Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Nadal przyjaciele?

Co zostanie po wizycie Angeli Merkel w Warszawie?

Angela Merkel i Beata Szydło podczas wizyty w Warszawie 7 lutego 2017 roku. Angela Merkel i Beata Szydło podczas wizyty w Warszawie 7 lutego 2017 roku. Mateusz Wlodarczyk / Forum
Trudno powiedzieć, że wizyta kanclerz Merkel w Polsce to spotkanie przyjaciół, chociaż wszyscy byli bardzo delikatni i starannie podkreślali to, co łączy, a nie dzieli.

Podczas wczorajszej wizyty w Polsce kanclerz Angela Merkel wspomniała nawet o praworządności w naszym kraju. Zrobiła to jednak w najbardziej delikatny sposób, bez osądzania i tak żeby nikogo nie urazić.

Mówiła, że jako młoda osoba z dużą uwagą śledziła to, co działo się w Polsce, i że Solidarność odcisnęła piętno również na jej życiu. „Bez Solidarności ani zjednoczenie Europy, ani koniec zimnej wojny, ani zjednoczenie Niemiec nie nastąpiłyby tak szybko. Wiem zatem, jak ważne są pluralistyczne społeczeństwa, niezależne media i wymiar sprawiedliwości. Ponieważ wcześniej ich nie było. Dlatego ucieszyłam się bardzo, że Polska zamierza odpowiedzieć na pytania Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej”.

Podobnie było w sprawie przyszłości Unii, której wizja coraz bardziej dzieli Niemcy i Polskę. Berlin stawia na wzmocnienie Wspólnoty i silne instytucje, które będą miały coraz więcej kompetencji, a Warszawa wolałaby, aby Unia składała się ze wspólnego rynku i ze słabych instytucji unijnych, które nie mieszają się w wewnętrzne sprawy państw członkowskich.

Jednak i tu podkreślano, że zarówno Niemcy, jak i Polska zgadzają się, że Wspólnota ma być silna.

Czy zagraża nam Europa dwóch prędkości?

Nawiązano też do postulatu Europy dwóch prędkości, o którym ostatnio znowu zrobiło się głośno. Angela Merkel zwracała jednak uwagę, że już dziś niektóre państwa są w strefie euro, a inne nie, podobnie jest z przynależnością do strefy Schengen. Jest to możliwe, ponieważ traktaty unijne przewidują wzmocnioną współpracę niektórych państw.

Jednak pani kanclerz uspokajała, że nie może być mowy o ekskluzywnych klubach, do których inni nie mogą dołączyć. „Każde państwo członkowskie powinno mieć możliwość współpracy, jak już będzie na tę współpracę gotowe” – przekonywała.

Angela Merkel o polityce Donalda Trumpa

Rozmawiano też o współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i prezydentem Trumpem, którego Niemcy bardzo się obawiają. Nowy amerykański przywódca uważa bowiem – podobnie jak ostatnio część polskich polityków – że Niemcy są zbyt silne w Europie i należałoby ograniczyć ich wpływ.

Tymczasem i tu nie zadrażniano sytuacji, tylko na pytanie, jak rysuje się przyszłość współpracy z prezydentem Trumpem, obie przywódczynie dyplomatycznie przyznały, że trzeba szukać pól do współpracy.

Mówiono też o gospodarce, Ukrainie, bezpieczeństwie i sankcjach nałożonych na Rosję. I tu również była zgoda, że nie można ich teraz znieść.

Spotkanie Merkel–Kaczyński

Kanclerz złamała też protokół dyplomatyczny i oprócz pani premier Beaty Szydło i pana prezydenta Andrzeja Dudy spotkała się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Zdroworozsądkowo uznała, że w Polsce dzisiaj to on pociąga za sznurki, więc nie ma co obrażać się na rzeczywistość i trzeba poznać jego stanowisko, bo to jego wizja będzie zbieżna z wizją, jaką pokieruje się nasz kraj.

Wizyta niemieckiej kanclerz pozwoliła polskiemu rządowi udowodnić, że nie jest antyniemiecki ani tym bardziej marginalizowany w Unii. Dzięki temu PiS może wszem wobec ogłosić, że Polska wstała z kolan, a i tak nadal liczy się w Europie, nikt od nas się nie odwrócił i spotkania, nawet z tak ważnymi politykami jak kanclerz Merkel, nadal się odbywają.

Prawicowe media o obecności Merkel w Warszawie

Jednak zamiast o tym sukcesie, prawicowe media częściej pisały o tym, że kanclerz znalazła też czas na spotkanie z liderami opozycji, mimo że to standardowe działania protokolarne.

A fakt, że Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz przyszli na to spotkanie do niemieckiej ambasady, nazwano „hołdem berlińskim” i uznano to niemal za narodową zdradę. Szkoda, że dyplomacji nie wystarczyło na tę ocenę wizyty.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną