Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wrona górą

Skok PiS na rządy prawa w Polsce i decyzja prezydenta przyniosą poważne konsekwencje na scenie politycznej.

Co wyłączać najpierw – wizję czy fonię? Kiedy na ekranie pojawia się prezes, wyłączam wizję, bo widok znam, a dzięki fonii można czasami usłyszeć coś nowego – „mordercy”, „zdradzieckie mordy” albo „kanalie”. Gdy natomiast widzę panią premier, to wyłączam fonię, bo niczego ciekawego się nie spodziewam, ciągle to samo: „Polki i Polacy”, ale przynajmniej broszka co dzień inna. A broszka jest ważna, bo pomaga zorientować się, gdzie przód – gdzie tył. „Dżentelmeni zapraszają damy./Tam gdzie broszka – tam jest przód”, jak w piosence Agnieszki Osieckiej.

Gdzie się podziała dobroduszna ciocia Szydło, która miała dla nas tyle obietnic – wspólnota, rzecznik opozycji, comiesięczne sesje pytań i odpowiedzi w Sejmie, a teraz, zła jak osa, wymyśla od elit, krzyczy i wygraża? „Podwyżki benzyny nie będzie, reforma sądów będzie” – zapowiadała kilka dni temu. Okazuje się – przedwcześnie.

Natomiast Jarosław Gowin wart jest zarówno wizji, jak i fonii. Zazwyczaj w pierwszych rzędach loży rządowej, pod ręką szefowej, tego dnia, kiedy poparł haniebną ustawę o Sądzie Najwyższym, skurczył się, jak gdyby chciał się zapaść pod ziemię ze wstydu, że podniósł rękę „za” egzekucją sądu. Kiedy wszyscy ministrowie stali i klaskali ze szczęścia, że pogonią Trybunał, Sąd i Radę, wicepremier Gowin, skulony, malutki jak pięć groszy, bawił się w chowanego. Podczas kiedy jego wspólnicy klaskali samym sobie, on przyjął pozę Gowina frasobliwego. A przecież mógł się wstrzymać od głosu. To jednak wymagało odwagi, która była ponad jego siły. Ja go rozumiem, a nawet mu współczuję. Wiem, co to strach. Pierwszy kamieniem nie rzucę.

Kiedy pokolenie „złogów” zdawało egzamin z odwagi, miało przeciwko sobie Biuro Paszportów, partię, nomenklaturę, a najbardziej odważni – „zęby krat”.

Polityka 30.2017 (3120) z dnia 25.07.2017; Felietony; s. 94
Reklama