Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz nie kryje, że „przyszłość Kościoła związana jest z rodziną, z dziećmi”, dlatego Kościół chce być tam, gdzie dzieci jest najwięcej, tzn. w szkołach. W celu przybliżenia Kościoła do dzieci w szkołach jest już krzyż i lekcje religii, a episkopatowi zależy na tym, żeby tych lekcji było jak najwięcej, bo bliska jest mu idea Polski wielu religii, a nie tylko jednej czy dwóch tygodniowo.
Do szkół coraz śmielej wchodzą przedświąteczne rekolekcje, a nawet spowiedź święta. Media informują, że do warszawskiego liceum im. Staszica próbował wejść także red. Terlikowski z przygotowanym w ramach rekolekcji odczytem „Zwarcie cywilizacji z perspektywy chrześcijaństwa”, ale nie został przez uczniów wpuszczony. Z tym że moim zdaniem po reformie edukacji ten redaktor wcześniej czy później i tak do jakiejś szkoły wejdzie, jak nie drzwiami, to oknem.
W Suchej Beskidzkiej trzydniowe rekolekcje, zakończone masowymi spowiedziami w salach lekcyjnych i gimnastycznych, odbyły się w tym roku we wszystkich szkołach średnich. Pojawiły się zarzuty, że to może trochę odzierać spowiedź z intymności, ale księża uspokajają, że w spowiedzi ważna jest szczerość, a nie intymność. Część pedagogów ma też wątpliwości, czy szkoła jest właściwą przestrzenią do przeprowadzania sakramentu spowiedzi, zresztą zupełnie nieuzasadnionych, bo skoro w tej przestrzeni dzieci muszą spowiadać się nauczycielom z różnych przedmiotów, to dlaczego nie miałyby się wyspowiadać z grzechów, pomodlić się czy odmówić różaniec.
Biskupi są za tym, żeby przestrzeni do tego rodzaju aktywności w szkołach nie brakowało i żeby była ona dostępna dla wszystkich, także dla uczniów z rodzin dotkniętych ateizmem. Z tym że nie wiadomo, czy powiększaniu tej przestrzeni nie przeszkodzi agresywna kampania prowadzona pod hasłem „Szkoła to nie kościół”.