Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Miesięcznice? Dziękujemy!

Polacy nie chcą miesięcznic. Elita PiS doskonale o tym wie, ale czy uda się przekonać prezesa?

Kaczyński od początku wykorzystuje miesięcznice politycznie, choć nadaje im formę modlitwy publicznej. Kaczyński od początku wykorzystuje miesięcznice politycznie, choć nadaje im formę modlitwy publicznej. Michal Dyjuk / Forum
Aż 74 proc. pytanych o kontynuację miesięcznic smoleńskich odpowiedziało, że nie widzi takiej potrzeby.

Prezes Kaczyński naturalnie przed jakimś sondażem firmy Pollster akurat w tej sprawie nie ustąpi, ale miesięcznice zaczną ciążyć nawet jego bliskim współpracownikom, którzy sondaży nie lekceważą.

Są potrzebne raczej aktywistom niższego szczebla, by mobilizować pisowski „lud smoleńsk” tam, gdzie działają prorządowe organizacje i instytucje, i gdzie dociera pisowska propaganda. A to znaczy, że poparcie dla miesięcznic będzie maleć, i to szybko, tam, gdzie nie da się organizować marszów i wieców na taką skalę jak w stolicy i kilku innych większych miastach.

Miesięcznice zgasłyby już dawno bez tlenu mediowego. Transmitują je w całości nie tylko propisowskie telewizje „narodowe” i kościelne, ale także niezależne politycznie od PiS. Trudno mi się dziwić, bo przemarsz warszawski połączony z przekrzykiwaniem się Kaczyńskiego z minischodków z uczestnikami „kontrmiesięcznic” to wciąż mediowa gratka.

Pan Kaczyński od początku wykorzystuje miesięcznice politycznie, choć nadaje im formę modlitwy publicznej. Jego „kazania” obracają się od zawsze wokół pomnika dla brata, ewentualnie drugiego dla wszystkich ofiar katastrofy, oraz wokół zapewnień, że jesteśmy coraz bliżej całej prawdy o niej, choć jest ona od dawna znana. Do tego dochodzą surrealne ataki w rodzaju tych ostatnich wymierzonych w białe róże niesione przez kontrmanifestantów.

Tak odbywane miesięcznice i rocznice smoleńskie rzeczywiście mogą nużyć i przestraszać coraz więcej ludzi spoza partyjnego aktywu PiS i twardego elektoratu tej partii, a nawet w nim. W sondażu za kontynuacją jest zaledwie 14 proc., a przecież pisowski elektorat oscyluje wokół 30 proc.

Pisowska elita jest tego świadoma, ale nie jest gotowa do wyperswadowania Szefowi, że miesięcznice zaczynają być przeciwskuteczne, a jego krzyki ze schodków są bezcennym surowcem do drwiących memów mających ogromną publiczność w internecie. Oznacza to, że wskutek pisowskich miesięcznic katastrofa smoleńska ulega banalizacji, choć nie powinna.

Najsmutniejsze jest może to, że miesięcznice i rocznice smoleńskie w wersji pisowskiej odepchnęły tych, którzy byli gotowi czcić pamięć ofiar, ale nie w takim wydaniu. Choćby dlatego, że nie są zwolennikami smoleńskiej polityki PiS. Pod presją Kaczyńskiego i jego akolitów doszło do praktycznej monopolizacji tematu smoleńskiego przez PiS. Katastrofa dotknęła nie tylko zwolenników PiS, tymczasem zamiast symbolicznie łączyć, coraz głębiej dzieli. Polityk, który aspiruje do roli przywódcy narodowego, powinien położyć temu kres, czyli zaprzestać miesięcznic i otworzyć rocznice dla wszystkich chcących je celebrować ponad podziałami partyjno-politycznymi.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną