na pewno nie umknął bacznemu spojrzeniu służb. Z pewnością został sprawdzony, przynajmniej pobieżnie. Życiorys jak z powieści Le Carrégo nie mógł nie wzbudzić zainteresowania.
Twarze ministra Greya
Ciekawe jest, jak Grey stał się ekspertem branży zbrojeniowej.