Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Utalentowany pan Bielan

Adam Bielan – człowiek wielu talentów i partii

Adam Bielan z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim Adam Bielan z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim Adam Chełstowski / Forum
Przez 20 lat w polityce odniósł sporo sukcesów i zaliczył wiele wpadek. Zmieniał partie, przyjaciół i wrogów. Wiele wskazuje na to, że znowu nadchodzi jego czas.
Przełom roku był dla Bielana prawdziwym testem. Zaangażował się w zakulisowe negocjacje z opozycją – rozmawiał z Nowoczesną, Platformą i pozostałymi ugrupowaniami.Andrzej Iwańczuk/Reporter Przełom roku był dla Bielana prawdziwym testem. Zaangażował się w zakulisowe negocjacje z opozycją – rozmawiał z Nowoczesną, Platformą i pozostałymi ugrupowaniami.

Artykuł w wersji audio

W kabarecie Roberta Górskiego Jarosław Kaczyński jest trochę demonicznym, a trochę zdziwaczałym starszym panem otoczonym głupawymi pochlebcami, który znajduje satysfakcję w napuszczaniu na siebie swych współpracowników. „Ucho prezesa” ma miliony wyświetleń i jest dla PiS potencjalnym problemem wizerunkowym. Zagadnięci o nie politycy prawicy nie bardzo wiedzą, co powiedzieć, bo czyż wypada śmiać się z prezesa?

Wtedy wkracza Adam Bielan. „Oglądaliśmy pierwsze 2 odcinki. Zwrócił uwagę na fakt, że koty nie piją mleka” – pisze na Twitterze. Kabaret jest oczywiście nie o tym, ale Bielan sprytnie przekierowuje dyskusję na bezpieczniejsze tory. Nawet „Gazeta Wyborcza” po rozmowie z weterynarzem przyznała rację prezesowi: rzeczywiście, koty nie powinny pić dużo mleka. Przy okazji korzysta na tym wicemarszałek Senatu Bielan. Przecież z nieważnymi politykami prezes nie ogląda kabaretów.

„Jest dziś politykiem potężnym, ale na glinianych nogach. Całkowicie zależy od Jarosława Kaczyńskiego” – pisał o Bielanie Igor Zalewski za pierwszych rządów PiS. Minęła dekada, Bielan zdążył dwukrotnie zmienić partię, a opis wciąż pasuje jak ulał. Były spin doktor pozostaje przewodnikiem Kaczyńskiego po nowoczesnym świecie. – Adam ma trzy zalety, o których kombinację niełatwo w naszym obozie – smutno kiwa głową polityk z kierownictwa PiS. – Są to: talent do analizy politycznej, dobre relacje z dziennikarzami nawet tych mediów, które nas nie lubią, oraz rozbudowane kontakty międzynarodowe.

Polityczni zwycięzcy

Dzięki temu wicemarszałek Senatu i – o czym wiele osób zapomina – wiceszef Polski Razem Jarosława Gowina jest coraz ważniejszy. A im jest ważniejszy, tym łatwiej mu tworzyć wrażenie, że jest jeszcze ważniejszy. Taka samonapędzająca się maszyna.

Przełom roku był dla Bielana prawdziwym testem. Zaangażował się na całego w zakulisowe negocjacje z opozycją – rozmawiał z Nowoczesną, Platformą (oraz młodymi posłami PO) i pozostałymi ugrupowaniami. Równocześnie zwiększył aktywność medialną. Z Senatu przechodził do Sejmu, by osobiście doradzać Kaczyńskiemu.

Po paru tygodniach nie sposób powiedzieć, ile było w tym teatru. Teorie się mnożą, najpopularniejsza głosi, że Bielan tak manewrował rozmowami z opozycją i przeciekami do mediów, żeby doprowadzić do skłócenia PO z Nowoczesną. Ale niewykluczone, że opozycja nie potrzebowała żadnego pretekstu do kłótni, a o przecieki równie dobrze mogła zadbać sama. Tak czy inaczej to PiS okazało się politycznym zwycięzcą, bo opozycja przerwała protest, a PiS ustąpiło jedynie w sprawie dziennikarzy. Bielan należał do współautorów tego sukcesu.

W tej kadencji Bielan jest politykiem do zadań specjalnych. Gdy do Polski już po wygranej Donalda Trumpa przyjechał Rudolph Giuliani, to Bielan zorganizował jego rozmowę z Kaczyńskim. Wcześniej załatwił dwa wywiady z prezesem dla zagranicznej prasy (dla „Financial Timesa” i „Bilda”). Namówił szefa PiS do udziału w gospodarczej konferencji Impact, zorganizowanej przez Gowina w czerwcu w Krakowie. To Bielan był odpowiedzialny za kampanię Anny Anders w przyspieszonych wyborach do Senatu w marcu.

Jako nieformalny wysłannik PiS odwiedził USA, by rozmawiać z demokratami i republikanami o wyborach prezydenckich i ich wpływie na relacje z Polską. Jako członek komisji spraw zagranicznych dużo podróżuje – był choćby obserwatorem wyborów w Gruzji oraz uczestniczył w posiedzeniu zgromadzenia parlamentarnego NATO na Ukrainie.

– Adam jest jednym z lepszych analityków polityki i ekspertem od spraw międzynarodowych. W którymś z przyszłych rządów zjednoczonej prawicy mógłby zająć fotel szefa dyplomacji – komplementuje Bielana Gowin.

Bielan jest jednym z najmłodszych posłów w historii III RP, do Sejmu wszedł w 1997 r. z listy AWS już jako 23-latek. Pomogła mu działalność w NZS, którego był szefem w latach 1996–98. Jego droga do PiS wiodła przez Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe i Przymierze Prawicy, do ugrupowania braci Kaczyńskich wstąpił w 2002 r. Szybko został rzecznikiem partii, stworzył też nierozłączny – jak się wydawało – duet spin doktorów z Michałem Kamińskim. Wspólnie tworzyli strategię zwycięskich kampanii w 2005 r. Partię uczyli nowoczesnych technologii, czerpiąc pełnymi garściami z kampanii amerykańskich, byli też łącznikami staromodnego prezesa ze współczesnością.

Obiegowa opinia głosi, że Kamiński był w tej parze od błyskotliwych pomysłów, a Bielan od ich realizacji. – Kamiński rzucał myśl i leciał na Kiribati, a Bielan zaczynał pracować – wspomina ważny polityk PiS, ale dodaje po chwili, że w rzeczywistości role były bardziej podzielone.

Spin doktorzy słynęli wówczas z elastyczności. Gdy głównym rywalem Lecha Kaczyńskiego w wyścigu o Pałac Prezydencki wydawał się Włodzimierz Cimoszewicz, lansowali tezę o starciu Polski postakowskiej z postpezetpeerowską. Gdy tylko Cimoszewicz odpadł z wyborów, przesterowali kampanię, a jej osią stał się podział na Polskę socjalną i Polskę liberalną. Platforma nie nadążała za pomysłami PiS, które atakowało ją spotami o pustoszejącej przez jej program lodówce, i ostatecznie przegrała oba starcia. Marzenie o koalicji PO-PiS – czego nawiasem skądinąd pragnął także Bielan – zdechło.

To Bielan z Kamińskim podszepnęli Kaczyńskiemu nazwisko Kazimierza Marcinkiewicza jako kandydata na premiera. Dalszy ciąg znamy – szef rządu brylował w mediach i rósł w sondażach, ale jego notowania u szefa PiS spadały. Gdy popadł w niełaskę, Bielan i Kamiński się od niego odwrócili i stanęli po stronie prawdziwego lidera. Rzecznik PiS równolegle robił karierę jako europoseł PiS. Do europarlamentu wszedł w 2004 r., na początku 2007 r. został nawet jego wiceprzewodniczącym, a w 2009 r. wywalczył reelekcję.

W partii nigdy nie był lubiany, jednak ciesząc się zaufaniem Kaczyńskiego i życzliwością Joachima Brudzińskiego, czuł się bezpiecznie. Posłowie zazdrościli mu tej pozycji, wpływów i zarobków europosła. Bielan otworzył zarazem kilka wewnętrznych frontów – wojował z młodym Adamem Hofmanem, który ostatecznie w 2010 r. zajął jego miejsce rzecznika partii, a przede wszystkim ze Zbigniewem Ziobrą i Jackiem Kurskim, który rywalizował ze spin doktorami o wpływ na strategię wyborczą.

Konsekwencja odwilży

Bielan rozstał się z PiS po katastrofie smoleńskiej. Wraz z Kamińskim stał za powstaniem PJN – partii kierowanej przez Joannę Kluzik-Rostkowską, która szukała miejsca między PiS a Platformą. Z tamtych czasów pozostało kilka wywiadów, w których Bielan ostrożnie krytykował PiS i samego Kaczyńskiego oraz przewidywał świetlaną przyszłość nowego ugrupowania. Na frontalny atak na byłą partię się nie zdecydował. Z nowymi kolegami szybko się zresztą skłócił, oskarżany przez nich o dogadywanie się z PiS i próby rozbicia PJN. Już w marcu 2011 r. został politycznym singlem. Zaczął grawitować ku PiS, a Brudziński mówił wówczas: „Serce i łaskawość lidera naszej partii są wielkie. Jeżeli Adam Bielan ubierze się w wór pokutny i do Canossy się uda, to – jest okres wielkiego postu, ma okazję, by trochę popiołu na swoją głowę posypać – rozważymy taką możliwość”.

Marsz na Nowogrodzką okazał się jednak długi i najeżony przeszkodami. Partia pamiętała Bielanowi, że od razu po odejściu z PiS wyrzucił z pracy swych asystentów. Jeszcze bardziej zaszkodził mu nieautoryzowany wywiad z Teresą Torańską dla „Newsweeka”, w którym w kwietniu 2012 r. powiedział m.in., że pochówek Lecha Kaczyńskiego na Wawelu był błędem Jarosława Kaczyńskiego, przez który przegrał wybory prezydenckie w 2010 r. Mówił też o ludzkich wadach zmarłego prezydenta.

Wydawało się, że Bielan – wówczas wciąż europoseł – jest politycznym trupem. Rękę wyciągnął do niego Gowin, który po przegranej rywalizacji z Donaldem Tuskiem o przywództwo w PO zakładał Polskę Razem. Europoseł przyjął propozycję i zaangażował się w tworzenie ugrupowania, które było kolejną próbą wyrąbania miejsca w centrum sceny. Polska Razem wystartowała w wyborach do europarlamentu w 2014 r., ale przepadła z wynikiem 3 proc. Bielan został z niczym, choć nie na długo. Po zaledwie miesiącu Gowin złożył hołd lenny Kaczyńskiemu i wraz z Ziobrą, którego Solidarna Polska także nie przekroczyła progu wyborczego, znalazł się w obozie Zjednoczonej Prawicy.

– Przyjęcie Bielana było ceną, którą zapłaciliśmy za zjednoczenie prawicy. Potem dzięki swoim talentom odzyskał zaufanie prezesa – mówi polityk z władz PiS.

Bielan nie został wpuszczony na listę wyborczą do Sejmu. – Tego partia by nie przełknęła – przyznaje nasz rozmówca z PiS. Były spin doktor reprezentował PiS w wyborach do Senatu w okręgu radomskim. Wygrał wybory, pokonując kandydatów PO, Kukiz’15 i byłą posłankę PiS Małgorzatę Wróbel. Znakiem ocieplenia relacji Kaczyńskiego z Bielanem był występ szefa PiS w jego kampanii.

Po zwycięskich wyborach były rzecznik PiS został wicemarszałkiem Senatu. Jak sam podkreśla, nie przewidywała tego umowa koalicyjna – była to konsekwencja odwilży między Kaczyńskim a Bielanem. Pogodził się z Ziobrą i Kurskim, wciąż przyjaźni się z Markiem Suskim, liderem PiS w okręgu radomskim i jednym z ważniejszych sejmowych polityków PiS.

Gorsze relacje łączą go z Beatą Szydło i jej otoczeniem. Premier publicznie prostowała jego słowa o tym, że Mateusz Morawiecki będzie tymczasowym ministrem finansów. Politycy z kręgu Szydło zarzucają Bielanowi, że jest „wolnym elektronem”, który za nic nie ponosi odpowiedzialności. On z kolei zdaje się powątpiewać w ich zdolności piarowskie. Jakaś próba sił przy okazji kolejnych kampanii wydaje się nieuchronna.

Wicemarszałek, urzędujący dziś w skromnym gabinecie odziedziczonym po senatorze PO Andrzeju Personie, nie chce opowiadać o swoich ambicjach, choć czasem daje się wciągnąć w żarty o analogiach z Donaldem Tuskiem, który w podobnym wieku także został wicemarszałkiem Senatu.

– Jak spojrzę w przeszłość, to widzę, że wielu rzeczy nie przewidziałem. I dużo się nauczyłem. Kiedyś ważniejsze były dla mnie cele niż relacje z ludźmi. Teraz bardziej doceniam doświadczenie, a polityk nie powinien za dużo planować – mówi Bielan. I dodaje: – Najlepszy okres w życiu polityka nastaje po pięćdziesiątce. A sam ma dopiero 43 lata.

Pytam polityka PiS, gdzie jest Adam Bielan – czy bardziej w Polsce Razem, czy bardziej w PiS? Odpowiedź pada szybko: – Adam jest u siebie.

Może i tak, ale jeśli spojrzeć na obecny PiS i na pisowskie kalki językowe, którymi posługuje się dziś Bielan („próba wywołania rewolty, krwawy majdan, szaleństwo opozycji i jej totalna przewaga w mediach”), to nasuwa się wniosek, że nawet jeśli wygrał, to przegrał. Cały czas pchał przecież Prawo i Sprawiedliwość w inną stronę.

Polityka 4.2017 (3095) z dnia 24.01.2017; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Utalentowany pan Bielan"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną