Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS szykuje repolonizację mediów. To nic innego jak zamach na wolność słowa

Nikt chyba nie ma wątpliwości, jakie będą media i ich przekaz po przejęciu przez podmioty podporządkowane PiS. Nikt chyba nie ma wątpliwości, jakie będą media i ich przekaz po przejęciu przez podmioty podporządkowane PiS. Polityka
Nie, tego „ciemny lud” już nie kupi.

Do czego w gruncie rzeczy sprowadza się pomysł PiS? Przecież nie do tego, żeby zapewnić większy pluralizm. Mediów w Polsce pod dostatkiem, także internetowych. Od prawa do lewa, od góry do dołu. PiS twierdzi, że jest inaczej, podpierając się przykładem rynku gazet lokalnych, które rzeczywiście w dużej części znajdują się w rękach jednego gracza. Władzę kłuje w oczy również stan posiadania innych niemieckich firm medialnych, które mają poczytne gazety i odwiedzane serwisy internetowe. O żadnej nie można powiedzieć, że sprzyjają rządowi. I to jest prawdziwy powód ich osaczania.

Może w normalnych warunkach można byłoby się nad pomysłem większego rozproszenia właścicielskiego poważnie pochylić. Rozważyć i przedyskutować, czy rzeczywiście jedni nie mają zbyt dużo i czy nie wpływa to na stan debaty publicznej w Polsce. Czy można przyjąć rozwiązania, które nie ingerowałyby we własność nabytą, ale ewentualnie zmieniły proporcje, dawały większą różnorodność?

Nie ma wątpliwości, jakie będą media po przejęciu ich przez PiS

Tylko że nie funkcjonujemy w normalnych warunkach, a tym bardziej nie mamy do czynienia z partnerem, który w takich przypadkach kieruje się interesem wspólnym. Mamy do czynienia z partnerem, który monowładzę nazywa pluralizmem, dyktat – debatą, tuby propagandowe – wolnymi mediami, interes własnej politycznej sekty – interesem wspólnym itd.

A przede wszystkim mamy do czynienia z partnerem, który przejmując publicznych nadawców i dokonując w nich czystki personalnej, już pokazał, jak rozumie ideę wolnych mediów w demokratycznym społeczeństwie. Nikt chyba nie ma wątpliwości, jakie będą media i ich przekaz po przejęciu przez podmioty podporządkowane PiS. No chyba, że chcemy wcielić w życie hasło „Gazeta Polska” w każdej gminie z finezją osadzania Jacka Saryusza–Wolskiego na stanowisku szefa Rady Europejskiej.

W tej sytuacji zgoda na jakąkolwiek dyskusję na temat „repolonizacji” czy „rozbijania monopolu” byłaby jak negocjacje z plutonem egzekucyjnym. Ta władza po prostu nie ma mandatu do podjęcia tak radykalnych zmian na polskim rynku medialnym. Powinna też przypomnieć sobie, czym skończyła się ostatnia tak duża próba gmerania w strukturze właścicielskiej polskich mediów. Wystarczy jeden telefon do Leszka Millera.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną