Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dlaczego warto manifestować

Tydzień w polityce

Rocznice takie jak 13 grudnia powinny skłaniać do refleksji nad aktualną sytuacją kraju, a gdy trzeba – także do protestu wobec poczynań władzy. Najgorszą rzeczą jest zobojętnienie na cynizm i pogodzenie się z katastrofalną polityką rządzących.

Piszę ten tekst w niedzielę, 11 grudnia. Nie wiem więc jeszcze, z jakim społecznym odzewem spotka się apel o wyjście na ulice 13 grudnia w proteście przeciwko poczynaniom Prawa i Sprawiedliwości. Wśród jego sygnatariuszy są: Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk i Mateusz Kijowski. Zdziwiły mnie jednak wątpliwości, co do celowości tych protestów w dniu rocznicy wprowadzenia stanu wojennego wyrażane przez niektóre publiczne postaci znane przecież z bardzo krytycznej oceny rządów PiS. W tym właśnie duchu wypowiedział się Zbigniew Janas, jeden z bohaterów Solidarności stanu wojennego. Również Rafał Trzaskowski, ważny polityk PO, w piątkowej audycji Konrada Piaseckiego „Piaskiem po oczach” w TVN24 mówił o swych wątpliwościach i raczej usprawiedliwiał udział polityków PO w zapowiedzianych demonstracjach, niż bronił decyzji o udziale Platformy w proteście.

Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, co wydarzyło się w nocy z 12 na 13 grudnia, a zwłaszcza o ofiarach stanu wojennego. Ja nigdy nie zapomnę tamtych dni i godzin. Dobrze pamiętam także swe uczucia z tamtego czasu. Przede wszystkim dominował wielki żal, że kończy się – nie wiadomo, na jak długo – wspaniały czas wolności w Polsce i nadziei, że pomimo oczywistego, wielkiego zagrożenia Solidarność dotrwa do korzystniejszej koniunktury międzynarodowej.

Ważne rocznice narodowe powinny jednak pobudzać także refleksję nad aktualnymi problemami kraju i jego przyszłością. Stwarzają one naturalną okazję do wyrażenia obywatelskich i patriotycznych postaw, a gdy trzeba także do protestu wobec poczynań władzy.

PiS rządzi Polską od 13 miesięcy. W tym stosunkowo krótkim okresie spowodował już szkody, których naprawianie nie będzie łatwe. Chaos zapanował w tak ważnych segmentach działalności państwa, jak obrona narodowa i edukacja. Daleko posunął się proces koncentrowania władzy państwowej w jednym pozakonstytucyjnym ośrodku, który stanowi Jarosław Kaczyński, prezes partii rządzącej. Konstytucja jest łamana i lekceważona. Wydano walkę Trybunałowi Konstytucyjnemu. Równowaga władz została drastycznie zachwiana na niekorzyść władzy sądowniczej. Wiele wskazuje na to, że niebawem trwająca ponad rok walka obozu rządowego z Trybunałem zakończy się podporządkowaniem tej instytucji władzy politycznej.

Wielka władza została skupiona w rękach prokuratora generalnego, który jest ważnym politykiem obozu rządzącego. Także służby specjalne uzyskały kompetencje, jakich nigdy dotąd nie miały w wolnej Polsce. Widoczne są działania władzy zmierzające do ograniczenia niezależności i kompetencji samorządów terytorialnych i utrudnienia działalności popularnym prezydentom miast, należącym do opozycji. Zagrożone są także organizacje pozarządowe i niezależność sędziów.

W finansach publicznych i gospodarce nie widać jeszcze długofalowych skutków dużego zwiększenia wydatków państwa na cele socjalne i obniżenia wieku emerytalnego, ale już nastąpiło znaczące zmniejszenie tempa wzrostu gospodarczego. Jarosław Kaczyński w swej niedawnej kuriozalnej wypowiedzi za spadek inwestycji obwinił przedsiębiorców związanych z poprzednią władzą, którzy rzekomo chcą „przeczekać” rządy PiS. Prawdziwe wytłumaczenie zwolnienia tempa gospodarczego jest znacznie prostsze. To nie złowrogi spisek przedsiębiorców, ale niepewność co do stabilności reguł i warunków prowadzenia działalności biznesowej skłania przedsiębiorców do ostrożności w inwestowaniu. Trzeba też pamiętać, że w Polsce bardzo ważnym inwestorem są samorządy terytorialne, które obecnie są intensywnie kontrolowane przez służby skarbowe i Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Dotrzymana została wyborcza obietnica PiS o obniżeniu wieku emerytalnego. Jest to posunięcie absurdalne i skrajnie szkodliwe dla systemu emerytalnego i finansów publicznych w sytuacji, gdy społeczeństwo się starzeje.

Europejska polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości budowana jest na lotnych piaskach, co było oczywiste jeszcze przed Brexitem, i prowadzi do postępującej izolacji Polski w bardzo niespokojnych czasach. Jestem przekonany, że sternik polskiej polityki zagranicznej prezes Kaczyński i jego najbliżsi współpracownicy główne zagrożenie dla zewnętrznego bezpieczeństwa widzą w polityce Rosji. Prowadzą jednak politykę, z której Władimir Putin musi być bardzo zadowolony.

Niemałej części społeczeństwa wciąż podoba się „godnościowa” retoryka PiS i częste odwoływanie się do interesu narodowego. Warto więc przypomnieć, że najważniejszym kryterium oceny, czy polityka państwa służy interesowi narodowemu, nie są patriotyczne deklaracje ani częstotliwość używania przymiotnika „narodowy”, lecz jakość polityki, jej faktyczna zgodność z interesem narodowym i umiejętność jego trafnego odczytywania.

Nawet najbardziej wzniosłe patriotyczne deklaracje ludzi obecnie rządzących naszym krajem nie powinny przysłaniać wymowy faktów. Polityka, która łamie i lekceważy konstytucję, skłóca społeczeństwo, podcina podstawy wzrostu gospodarczego i prowadzi do postępującej izolacji naszego kraju wśród sojuszników, szkodzi Polsce i naszemu interesowi narodowemu. Jest także niekorzystna dla Europy.

Jeszcze jeden aspekt polityki PiS, na który warto zwrócić uwagę, to: bezceremonialne premiowanie cynizmu i służalczości w życiu publicznym. Władza, która ponad ćwierć wieku po upadku PRL odwołuje się do antykomunistycznej retoryki i zamierza stosować zbiorową odpowiedzialność za służbę w siłowych strukturach PRL, bez skrupułów posługuje się ludźmi, którzy wysługiwali się staremu systemowi. Podobną postawę przyjmują oni wobec obecnej władzy. Symbolem tej postawy stał się poseł prokurator Stanisław Piotrowicz, oprawca Trybunału Konstytucyjnego. PiS zdaje się mówić: o tym, kto był komunistą, decydujemy my.

W takiej sytuacji najgorsza rzecz, jaka mogłaby się nam przydarzyć, to zobojętnienie, bierność i pogodzenie się z nieuchronnością katastrofy. Warto manifestować!

***

Dr hab. Aleksander Hall – historyk, polityk, profesor w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. W PRL jeden z liderów opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. Minister ds. współpracy z organizacjami politycznymi i stowarzyszeniami w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Zasiadał w Sejmie I i III kadencji.

Polityka 51.2016 (3090) z dnia 13.12.2016; Komentarze; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Dlaczego warto manifestować"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną