Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

W rozgrywce Macierewicz – Duda prowadzi szef MON

W rozgrywce Macierewicz – Duda prowadzi szef MON. W rozgrywce Macierewicz – Duda prowadzi szef MON. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Mimo że polityczne spotkanie tygodnia odbyło się na żądanie prezydenta, to Andrzej Duda chwalił ministra obrony i jego resort. Z dużej chmury mały deszcz, a nawet przejaśnienia.

„Jestem zadowolony z tej odprawy” – słowa prezydenta RP, który samotnie relacjonował wyniki ponaddwugodzinnej rozmowy z Antonim Macierewiczem, nie pozostawiają wątpliwości, kto na obecnym etapie jest górą.

Już sama nieobecność ministra obrony w ogrodach BBN była symboliczna. Słowa prezydenta wskazują, że przynajmniej na razie musi zaakceptować dominującą pozycję szefa resortu, nad którym konstytucyjnie sprawuje zwierzchnictwo.

Andrzej Duda zadowolony ze współpracy z Macierewiczem

Zgłaszane przez prezydenta i jego współpracowników w ostatnich dniach zastrzeżenia i wątpliwości według Andrzeja Dudy zostały wyjaśnione. Do powstającego w Polsce wielonarodowego dowództwa NATO mają być zgłaszani oficerowie, został też wyznaczony jego szef, niedawno odwołany ze Sztabu Generalnego WP gen. bryg. Krzysztof Motacki. Prezydent przyznał, że niewymieniony z nazwy kraj sojuszniczy wyznaczył też zastępcę dowódcy dywizji. To wytrąciło prezydentowi z ręki pierwszy z argumentów ujawnionych w pismach skierowanych w ostatnim czasie do MON.

Drugi dotyczył stanowisk attaché obrony. Tu również Andrzej Duda przyznał, że otrzymał informacje, iż „zostaną one wypełnione” i że ten „mankament zostanie usunięty”. Ani słowem nie zająknął się o wątpliwościach, jakie jeszcze kilka dni temu były podnoszone w sprawie nominacji gen. bryg. Cezarego Wiśniewskiego na attaché obrony w USA. Być może usłyszał, że nikogo lepszego na to stanowisko nie ma.

Prezydent oświadczył też, że i pozostałe tematy – jak budowa wojsk OT i modernizacja sił zbrojnych – nie budzą już jego zastrzeżeń. Mało tego, wyznał, że jest zadowolony z tempa modernizacji i zapowiedział poparcie dla zmian legislacyjnych, mających odnosić 2-procentowe wydatki budżetowe na obronność do planowanego, a nie każdorazowo ubiegłorocznego PKB. Zapewnił, że przenoszenie kadry oficerskiej z wojsk operacyjnych do obrony terytorialnej wzmocni siły zbrojne, a dowódca WOT gen. bryg. Wiesław Kukuła to zdaniem Dudy niezwykle kompetentny oficer.

Kaczyński o Dudzie i Macierewiczu

Najciekawszy fragment oświadczenia prezydenta zdawał się wprost odnosić do treści jednego z dwóch wywiadów Jarosława Kaczyńskiego, opublikowanych po południu. Kilka godzin po tym, jak prezes PiS mówił w PAP o „fatalnym kształcie polskiej konstytucji”, Andrzej Duda zaznaczył, że chce utrzymać kontakty z ministrem obrony w ramach, które określa polska konstytucja: „gdzie jest jasno powiedziane, że w okresie pokoju prezydent Rzeczypospolitej wykonuje swoją funkcję zwierzchnika sił zbrojnych za pośrednictwem ministra obrony narodowej. Chciałbym, żeby w tym zakresie Konstytucja RP była w pełni przestrzegana i tak jako prezydent to realizuję”.

Trudno o wyraźniejsze podkreślenie różnicy poglądów, zwłaszcza że Kaczyński w tej samej wypowiedzi skrytykował, jak to ujął, „politykę epistolarną”, przez co można rozumieć pisanie listów przez prezydenta do ministra. Z drugiej strony, na gruncie obecnego prawa Kaczyński wspiera prezydenta: „Konstytucyjna pozycja prezydenta wobec Sił Zbrojnych jest oczywista. Powinien on być informowany i konsultowany, gdy chodzi o ważne decyzje”.

W drugim z dzisiejszych wywiadów – które same w sobie zasługują na uwagę – Jarosław Kaczyński zdawał się ostrzej upominać ministra obrony: „Będę oczekiwał, żeby ekstrawagancja Macierewicza została ograniczona”, mówił w rozmowie z RMF FM. Nie rozstrzygnął jednoznacznie, kto miałby ministra powstrzymać: premier Szydło, prezydent Duda – a może on sam, jako lider partii? Domagał się jednak, by prezydent był traktowany poważnie i z należytym szacunkiem, czego ma oczekiwać także od Antoniego Macierewicza.

Ale jednocześnie usprawiedliwiał ministra, mówiąc, że cechy jego charakteru właściwe są ludziom „bardzo silnym”, i że armia „na pewno wymagała bardzo daleko idących zmian i sądzę, że nie ma człowieka, który by równie energicznie i konsekwentnie i bez oporów je wcielał, tak jak to robi Antoni Macierewicz”. W swoim stylu Kaczyński wydaje się rozgrywać pionki na szachownicy, czekając na rezultat swoich ruchów.

Macierewicz ograł Dudę

Na razie wydaje się, że w tej rozgrywce prowadzi Macierewicz. Nie tylko zmusił prezydenta do samotnego raportowania wyników rozmowy, ale zdał się przekonać go do sensowności własnych działań. Kluczowe dla oceny prób odzyskania przez prezydenta kontroli nad wojskiem i MON będą następne tygodnie: to, co Andrzej Duda powie na odprawie kierownictwa sił zbrojnych 12 kwietnia, i jak mocno zdecyduje się podkreślić własną rolę w czasie spotkania z głównodowodzącym sił NATO w Europie 13 kwietnia.

Generał Curtiss Scaparrotti unikał do tej pory spotkań z Antonim Macierewiczem, choć rozmawiał niedawno z szefem BBN Pawłem Solochem. Dyplomatyczne niuanse mają znaczenie. Również to, że to prezydent, a nie MON, organizuje oficjalne powitanie wzmocnionego batalionu NATO w Polsce. Jeśli rozgrywka między Dudą i Macierewiczem będzie trwała nadal, to w kwietniu nadejdą jej kolejne sygnały.

Ale nie ma raczej nastroju do kontynuowania konfliktu. Straty wizerunkowe, jakie ministerstwu i wojsku wyrządził Macierewicz, zdają się szkodzić PiS. Szef MON nie zdołał przekonać opinii publicznej, że dokonywane w armii czystki i zmiany jej służą. Przegrywa wizerunkowy pojedynek z odwołanymi generałami. Otwarcie krytykuje go czasem szef PiS, choć nie zależy mu przecież na osłabianiu rządu. Dlatego Jarosław Kaczyński rozdziela krytykę na obie strony, przyjmując rolę niby bezstronnego arbitra, choć przecież wiadomo, do kogo mu osobiście bliżej.

Nie jest też tajemnicą, że zastrzeżenia prezydenta wobec polityki szefa MON w części wzięły się z rozmów z dowódcami, których Macierewicz w ostatnich miesiącach się pozbył, przy milczeniu Kaczyńskiego i przychylności Dudy. Mecz prezydenta z ministrem może więc trwać, choć do przerwy jest 0:1, a zwierzchnik sił zbrojnych raczej nie jest faworytem bukmacherów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną