Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Nasza kołderka

Rzeź drzew eufemistycznie zwana wycinką stała się faktem.

Niepotrzebny huk medialny „się wytworzył” w sprawie wycinania drzew i zabijania zwierząt. Zwrócił nam na to uwagę pan minister od ochrony środowiska. Sprawa jest poważna, ciągnął, bo dotyczy pewnego nurtu myślenia, można powiedzieć filozofii, że człowiek jest mniej ważny, wręcz animalizowany, a rośliny i zwierzęta są humanizowane. Nie dziwią mnie poglądy Jana Szyszki, ponieważ chodzenie po lesie z karabinem to jego pasja. I na pewno nie szuka wtedy zwady z wojskami terytorialnymi przyszłego ministra kultury lotniczej i sztuki wojennej.

Zdaniem profesora nauk leśnych organizacje ekologiczne i zorganizowane grupy dziennikarzy prowadzą fałszywą edukację. A jaka dla Jana Szyszki – chrześcijanina, Polaka katolika i wykładowcy Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu – jest właściwa? Pozwolę sobie na brutalny skrót: wszystko w klatkach, na łańcuchach albo w rzeźni. Wszak Stwórca w Biblii mówił: Czyńcie sobie ziemię poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. Tyle że dziś krowy nie pasą się już na słonecznych łąkach, ale wiszą na pasach w betonowych mleczarniach. Tym jednak zupełnie się nie przejmujemy, na tym polega postęp. W oborze puszcza się muzykę Mozarta czy Beethovena, by mleko było jeszcze bardziej mleczne, a krowa za łąką nie tęskni, bo jej nigdy nie widziała.

Jak to się pięknie wszystko uzupełnia i jedno do drugiego pasuje niczym klucz do zamka. W kolejności alfabetycznej wycina się puszcze, a równocześnie na otwarcie międzynarodowego zjazdu ekspertów Unii Ochrony Przyrody zarządza się wspólną modlitwę w intencji Puszczy Białowieskiej.

Rzeź drzew eufemistycznie zwana wycinką stała się faktem. Po państwowych przyszła kolej na prywatne i te można już rąbać nawet bez aktu strzelistego. Kto chce zobaczyć, jak za chwilę będzie wyglądała cała Polska, niech sobie obejrzy zdjęcia spod ogołoconego z drzew i krzewów warszawskiego Urzędu Dzielnicy Śródmieście. Rządzi tam burmistrz z PiS, ale mówi, że był przeciw i nawet rzucał się pod piłę.

Słowiński Park Narodowy wreszcie będzie miał kaplicę. Starał się o to od lat wójt gminy Smołdzino. Żaden rząd nie chciał się zgodzić, bo to ingerencja w ściśle chronione środowisko. Ale minister Szyszko dla Pana Boga zrobi wszystko, zaś wójt przekonuje, że turystyka religijna „jest bardzo preferowana przez Polaków” i budowa kaplicy przyniesie korzyści „całemu Pomorzu, a nawet całej Rzeczpospolitej”. Skąd pieniądze? Jak to skąd? Pozycja budżetowa Ministerstwa Ochrony Środowiska. No i brawo. Transporty cegły klinkierowej przestępują już z nogi na nogę. Samorządowiec wyznał też, że marzy mu się zagospodarowanie większej części parku i budowa 12 stacji drogi krzyżowej. Nie zdziwię się, jeśli mu przyjdzie do głowy usypać 25-metrową replikę Golgoty. A wtedy oczywiście drogi dojazdowe, parkingi, hotele, restauracje, całodobowy sklep z alkoholem „Wszystko dla pątnika”... No i rzetelnie śmierdząca kołderka smogu. Sorry, Winnetou, ale biznes iz biznes. E, niepotrzebnie się czepiam. Przecież smog nie zabija, o czym parę dni temu doniósł kolejny (po ministrze zdrowia) entuzjasta pyłu zawieszonego w powietrzu – Krzysztof Tchórzewski od energetyki.

Bohater tego felietonu prof. Jan Szyszko szykuje się zaś do zakładania… węglowych gospodarstw leśnych. Ogłosi to już w kwietniu na konferencji z udziałem ekspertów Komisji Europejskiej oraz naukowców z kilkunastu krajów. Nie trzeba będzie jechać na Marszałkowską, żeby się udusić. Wystarczy wejść do lasu.

Polityka 8.2017 (3099) z dnia 21.02.2017; Felietony; s. 127
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną