Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Opozycja nie obroni sądów przed PiS. Ma niewielkie pole manewru

Ryszard Petru z Grzegorzem Schetyną zgłosili przez media pomysły zjednoczenia i wspólnej walki z PiS, ale nie znaleźli do tej pory czasu, by spotkać się i ustalić wspólną strategię. Ryszard Petru z Grzegorzem Schetyną zgłosili przez media pomysły zjednoczenia i wspólnej walki z PiS, ale nie znaleźli do tej pory czasu, by spotkać się i ustalić wspólną strategię. Patryk Ogorzalek / Agencja Gazeta
Pole do działań jest ograniczone.

Po ogłoszeniu ustawy o Sądzie Najwyższym opozycja wyraziła skrajne oburzenie i zapowiedziała, że zrobi co się da, by zablokować projekt. Platforma nazwała ustawę „zamachem stanu”, a Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej określiła ją jako „zagładę”. Nikt nie ma jednak dobrego pomysłu jak skutecznie zablokować zmiany.

Dodatkowo po raz kolejny działania liderów opozycji sugerują, że ich własny interes jest ważniejszy niż szybkie, wspólne i skuteczne działanie. Ryszard Petru z Grzegorzem Schetyną zgłosili przez media pomysły zjednoczenia i wspólnej walki z PiS, ale nie znaleźli do tej pory czasu, by spotkać się i ustalić wspólną strategię.

Co może zrobić opozycja?

Spotkanie klubów PO zapowiedziała dopiero we wtorek, niemal tydzień po ukazaniu się projektu.

Pole do działań jest ograniczone. W sytuacji, w której PiS ma samodzielną większość, PO i Nowoczesna mogą namawiać pojedynczych posłów z partii Jarosława Kaczyńskiego na nieposłuszeństwo i wyłamanie z dyscypliny. Wiadomo jednak, że takie przypadki zdarzały się w PiS dotąd bardzo rzadko. Opozycja może liczyć na brak kworum przy głosowaniu, jednak ustawa jest na tyle ważna, że szef klubu PiS zadba o obecność posłów.

PO zapowiada blokowanie prac legislacyjnych, co może opóźnić prace nad projektem, ale nie sprawi, że ustawa trafi do kosza. Platforma nie wyklucza też kroków nadzwyczajnych, takich jak blokowanie Sejmu, ale doświadczenia z okupacji sali plenarnej w grudniu i styczniu nauczyły opozycję, że takie działania są trudne i nie przynoszą większych skutków.

Dobrym pomysłem PO wydaje się organizacja wysłuchania publicznego, które ma się odbyć w poniedziałek. Głównym problemem w mobilizacji społecznej jest to, że większość ludzi nie miała styczności z Sądem Najwyższym, nie rozumie jego zadań ani znaczenia wprowadzanych zmian. Pytanie jednak, czy uda im się dotrzeć z tym do szerszej publiczności.

Nic nie wskazuje też na to, że tłumy zjawią się na niedzielnej manifestacji KOD pod Sejmem. Komitet jest słaby i skompromitowany, a jego siła mobilizacyjna jest niewielka, zwłaszcza w czasie wakacji. A szczególnie trudno będzie ściągnąć ludzi na protest w sprawie sądów, których Polacy nie tylko nie rozumieją, ale też nie lubią – 49 proc. ocenia ich działalność negatywnie (CBOS).

Do niedzielnej manifestacji sceptycznie odnoszą się Obywatele RP, którzy uważają, że tego typu środki są kontrproduktywne, a protestujące elity jedynie utwierdzają PiS w przekonaniu, że skutecznie uderzają w uprzywilejowanych. W dodatku po raz kolejny ze wspólnego protestu wyłamie się partia Razem, która zorganizuje własną manifestację tego samego dnia o tej samej godzinie, tylko dwa kilometry dalej.

W obliczu radykalnych zmian w sądownictwie, naruszających trójpodział władzy w Polsce, opozycja powinna ogłosić najwyższą mobilizację. Zebrać wszelkie środowiska, które chcą bronić demokratycznych wartości i zacząć wspólnie działać, a nie tylko wzywać do wspólnego działania. Narzędzi rzeczywiście nie jest wiele, ale tylko uwspólnienie wysiłków przy ich wykorzystaniu może sprawić, że staną się one jakkolwiek skuteczne.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama