Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Wstrząsy w imperium

Wstrząsy w imperium PiS

Imperialna hipnoza trwa i nikt w PiS nie ma śmiałości, aby ją przerwać. Imperialna hipnoza trwa i nikt w PiS nie ma śmiałości, aby ją przerwać. Igor Morski / Polityka
Partia Kaczyńskiego poczuła się wszechmocna, pozbyła się ostatnich hamulców i weszła w okres cezaryzmu. Zapowiedź podwójnego weta prezydenckiego to sygnał, że imperium PiS zaczyna się chwiać.
Andrzej Duda zdjął z prezesa PiS kłopot i wziął na siebie odium tego, który przeszkadza w „naprawianiu Polski”.Michał Dyjuk/Forum Andrzej Duda zdjął z prezesa PiS kłopot i wziął na siebie odium tego, który przeszkadza w „naprawianiu Polski”.

Władzy wydawało się, że kolejne pomysły rozmontowujące demokratyczny system będą przyjęte bez szemrania, bo przecież partia-matka ma „miażdżącą przewagę”, a społeczeństwo jest zajęte konsumpcją przyznanego socjału. Ale nagle najwyraźniej doszło do jakiejś kumulacji, przy kwestii ustaw sądowych wyszły inne rzeczy: to, że Trybunał Konstytucyjny jest fikcją i nigdy nie sprzeciwi się rządzącym, że państwowa telewizja jest bezwstydnie dyspozycyjna, że za chwilę PiS zagrozi PKW, organizacjom pozarządowym, prywatnym mediom. Może zwłaszcza młodzi Polacy dostrzegli w końcu wyraźnie to, co PiS zrobił z wcześniej przejętymi przez siebie instytucjami, i zadali sobie pytanie – dlaczego z sądami miałoby być inaczej?

Prezydent Duda w uzasadnieniu swojej decyzji o wetach dał wyraźnie do zrozumienia, że społeczny sprzeciw wobec „reform” PiS był dla niego ważnym motywem, choć nie odmówił sobie przy okazji ataku na rzekomą agresję opozycji. Bardzo prawdopodobne, że swoje znaczenie miały sygnały z zagranicy, rozmowy z politykami europejskimi, przestrogi Komisji Europejskiej. Także Departament Stanu USA wyraził zaniepokojenie i informował, że toczy intensywne rozmowy z polskimi władzami. Nie można zatem całkowicie wykluczyć może nie wprost planowanej ustawki w ramach obozu PiS, ale jakiegoś ad hoc cichego porozumienia, o którym nikt nie ma się dowiedzieć, a wszyscy odegrają swoje role zdziwienia, oburzenia i deklaracji dalszej współpracy.

Jarosław Kaczyński też mógł zdać sobie sprawę, że poszedł na czołowe zderzenie ze wszystkimi graczami poza twierdzą PiS, że demonstracje są większe, niż się spodziewał, i zeszły do małych miast, powiatów, także na wschodzie i południu kraju, czyli tam, gdzie liczył na swoje niekwestionowane panowanie. A to, że może się w jednej chwili wycofać z forsowanego wcześniej z całym przekonaniem projektu, pokazuje niedawny przypadek podatku paliwowego.

Polityka 30.2017 (3120) z dnia 25.07.2017; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Wstrząsy w imperium"
Reklama