Kaczyński zawiesza Misiewicza w prawach członka PiS i powołuje komisję. Chodzi o jego nową posadę za 50 tys. złotych miesięcznie
„Zaraz po przybyciu do siedziby partii, a prosto stąd jadę do siedziby partii, podpiszę decyzję o jego zawieszeniu w prawach członka partii” – ogłosił Jarosław Kaczyński na zakończenie konferencji poświęconej budowie pomników smoleńskich. „Podjąłem już, chociaż to trzeba jeszcze zrealizować, decyzję o powołaniu komisji Prawa i Sprawiedliwości do spraw zbadania całej tej sprawy. Zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich” – dodał.
Prezes PiS zapowiedział także powołanie komisji, której zadaniem będzie zbadanie sprawy Bartłomieja Misiewicza. Zasiądą w niej Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski. Zadaniem komisji będzie nie tylko zbadanie sprawy zatrudnienia protegowanego Macierewicza jako pełnomocnika zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale też wszystkich innych kontrowersyjnych spraw przy okazji których padało nazwisko Misiewicza.
Dzień bez Bartłomieja Misiewicza jest dniem straconym.
Macierewicz milczy w sprawie Misiewicza
W niedługim czasie po ogłoszeniu decyzji prezesa Kaczyńskiego Antoni Macierewicz miał okazję do skomentowania zawieszenia Bartłomieja Misiewicza w funkcji członka partii PiS. Minister MON zabrał głos podczas konferencji prasowej po odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych, jednak nie odniósł się do decyzji o zawieszeniu swojego protegowanego oraz o powołaniu w jego sprawie komisji śledczej.
Konferencja została w całości poświęcona tematyce obronności Polski. Obecni na sali dziennikarze nie mieli możliwości zadawania pytań.
50 tys. pensji dla Misiewicza
Jak poinformowały „Rzeczpospolita” oraz „Fakt”, po odejściu z MON Misiewicz został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej do spraw komunikacji. Jednak na skutek zawieszenia go w prawach członka PiS, PGZ rozwiązała z nim umowę za porozumieniem stron.
Były rzecznik MON miał zarabiać miesięcznie 50 tysięcy złotych. Informcję zdementował rzecznik PGZ Łukasz Prus, twierdząc, że podana kwota nie jest prawdziwa. Nie potrafił jednak powiedzieć, kiedy Misiewicz został zatrudniony, a także ile tak naprawdę miał zarabiał.
Wiadomo, że oprócz wysokiej pensji Misiewicz mógł także liczyć na służbowy samochód oraz wysoką premię – równowartość rocznego wynagrodzenia – bo takie są zasady w spółkach strategicznych dla państwa.
Aby otrzymać premię w PGZ, trzeba spełnić warunki postawione przez radę nadzorczą. A te, według mediów, zmieniono, bo Bartłomiej Misiewicz nie miał wyższego wykształcenia i kursu dla członków rad nadzorczych.
Dla porównania (za Akcją Demokracją) zarobki w sektorze publicznym przedstawiają się następująco: nauczyciel stażysta zarabia 2200 zł brutto, położna 2400 zł, referent w urzędzie 2177 zł brutto, sprzątaczka 2198 zł brutto.
Misiewicz odpowiada, internauci komentują
Głos w całej sprawie zabrał również Bartłomiej Misiewicz. Na swoim koncie na Twitterze napisał: „Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu”.
Problemu nie widzi wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. W TVN24 zauważa, że gdyby „przeanalizować sukces zdolności wypromowania nazwiska Misiewicza, to Bartłomiej Misiewicz przejdzie do historii europejskiego PR”.
Co inni internauci sądzą na temat kolejnej już sprawy z Misiewiczem w roli głównej? Wybraliśmy najciekawsze komentarze:
#mzf Pensja Misiewicza to tak naprawdę 100 tys. miesięcznie jeśli wliczyć premię (za "Rz"). A wy co, dalej ciułacie na sojową latte? :) pic.twitter.com/QOcWRqna6G
— Darek Ćwiklak (@macdac) 12 kwietnia 2017
Patrząc na pensję Misiewicza już rozumiem pomysł ograniczenia liczby aptek. Spółki skarbu przecież nie mają budżetów z gumy dla ex-aptekarzy
— Darek Ćwiklak (@macdac) 12 kwietnia 2017
Program dla młodych 50tys+. Młodzi spijają szampana i jedzą kawior ustami swych najlepszych młodych!
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 12 kwietnia 2017
Ceni się PiSowski establishment: 50000 dla Misiewicza. A prawicowe media i tak będą go bronić, wdzięczne za kości rzucone z pańskiego stołu.
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) 12 kwietnia 2017
.@Konwinski_PO Podczas #WotumNieufności,PBS mówiła o umiarze i pokorze w PiS. #Misiewicz zarabia więcej niż premier i prezydent razem wzięci
— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) 12 kwietnia 2017
50000+ czyli jak PiS walczy o wysokie standardy w polityce...#Misiewicz
— Barbara Nowacka (@barbaraanowacka) 12 kwietnia 2017
To prezent dla wojska na doroczną odprawę dowódców. Misiewicz zarobi tyle co szef Sztabu Gen, Dowódca Gen. i Dowódca Operacyjny razem wzięci https://t.co/gaeqxalRlN
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 12 kwietnia 2017
Przesłanie dla młodych: grunt to dobre plecy (koniecznie bez kręgosłupa!). Studia kończą frajerzy, mądrzy zostają Misiewiczem.
— Eliza Michalik (@EMichalik) 12 kwietnia 2017
PiS publicznie oburza się na słowa s.Gersdorf,że za 10 tys. zł można żyć dobrze tylko na prowincji,a po ciuchu chciało premiować Misiewicza.
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) 12 kwietnia 2017
Autobiografia "12 prac Misiewicza" to byłby wydawniczy hit. Czekam niecierpliwie
— Dominik Uhlig (@dominikuhlig) 12 kwietnia 2017
Zaczynam lubić Misiewicza. To jest broń chemiczna zrzucona przez PiS, która się wymknęła spod kontroli i zaczyna truć PiS :)
— Paweł Janus (@PawelJanus) 12 kwietnia 2017
Pomyślcie, gdyby miał magistra, to mogłoby być i 100k.
— Witold Głowacki (@WitoldGlowacki) 12 kwietnia 2017