Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dykta i warta

Ciekawe, co nas szybciej wykończy – smog, PiS, Kościół czy opozycja? Spróbuję ocenić to na zimno. Będzie mi łatwo, bo nad Wigrami mam minus 17 w środku dnia.

Smog jest zagrożeniem teoretycznym, więc nie ma powodów do paniki – ogłosił naczelny lekarz suwerena Konstanty Radziwiłł. W cywilizowanym świecie po takiej wypowiedzi facet powinien wyjechać do Boliwii, tam zrobić sobie operację plastyczną twarzy, żeby go nikt nie rozpoznał, a potem się zastrzelić. Dane światowych organizacji są bowiem porażające. W Polsce co roku z powodu zanieczyszczenia środowiska umiera przedwcześnie 45 tys. osób. Taki cały Kołobrzeg po prostu. Dodajmy jeszcze tych, którzy zatrute powietrze przeżyją, ale odchorują. Koszty leczenia, rent, absencji w pracy itp. szacuje się nawet na 100 mld dol. rocznie. Oczywiście minister Radziwiłł nie zna tych danych, bo jego żywiołem jest zbrodnicze in vitro i łykane jak cukierki pigułki antykoncepcyjne po 100 zł sztuka. Dał się też poznać jako orędownik obniżania standardów w opiece okołoporodowej. Nie wiadomo tylko, czy to wszystko z nieuctwa czy cynizmu. Najpewniej z jednego i drugiego, zależy, co ma pod ręką. W każdym razie minister zdrowia nas uspokoił. Smogiem nie należy się przejmować, dalej można palić w piecach starymi kaloszami, kawałkami opon i asfaltu.

Nie trzeba być ministrantem ani umieć złapać hostię w locie, by służyć Kościołowi. Oto w ostatni weekend przed oblicze Matki Boskiej Jasnogórskiej przybyli jak co roku kibice futbolowi. W drodze do Częstochowy kilkunastu z nich wpadło na stację benzynową i po prostu ją okradło. Tak po katolicku, żeby się mieli potem w klasztorze z czego wyspowiadać. Pielgrzymka była patriotycznie udana. W specjalnym liście do premier Szydło stadionowi kibice apelowali o „niezatrzymywanie się w naprawie ojczyzny”. Hm, czyżby mieli jakiś sygnał, że rząd ma zamiar jeszcze więcej psuć? Z właściwą ich wiekowi troską interesowali się też sprawami sprzed 80 lat. Pytali, na jakim etapie znajdują się rozmowy na temat roszczeń środowisk żydowskich w stosunku do Polski, oraz ubolewali, że „niemieccy grabieżcy polskiej gospodarki nie zapłacili za swoje karygodne czyny”. Zażądali repolonizacji mediów i gruntownej lustracji środowisk opiniotwórczych i kulturalnych w Polsce. Na koniec pielgrzymki mogli sobie postrzelać z rac. Nie wolno ich przynosić na mecze piłkarskie, ale w klasztorze były mile widziane. Gorącymi słowami przemówił też do zebranych zastępca przeora o. Jan Poteralski: „Jesteście naprawdę kimś bardzo wielkim w Polsce (…) przecież to wy jesteście tymi, którzy tak bardzo ukochali Polskę, to przecież wy na stadionach mówicie o żołnierzach niezłomnych, to przecież was można spotkać na ulicach polskich miast, gdzie opowiadacie się tak bardzo wyraźnie za Polską, za tymi, którzy walczyli o Polskę. (...) Jakże jesteście wielkimi bohaterami XXI wieku”. Groźne słowa. Jest dla mnie jasne, że bezwstydne zaloty, w które wmanewrował się Kościół, źle się skończą.

Biedny ten nasz kraj w niedorzeczu Wisły, gdzie nawet Kasprowy Wierch jest garbaty. Prezydent wycina krechę na stoku, by zdążyć podpisać, marszałek Sejmu szuka laski, a konstytucja ma wolne. W parlamencie ilość smogowego pyłu zawieszonego w powietrzu największa jest tam, gdzie jest powietrze. W głowach posłów znaczy. Boczne wejście do Sali Kolumnowej Sejmu zabarykadowano krzesłami i zabito dyktą. Przy głównym Straż Marszałkowska trzyma wartę. A zza zamkniętej sali plenarnej wysokiej izby niesie się dziarski śpiew opozycji: Przejdziem dyktę, przejdziem wartę…

Polityka 2.2017 (3093) z dnia 10.01.2017; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną