Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS od dwóch lat zapowiadał wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej. Oto dowody

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło Jarosław Kaczyński i Beata Szydło Prawo i Spraiwedliwość / Facebook
Jeśli dojdziemy do władzy, to będzie ustawa o ochronie kobiet przed przemocą i to taka, że będzie mróz w oczy szczypał – zapowiadał 2 lata temu prezes PiS.

W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace przygotowujące do wypowiedzenia Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwanej konwencją antyprzemocową.

Kilka dni temu poinformował o tym serwis OKO.press, a rozpoczęcie „dyskusji na temat konwencji” potwierdził też resort sprawiedliwości. Stanowisko w tej sprawie – przychylne wypowiedzeniu – ogłosiła Elżbieta Rafalska.

Stanowisko minister pracy i polityki społecznej to pierwszy w rządzie tak mocny głos w tej sprawie. Ale nie powinien dziwić, jeżeli przyjrzeć się bliżej wypowiedziom polityków PiS z ostatnich lat. PiS od momentu, w którym Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (grudzień 2012 roku), wyraźnie sprzeciwiał się jej ratyfikacji oraz zapowiadał wypowiedzenie, jeśli dojdzie do władzy.

PiS od zawsze sprzeciwiał się ratyfikacji konwencji antyprzemocowej

Przypomnijmy najważniejsze wypowiedzi polityków PiS w tej sprawie:

Jarosław Kaczyński: W grudniu 2014 roku prezes PiS przyznał (kiedy – o ironio – trwała międzynarodowa kampania „16 dni przeciwko przemocy wobec kobiet”), że jest „zdecydowanie przeciwko przemocy wobec kobiet, natomiast to nie ma nic wspólnego z konwencją. Jestem zdecydowanie przeciwko konwencji”.

Zadeklarował także, że jeśli jego partia dojdzie do władzy, powstanie ustawa o ochronie kobiet przed przemocą: „Jeśli dojdziemy do władzy, to będzie ustawa o ochronie kobiet przed przemocą i to taka, że będzie mróz w oczy szczypał – bardzo, bardzo twarda, tylko niemająca nic wspólnego z twierdzeniem, że kobieta czy mężczyzna to twór kulturowy, a nie coś, co daje natura”.

Andrzej Duda: W marcu 2015 roku, jeszcze wówczas jako kandydat na prezydenta, zapowiedział, że jeżeli zostanie prezydentem, „absolutnie nie ratyfikuje konwencji”. Zdaniem Dudy Konwencja Rady Europy to „akt prawny, który niesie w sobie wyjątkowe niebezpieczeństwo i wyjątkową perfidię”. Wyjaśniał, że „pojęcie płci społeczno-kulturowej jest w polskim prawie niezdefiniowane, a większość ludzi patrząc zdroworozsądkowo, zdaje sobie sprawę z tego, że o płci decyduje natura, a nie jakieś względy społeczno-kulturowe”.

Beata Szydło: Obecna premier skomentowała przyjęcie konwencji w jednoznaczny sposób. Napisała na Twitterze, że „konwencja przeciw przemocy to mistyfikacja”.

Beata Kempa: W czasie sejmowej debaty nad przyjęciem konwencji 6 lutego 2015 roku mówiła o tym międzynarodowym dokumencie jako o „potworku legislacyjnym, który nie walczy z przemocą”. Zdaniem Kempy, obecnie szefowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, umowa „spełnia postulaty środowisk LGBT, środowisk homoseksualnych. „Dzisiaj, przy ich rechocie, przy rechocie pani Fuszary, waszymi rękami będzie to wprowadzone pod płaszczykiem walki z przemocą domową i przemocą wobec kobiet!”.

Zbigniew Ziobro: „To jest feministyczny wymysł i twór, który ma uzasadniać ideologię gejowską. Nie trzeba sięgać po konwencję, o tym, że nie wolno bić kobiet, można przeczytać w ewangelii” – mówił w wywiadzie z Moniką Olejnik w kwietniu 2014 roku obecny minister sprawiedliwości.

Marzena Wróbel: „Jeśli konwencja zostanie przyjęta, przemoc ulegnie zwiększeniu, a nie zmniejszeniu. Tu chodzi o wprowadzenie do porządku prawnego pojęcia płci społeczno-kulturowej. Kobietą i mężczyzną będzie ten, kto będzie chciał przyjąć określoną rolę społeczną” – wyjaśniała w Sejmie Wróbel.

„Czy prawdą jest, że po przyjęciu tej konwencji, jeśli dwóch panów w związku homoseksualnym się pobije, a jeden z nich oświadczy, że w tym związku pełnił rolę kobiety, to czy w świetle tej konwencji sąd nie będzie musiał uznać, że została pobita kobieta? Przecież do takich absurdów chcecie doprowadzić” – dopytywała posłanka PiS.

Małgorzata Sadurska: „To jest pranie mózgów już najmłodszych dzieci. Zatem małe dzieci mają już w tym momencie, w żłobkach, w przedszkolach, nauczyć się afirmacji dla związków homoseksualnych, dla partnerskich związków homoseksualnych. Mają nauczyć się zatracić szacunek dla tradycyjnej polskiej rodziny. Wieje grozą, ale to są fakty. To jest deprawacja małych dzieci, którą nakazuje ta konwencja” – ostrzegała z sejmowej mównicy w trakcie debaty nad konwencją w lutym 2015 roku.

Zbigniew Girzyński: „Dlaczego zamiast rozwiązywać to, co jest w Polsce problemem, sięgamy po wzorce z Europy Zachodniej, które niestety do niczego dobrego nie doprowadziły? Tam to cywilizację zniszczyło, a dzisiaj na gruzach tej dawnej cywilizacji jest niszczona rodzina, również przez przemoc. Próbuje się te złe wzorce zastosować, gdzie cywilizacja jeszcze dobrze funkcjonuje” – mówił w trakcie dyskusji przed ratyfikacją konwencji przez Sejm.

Iwona Arendt: Posłanka PiS w październiku 2016 roku złożyła do MSZ interpelację ws. ewentualnych planów wypowiedzenia konwencji. Zapytała, czy resort planuje wypowiedzieć Konwencję Rady Europy. Podała dwa argumenty. Pierwszy wiąże się z tym, że „poza postulatami ochrony kobiet konwencja promuje także inne treści, będące bez związku z jej głównym celem. Kontrowersje budzi również wprowadzenie niepotrzebnych na gruncie omawianego problemu czy pozbawionych sensu definicji, takich jak choćby »płeć społeczno-kulturowa«”.

Po drugie, Arendt wskazuje, że „podmiotami chronionymi w myśl przepisów konwencji są jedynie kobiety”. Według posłanki odsetek kobiet będących ofiarami przemocy jest znacznie wyższy niż mężczyzn, jednakże duża część mężczyzn będąca ofiarami przemocy nie zgłasza problemu, w związku z czym wszelkie badania w tym zakresie nie są do końca miarodajne.

Czy tym samym argumentem, którym posłużyło się Ministerstwo Sprawiedliwości, odmawiając finansowania feministycznym NGO-som, PiS będzie teraz tłumaczył wypowiedzenie konwencji? Okaże się wkrótce.

Jak PiS może wypowiedzieć konwencję antyprzemocową?

PiS ma wszelkie narzędzia, by Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wypowiedzieć.

Zgodnie z ustawą o umowach międzynarodowych z 2000 roku, żeby wypowiedzieć umowę międzynarodową, rząd musi zatwierdzić wniosek o wypowiedzenie w formie uchwały. Taki wniosek może złożyć „organ właściwy do prowadzenia negocjacji lub minister kierujący działem administracji rządowej właściwego do spraw, których dotyczy umowa międzynarodowa”. W tym przypadku to minister sprawiedliwości, minister pracy i polityki społecznej oraz pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania.

Taki wniosek później zostaje przekazany do Sejmu i Senatu, które muszą przyjąć odpowiednią ustawę wypowiadającą umowę. Ostatnim ogniwem jest prezydent, który taką ustawę musi zatwierdzić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama