Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kary dla blokujących wjazd na Wawel. Sąd już broni Kaczyńskiego

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia skazał siedmiu obywateli, którzy w grudniu ub. roku starali się zablokować kolumnę limuzyn, próbującą dotrzeć na Wzgórze Wawelskie. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia skazał siedmiu obywateli, którzy w grudniu ub. roku starali się zablokować kolumnę limuzyn, próbującą dotrzeć na Wzgórze Wawelskie. Jakub Porzycki / Forum
Pisowska władza zaczęła używać wobec opozycji klasycznych metod represji w postaci, na początek grzywien. Najgorsze, że już wspierają ją w tym sędziowie.

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia skazał właśnie siedmiu obywateli, którzy w grudniu ubiegłego roku starali się zablokować kolumnę limuzyn, próbującą dotrzeć na Wzgórze Wawelskie niedostępnym niemal dla nikogo wjazdem przez Bramę Herbową. W najważniejszym z aut siedział, było nie było, szeregowy poseł Jarosław Kaczyński, który – jak deklaruje – chciał tylko dostać się do katedry, by złożyć kwiaty na grobie brata.

Ludzi, którzy w proteście nie tylko takim przywilejom, ale i upartyjnianiu żałoby i narodowego Panteonu, usiedli na wawelskim podjeździe, siłą usunęła z tegoż trotuaru policja. Zarzucono im naruszenie kodeksu wykroczeń przez „tamowanie ruchu na drodze publicznej”. Pięciu obywateli ma zapłacić 300 zł, a dwóch po 400 zł i 500 zł.

Prokuratura zmieniła zdanie

Co ciekawe, najpierw odważna krakowska prokuratura przyznała, że Kaczyński „przybył na Wawel jako osoba prywatna, a nie poseł”, i odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie jego znieważenia (bo i taki zarzut się pojawił). Rychło jednak (zgadnij, na czyją interwencję, Koteczku – zapytałby w PRL Kisiel) uznano, że trzeba zmienić zarzut na czysto chuligański – blokowania ulicy właśnie.

Niezawisły sędzia niezależnego sądu mógł wszelako uznać, że, po pierwsze, wjazd na Wawel nie jest zwykłą drogą publiczną (ja, przykładowo, moją starą Toyotą jakoś pod katedrę podjechać nie mogę). Po drugie, powinien wziąć pod uwagę, że incydent był elementem obywatelskiego protestu, a jego szkodliwość społeczna była żadna. I choćby na podstawie takiego – jak mówią prawnicy – kontratypu, nie uznać go za wykroczenie.

Tym bardziej znamienne, że wyrok zapadł w sytuacji, gdy ekipa rządząca coraz silniej naciska na trzecią, sądowniczą, władzę. A to nazywając sędziów kliką, a to forsując w parlamencie – czego najbardziej ostentacyjny dowód mieliśmy w środę – regulacje prawne jawnie uderzające w niezawisłość sędziów i niezależność sądów.

Oczywiście główny kłopot w tym, że tzw. suweren nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Bo tak jak nie ufa w prawa fizyki, póki jadąc za szybko autem, nie wpadnie do rowu, tak nie jest przekonany do znaczenia dla swojego losu niezależnych sądów i niezawisłych sędziów (porównanie zaczerpnąłem od prof. Marcina Matczaka). Póki nie stanie przed nimi w konfrontacji z potęgą państwa i władzy – choćby przy absolutnie niezwiązanej z Kaczyńskim, PiS i w ogóle z polityką sprawie.

PS Dla potomności warto poznać i zachować nazwiska zarówno tych odważnych prokuratorów, którzy sygnowali decyzję o odmowie absurdalnego śledztwa przeciwko blokującym samowolę i butę władzy, jak i oportunistycznych sędziów, którzy tych manifestantów skazali. Wspomniany Kisiel sporządzał takie listy chwały i hańby. Przydały się w wolnej Polsce.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama