Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Jałowy seks ateisty

Mizerski na bis

Polityka
Polska stałaby się wreszcie tak katolicka, jak z naukowego punktu widzenia być powinna.

Ateiści są skazani na wymarcie – informuje Fronda.pl. Wynika to jasno z badań amerykańskich naukowców specjalizujących się w psychologii ewolucyjnej. Pokazały one, że im bardziej ktoś jest religijny, tym więcej miewa dzieci. Dlatego zdaniem cytowanych przez Frondę uczonych liczba ludzi niewierzących będzie się stopniowo zmniejszać, a wierzących – rosnąć. Nieuchronny z naukowego punktu widzenia koniec ateistów raczej nie wywoła w Polsce wielkiego poruszenia. Zdaniem polskich biskupów związana z ateizmem cywilizacja śmierci i będąca efektem tej cywilizacji niechęć do płodzenia dzieci musi ateistów wykończyć i nikt tu po nich płakał nie będzie. Jeśli wierzyć amerykańskim uczonym, dzięki tej naturalnej selekcji w Polsce przy życiu pozostaną tylko praktykujący katolicy, niewielka mniejszość prawosławna plus paru Tatarów.

Gwoździem do trumny ma być dla ateistów niepohamowany popęd do antykoncepcji. „Ironią losu jest to, że skuteczne metody kontroli urodzin zostały rozwinięte przez środowiska zsekularyzowane, a teraz okazuje się, że to właśnie na skutek tych metod zmniejsza się udział niewierzących w przyszłych pokoleniach” – piszą badacze. Nie jest tajemnicą, że z powodu stosowania antykoncepcji ateiści nie mają z seksu nic oprócz przyjemności, w przeciwieństwie do osób religijnych, u których podczas seksu często nie dochodzi do przyjemności, za to dochodzi do zapłodnienia, co zdaniem biskupów jest o wiele lepsze.

Swoją drogą ciekawe, że z naszych rodzimych badań wynika, iż akurat w Polsce z niewiadomego powodu liczba niewierzących rośnie. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem tego nienaturalnego zjawiska jest niska jakość dostępnych u nas środków antykoncepcyjnych. Chociaż swoje może też robić agresywna retoryka biskupów wobec osób, które te środki stosują. Uważam, że ta agresja jest niemądra i szkodzi Kościołowi, bo prowadzi do tego, że część niewierzących zaczyna wierzyć, że stosując antykoncepcję, robi źle i z niej rezygnuje, co powoduje, że liczba niewierzących niebezpiecznie rośnie. Dlatego nie wiem, czy misja ewangelizacyjna biskupów nie powinna polegać na docieraniu do niewierzących z informacją o zaletach antykoncepcji, dzięki czemu niewierzący przestaliby się tak mnożyć, a Polska stałaby się wreszcie tak katolicka, jak z naukowego punktu widzenia być powinna.

Jeszcze innym wytłumaczeniem zdumiewającej polskiej specyfiki może być to, że w wyniku seksu uprawianego przez osoby wierzące z niewiadomego powodu rodzą się dzieci, które potem stają się ateistami. Z tym że w opinii biskupów jest to zjawisko sprzeczne z naturą i z naukowego punktu widzenia niedopuszczalne, dlatego nauka Kościoła występowania takich zjawisk nie potwierdza.

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Jałowy seks ateisty"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną