Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czy Jezus był uchodźcą? Sam Kościół jest w tej sprawie podzielony

Jeśli polegać na biblijnych przekazach i opartych na nich dwóch milleniach nauki Kościoła, Święta Rodzina miała powody, by uciekać i bać się o swoje bezpieczeństwo. Jeśli polegać na biblijnych przekazach i opartych na nich dwóch milleniach nauki Kościoła, Święta Rodzina miała powody, by uciekać i bać się o swoje bezpieczeństwo. Piotr Drabik / Flickr CC by 2.0
Kwestie uchodźcze nie mają dziś dobrej prasy. Publiczni nadawcy w Polsce uderzają w ksenofobiczne nuty, straszą dżihadem i wykorzenieniem chrześcijaństwa.

Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej zaapelowała o pomoc dla uchodźców z Syrii. Odwołała się do bożonarodzeniowej wrażliwości i przypomniała, że Jezus, którego narodziny świętujemy, też był uchodźcą.

Do apelu dołączyła film, który kolędę „Jezus Malusieńki” ilustruje zniszczeniami syryjskich miast i obrazkami dzieci w obozach dla uchodźców. Także słowa kolędy są zmienione, odnoszą się do dramatu ofiar wojny w Syrii. To emocjonalne przesłanie, mocno brzmiące szczególnie w okresie Bożego Narodzenia. Film kończy się planszą: „Maryja, Józef i Dzieciątko Jezus też musieli uciekać”.

Ten przekaz postanowiła skorygować szefowa „Wiadomości” Marzena Paczuska. Na Twitterze napisała: „Pan Jezus nie był uchodźcą. Po co pisać takie propagandowe komunały? Wspieram pomoc dla Syrii – ale bez fałszowania faktów”.

Cóż, być może Marzena Paczuska zna fakty, które nadal są tajemnicą dla największych teologów. Jednak w powszechnym rozumieniu bogactwo i wyjątkowość ewangelii nie polega na jej wartości dokumentalnej. Nie można czytać Nowego Testamentu jak literatury faktu – to wielowarstwowa święta księga symboli i przypowieści, ale nie zapis historyczny. W jej przypadku można mówić o pięknie wielowątkowej historii Nowego Przymierza Boga z ludźmi, ale nie o faktach.

Czy Jezus uciekał ze swojego kraju?

Szefowa PAH odpisała godnie i pogodnie: „Pani Marzeno, jednak był. Pisze o tym Ewangelia. A za pomoc dla Syrii bardzo dziękuję”. I wkleiła fragment Pisma, w którym anioł mówi Józefowi: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu. (...) On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę, i udał się do Egiptu”. To fragment ewangelii według Św. Mateusza w „oficjalnym” brzmieniu. Pochodzi z Biblii Tysiąclecia, która w 1965 roku, po raz pierwszy od ponad 350 lat, została przełożona na polski bezpośrednio z języków oryginalnych.

Czy rzeczywiście można uznać Jezusa za uchodźcę? W opublikowanym we wtorek wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. prof. Józef Naumowicz przekonuje, że w greckim tekście ewangelii mowa jest o „wyruszeniu” i „udaniu się” – nie zaś o „uchodzeniu”.

Dlatego ucieczka przed wyrokiem śmierci, który Herod wydał na nowo narodzone dzieci (w tym Jezusa), zdaniem profesora nie może być rozumiana jako uchodzenie? „Nie należy mówić o Jezusie jako politycznym uchodźcy” – zaznacza teolog z UKSW. Dodaje, że Święta Rodzina poruszała się jedynie w obrębie jednego państwa – zarówno Palestyna, jak i Egipt należały wówczas do ogromnego Cesarstwa Rzymskiego, więc także dlatego o uchodźstwie nie może być mowy.

Status uchodźcy dla Świętej Rodziny

Jak podaje UNHCR, czyli Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, praktyka przyznawania azylu osobom uciekającym przed prześladowaniami na obce terytorium jest jedną z najstarszych cech cywilizacji. Wzmianki o takich działaniach pojawiają się w pismach pochodzących z czasów wielkich imperiów Bliskiego Wschodu – 1500 lat przed Jezusem.

Rzeczywiście, można się spierać, czy byli uchodźcami w rozumieniu Konwencji Genewskiej z 1951 r. i zmieniającego ją Protokołu Nowojorskiego z 1967 r. Dokumenty te definiują, że uchodźcą jest osoba, która „przebywa poza krajem swego pochodzenia i posiada uzasadnioną obawę przed prześladowaniem w tym kraju ze względu na rasę, religię, narodowość, poglądy polityczne lub przynależność do określonej grupy społecznej”.

Definicję tę rozszerza Konwencja o uchodźcach Organizacji Jedności Afrykańskiej z 1969 r., która za uchodźcę uznaje każdego, kto „z powodu zewnętrznej agresji, okupacji, obcej dominacji lub zdarzeń poważnie zakłócających porządek publiczny w części lub całości kraju swojego pochodzenia lub obywatelstwa, jest zmuszona do opuszczenia miejsca stałego zamieszkania w celu szukania schronienia w innym miejscu poza krajem swojego pochodzenia lub obywatelstwa”.

Wydaje się jednak, że Święta Rodzina mogłaby z powodzeniem ubiegać się o status uchodźcy. Jeśli polegać na biblijnych przekazach i opartych na nich dwóch milleniach nauki Kościoła, miała powody, by uciekać i bać się o swoje bezpieczeństwo. Szefowa największego w Polsce programu informacyjnego nie usunęła jednak swego komentarza o „propagandowych komunałach”.

Papież Franciszek na Lampedusie

Ostatnio często Kościół wraca do pytania, czy Jezus był uchodźcą. W figurę wygnańca wpisuje współczesną historię Syrii i krajów Afryki. Kiedy papież Franciszek objął watykański tron, obserwatorzy czekali na cel jego pierwszej zagranicznej podróży. To zawsze gest symboliczny, wyznaczający priorytety nowego papieża i dający jasny sygnał zarówno społeczności międzynarodowej, jak i członkom Kościoła. Franciszek wybrał się na Lampedusę – wyspę u wybrzeży Włoch, na którą usiłują dotrzeć tysiące imigrantów z Afryki. Chwilę później papież pojechał na Lesbos – do czyśćca Europy. Przez cały dotychczasowy pontyfikat dawał świadectwo skromności i gotowości niesienia pomocy uchodźcom.

Podczas spotkania na Błoniach w czasie Światowych Dni Młodzieży mówił: „Jesteśmy powołani, aby służyć Jezusowi ukrzyżowanemu w każdej osobie zepchniętej na margines, by dotknąć Jego błogosławionego ciała w człowieku wykluczonym, głodnym, spragnionym, nagim, uwięzionym, chorym, bezrobotnym, prześladowanym, uchodźcy, imigrancie. Tam znajdziemy naszego Boga”. Do tego samego wzywał wiernych i kler w poszczególnych krajach. Ale lokalne kościoły zbyt często są głuche na wołanie swojego pasterza.

Niewygodne jest jego napominanie, jego uciążliwe wzywanie do solidarności z uchodźcami. I w kościele, i w domach wolimy się od tego odsunąć. Do tego rzadko można usłyszeć głosy duchownych otwartych na uchodźców, takich jak choćby bp Krzysztof Zadarka, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek oraz delegatem KEP ds. Imigracji.

W wywiadzie dla portalu Wiara.pl biskup mówił: „Jezus też był uchodźcą. Święta Rodzina nie pojechała na wycieczkę do Egiptu, tylko ratowała swoje życie przed mordercą. Dzieci, które zostały – zginęły. To powinno być dla nas wystarczającą motywacją do tego, że kiedy uciekający przed śmiercią zapuka do naszych drzwi – niezależnie od pochodzenia, religii, rasy, koloru skóry – powinniśmy zrobić wszystko, by ocalić jego życie”.

Świadectwo cichych świętych

Szefowa „Wiadomości” nie zostawia cienia wątpliwości – jej zdaniem Jezus nie był uchodźcą. Zresztą kwestie uchodźcze nie mają dziś dobrej prasy. Publiczni nadawcy w Polsce uderzają w ksenofobiczne nuty, straszą dżihadem i wykorzenieniem chrześcijaństwa.

Sam Kościół jest podzielony – niektórzy jego pasterze odbierają Jezusowi miano „uchodźcy politycznego”, inni przypominają, że przychodzi on dziś do wiernych pod postacią uchodźców z Syrii właśnie.

Na tle tych sporów blednie świadectwo, które na co dzień dają cisi, świeccy święci. Czasem wierzący, czasem nie. Nie roztrząsają biblijnych tłumaczeń. Zamiast tego organizują konwoje, zbierają śpiwory, wpłacają datki. Wspierają organizację Białych Hełmów czy Polską Akcję Humanitarną. Choć rząd Beaty Szydło nie zgadza się na korytarze humanitarne, oni po swojemu rozumieją pomoc bliźniemu. Jakże bliżsi są archetypowi biblijnej miłości bliźniego.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną