Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Konsultacje ws. ustawy warszawskiej odbędą się głównie w parafiach. Tak wymyślił Jacek Sasin

Inicjatywę firmuje pomysłodawca ustawy, poseł Jacek Sasin z PiS. Inicjatywę firmuje pomysłodawca ustawy, poseł Jacek Sasin z PiS. KŻ / Polityka
Dyskusje społeczne dotyczące pomysłu wcielenia do Warszawy okolicznych gmin odbywać się mają między innymi – jeśli nie głównie – w podstołecznych parafiach.

Z już dostępnych wykazów wynika, że ponad 30 punktów konsultacyjnych zlokalizowanych ma być w miejscach należących do Kościoła katolickiego (są wśród nich nie tylko budynki parafialne czy place przykościelne, ale nawet – choć to może tylko nieporozumienie – świątynie).

Inicjatywę firmuje pomysłodawca ustawy, poseł Jacek Sasin z PiS.

To on zapewne uznał, że dla takiej akcji w podwarszawskich gminach i w samej stolicy nie wystarczą publiczne skwery, deptaki, domy kultury, szkoły, targowiska, centra handlowe i tym podobne obiekty. Tym samym pokazał jednak istotę swojego pojmowania polityki i państwa, a i własnej mentalności. Ich wyrazem jest brak jakichkolwiek refleksji, czy aby faktycznie w demokratycznym państwie agorą, na której kształtują się ważne decyzje polityczne, powinien być, symbolicznie rzecz ujmując, budynek parafii właśnie.

Co na to biskupi i proboszczowie?

Równocześnie skoro organizatorzy owych konsultacji zdecydowali się ogłosić adresy konkretnych włości kościelnych jako miejsca swojej akcji, to musieli chyba zdobyć wcześniej zgodę zawiadujących nimi proboszczów, a może też diecezjalnych biskupów. I im zatem koncepcja parafii jako agory w pełni pasuje.

Inna rzecz oczywiście, że jeszcze niedawno w identycznej sprawie – bo powiększenia o sąsiednie gminy, tyle że jedynie te najbogatsze, Opola – nikt z rządzących głosu mieszkańców nie posłuchał. Protesty – z wielotysięcznymi manifestacjami i strajkiem głodowym – nie zrobiły wrażenia ani na premier Szydło, ani na ministrze administracji Mariuszu Błaszczaku, ani na kreującym się na najbardziej wpływowego spośród opolskich polityków obozu rządzącego Patryku Jakim. Wszyscy oni trzymali się praktykowanej przez macierzyste ugrupowanie zasadą, że to ich partia najlepiej wyraża wolę suwerena.

PS Ciekawe też, że akurat w tym przypadku PiS zlekceważył także zdanie miejscowego biskupa, Andrzeja Czai, który próbował wstawić się za swoimi wiernymi i domagał uszanowania ich argumentów. To z kolei powinna być przestroga dla warszawskich hierarchów: w Opolu stawką zmian były wielkie pieniądze z podatków bogatych podmiejskich gmin, w Warszawie stawka jest jeszcze większa – władza w stołecznym ratuszu.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną