Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Legalizm złoczyńców

Piątkowe głosowanie należy powtórzyć. Ale z PiS to nie takie proste

Głosowania w piątek odbywały się w Sali Kolumnowej Głosowania w piątek odbywały się w Sali Kolumnowej Forum
Wątpliwości co do piątkowego głosowania jest cała lista.

Szef PiS oraz marszałkowie obu izb parlamentu ogłosili w telewizji, że wszystko z władzą jest w porządku, a zwłaszcza że ustawa budżetowa została uchwalona wedle wszelkich reguł. Tylko te warchoły – posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej – w proteście okupują salę plenarną Sejmu. A warchoły mają wątpliwości, czy na sali było kworum i czy głosy były liczone rzetelnie.

No pewnie, że rzetelnie! – ogłosił marszałek Sejmu, Kuchciński, który następnie przedstawił stenogram z posiedzenia i sumaryczne protokoły liczenia głosów. Zapewnił też, że wszystko było widać na obrazie z kamery sejmowej, chociaż jako żywo setki tysięcy ludzi widziało taki tunelowy obraz ze środka sali i zapewne mogłoby poświadczyć co innego.

Metoda PiS: ani kroku wstecz

Wątpliwości jest cała lista. Teraz się okazało, że jednym z liczących głosy, przynajmniej według stenogramu Kuchcińskiego, był poseł PSL Krystian Jarubas, który jak się o tym dowiedział, oświadcza, że w ogóle tam go na sali nie było.

Naiwni sądzą, że przecież nie ma nic złego w powtórzeniu czynności, jeśli ludzie nią zainteresowani wyrażają wątpliwości, czy było tak, jak opisano wydarzenie, w którym w ogóle nie uczestniczyli. Cóż to miałoby komuś szkodzić? Zebrać posłów, zarządzić głosowanie imienne i po krzyku.

Ale z PiS to nie takie proste. Rządzący, a zwłaszcza ich przywódca Jarosław Kaczyński, jak już wyciągają rękę do zgody, to oczywiście wyłącznie na swoich warunkach. Ani kroku wstecz. Tymczasem nie ma niczego nagannego ani wstydliwego w powtórzeniu głosowania czy w ogóle w powtórzeniu czynności lub dowodu, co do których nie mamy pewności. Metodę taką stosuje się i w prawie, i w nauce, i nawet w życiu codziennym, choćby przy rachowaniu.

W prawie to bardzo ważne. O wartości sprawdzenia – i to we właściwym czasie – czy czynność jest rzetelna czy nie, najlepiej świadczy znana w całej Polsce historia kradzieży traktora Bogu ducha winnemu rolnikowi. Komornik, złodziej i oszust wywiózł z posesji rolnika traktor, chociaż zrozpaczony rolnik tłumaczył, że nie ma najmniejszego powodu do zabierania mu jego własności. Błagał, żeby chociaż sprawdzić, co się stało. Co zrobił komornik? Traktor oczywiście sprzedał na licytacji. Kiedy sprzedał? Oczywiście natychmiast. Jeszcze tego samego dnia. Nie trzeba być prawnikiem, żeby rozumieć, że sprawdzenie, o co chodzi – przed oszukańczą licytacją – byłoby jak najbardziej pożądane i zasadne. Nawet dziecko zrozumie, dlaczego złodziej działał szybko.

Prezydent trybikiem w maszynerii prezesa

Nie żywię wielkiej wiary, że PiS ustąpi, bowiem zły przykład czynności prawnych dał już prezydent Duda, który – niczym sprawny trybik w maszynerii Kaczyńskiego – zignorował tzw. postanowienie o zabezpieczeniu, jakie dawno wystosował do niego Trybunał Konstytucyjny.

Pamiętacie? Chodziło o sprawdzenie, czy powołani przez PiS sędziowie są powołani rzetelnie i zgodnie z konstytucją. Panie prezydencie, niech pan chwilę zaczeka, sprawdzimy jeszcze, co i jak, przecież dzień, dwa w życiu państwa nic nie zmieni – powiedział w skrócie Trybunał.

I znów: nie trzeba być wykształconym prawnikiem, żeby sobie wyjaśnić, dlaczego prezydent to wezwanie prawne zignorował i czemu zaprzysiągł pisowskich sędziów w nocy, zanim Trybunał mógł się wypowiedzieć na temat wątpliwości zgłaszanych przez uprawnione organy.

Prezydent zresztą kontynuuje tę metodę, ostatnio z powołaniem prezes Trybunału Konstytucyjnego. Chociaż konstytucja wyraźnie wymienia funkcję wiceprezesa Trybunału, więc pośpiechu nie ma, nic się złego nie dzieje, to prezydent natychmiast podpisuje – chyba rozumiemy, dlaczego w nocy? – ustawę przejściową, powołuje p.o. prezesa, ta też sędziowskiej powściągliwości nie wykazuje, po prostu wyrzuca wiceprezesa z gabinetu i już na czysto prezydent następnego dnia ma nowego prezesa, a konkretnie nową prezes.

Prezydent a wybór prezesa TK

Sprawdzanie wątpliwości to domena ludzi słabych. A tu trzeba działać, rządzić. Teraz rozumiemy lepiej postępowanie prezydenta z wyborem prezesa TK. Kiedy wcześniej Zgromadzenie ogólne sędziów chciało go wybierać – pisowscy sędziowie przedstawili zwolnienia lekarskie. I tylko 9 sędziów przedstawiło prezydentowi kandydatury. 9 to za mało – orzekł prezydent, bo zgromadzenie musiało liczyć co najmniej 10 sędziów. Chorzy to chorzy.

Ale zaraz pisowscy sędziowie ozdrowieli – nie na darmo naukowcy mówią, że wola pacjenta w zwalczeniu choroby to podstawa leczenia – i w liczbie 6 przedstawili swoje kandydatury. Prezydent natychmiast powołał nową prezes. Dlaczego dawniej 9 nie wystarczało, a teraz 6 jest aż nadto? Bo prezydent jeszcze w nocy podpisał ustawę znoszącą wymógł kworum Zgromadzenia. Uczcie się, młodzi prawnicy! Służąc klientom, tak władzy, jak biznesowi – trzeba być skutecznym.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną