Obserwować będą ci, którzy mogą zapłacić największą cenę za nieuznanie tego i innych wyroków wydanych przez Trybunał z udziałem dublerów sędziów: sędziowie sądów powszechnych i administracyjnych. A także Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Minął rok od wydania przez Trybunał wyroku w sprawie pierwszej pisowskiej ustawy „naprawczej”. Do tej pory nie został opublikowany. Od roku naprzeciwko Kancelarii Premiera stoi „licznik” i pikieta KOD. Przypominają premier Beacie Szydło, że nie publikując wyroku, łamie konstytucję.
Przez rok PiS bezprawnymi działaniami przejął większość miejsc w Trybunale. Włączył do orzekania dublerów sędziów. Obsadził własnego prezesa.
Jutro (w czwartek) Trybunał ma wydać pierwszy po „dobrej zmianie” wyrok w pełnym składzie. To będzie orzeczenie w symbolicznej sprawie: pisowskiej ustawy ograniczającej wolność zgromadzeń. Ustawę do Trybunału posłał – przed podpisaniem – prezydent Andrzej Duda.
Orzeczenie pokaże, do czego PiS‑owi ma służyć Trybunał. I jak zamierzają się w nim zachowywać sędziowie wybrani przed „dobrą zmianą”. Sprawę ma osądzić Trybunał w pełnym składzie. I może zabraknąć do niego minimum 11 sędziów, bo na wniosek prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry Trybunał wyłączył trzech sędziów i jest wątpliwość, czy czwarty może w tej sprawie orzekać (o czym dalej). A piąty – wiceprezes TK Stanisław Biernat – jest na przymusowym urlopie.
Sprawozdawcą sprawy będzie dubler sędziego Mariusz Muszyński. Prokurator generalny i Sejm uważają, że ustawa nie narusza konstytucji.
Zarówno orzeczenie o zgodności, jak i niezgodności z konstytucją będzie służyć PiS, tyle że do nieco innych celów.