Kamery telewizyjne przyłapały ministra Szyszkę, jak przed wtorkowym posiedzeniem rządu wręcza ministrowi Błaszczakowi tajemniczą kopertę.
Wyjaśnił, że w kopercie znajduje się list z prośbą od pewnej córki leśniczego. Trwają spekulacje, czy ta córka istnieje, czy też Szyszko dla uzyskania jakichś korzyści sprytnie się pod nią podszywa. A jeśli istnieje, to czy jest pełnoletnia i czy rodzice akceptują jej kontakty z M. Błaszczakiem, a przede wszystkim czego ona w ogóle od M. Błaszczaka chce.
Możliwości jest kilka: może np. córka leśniczego chciała się Błaszczakowi poskarżyć, że jest molestowana przez zgraję agresywnych ekologów, którzy pod pretekstem ochrony puszczy przyczepili się do niej łańcuchami, a teraz nie chcą się odczepić? Albo może spacerując po lesie, odkryła zakonspirowaną kryjówkę uchodźców-terrorystów, o czym uprzejmie donosi, dołączając prośbę, żeby M. Błaszczak z tymi terrorystami zrobił coś, najlepiej coś złego?
Wciąż niewiele wiadomo
Nie można też niestety wykluczyć, że w grę wchodzi prowokacja wymierzona w samego M. Błaszczaka. Być może w przeszłości popełnił on błąd, zapoznając córkę leśniczego, która teraz zwraca się do niego z prośbą o zatrudnienie jej w MSWiA, np. na stanowisku jego asystentki, gdyż w przeciwnym razie będzie zmuszona udostępnić mediom garść kompromitujących nagrań. Z tym że moim zdaniem ta ostatnia hipoteza jest mało prawdopodobna, bo M. Błaszczak sprawia wrażenie niezwykle odpornego na kompromitację. Media od dawna upubliczniają wstrząsające materiały, w których Błaszczak się kompromituje, a mimo to trzyma się on mocno, i obawiam się, że żadna córka leśniczego nic na to nie poradzi.
Tak czy inaczej na razie wiadomo tylko tyle, że Błaszczak list z prośbą córki leśniczego Szyszce zwrócił. A resort spraw wewnętrznych wyjaśnił, że jeśli córka leśnika będzie leżała w kompetencjach M. Błaszczaka, pan minister chętnie się z nią zapozna, gdy zostanie mu ona przekazana drogą służbową.