Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nawalony jak Juncker

Polakiem warto być, bo bycie Polakiem się dziś opłaca.

To dobrze, że Antoni Macierewicz nie dał się sprowokować i po otrzymaniu nieuprzejmego listu od prezydenta Andrzeja Dudy nie podjął próby natychmiastowego odwołania go z zajmowanego stanowiska, tylko zaproponował rozmowę. Andrzej Duda przyznał, że przed rozmową z Antonim Macierewiczem był trochę niespokojny, ale rozmowa go uspokoiła i obecnie jest spokojny. Nie krył, że jest również zadowolony, co prawdopodobnie bierze się stąd, że w rozmowie udało mu się nie poruszyć drażniących ministra Macierewicza tematów, takich jak czystki w wojsku, opóźnienia w dostawie helikopterów czy wycofanie polskich oficerów z eurokorpusu. Niepodejmowanie tych, a także innych ważnych i powodujących niepokój tematów, ma być kontynuowane podczas kolejnych spotkań.

Spokoju i zadowolenia prezydenta Dudy życzę posłance Pawłowicz, która w liście do szefa Komisji Europejskiej J.C. Junckera napisała, że jako katoliczka i obywatelka państwa członkowskiego UE czuje się osobiście obrażona faktem, że Juncker pije. Tego, że podczas unijnych szczytów Juncker jest narąbany jak messerschmitt, dowodzi fakt, że się uśmiecha, jest miły i wszystkich poklepuje, co według posłanki „jest nie do przyjęcia w świetle przyjętych norm kulturowych”.

W Polsce, w której przestrzega się chrześcijańskich wartości, nikt na trzeźwo w ten sposób bliźniego nie traktuje, dlatego surową ocenę Pawłowicz rozumiem. Z tym że uważam, że pisanie do Junckera listu, w którym zawiadamia się go, że jest alkoholikiem, to strata czasu, bo moim zdaniem Juncker doskonale wie, że pije, i nie ma sensu mu o tym przypominać. Zwłaszcza że na złość Polsce może zacząć pić jeszcze więcej, dzięki czemu stanie się jeszcze sympatyczniejszy, a przecież nie o to chodzi.

Niestety Europejczycy tacy są, że się uśmiechają i próbują być sympatyczni, i uważam, że pani Pawłowicz nic na to nie poradzi.

Polityka 14.2017 (3105) z dnia 04.04.2017; Felietony; s. 4
Reklama