Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Macierewicz: Polska padła ofiarą ataku hybrydowego wspieranego przez Zachód

Antoni Macierewicz Antoni Macierewicz MON / Flickr CC by 2.0
Po niecałych dwóch latach rządów PiS jesteśmy świadkami rzeczy niebywałej, bo porównanie reakcji naszych sojuszników do działań Rosji jest jaskrawym dowodem mentalnego odsuwania Polski od UE i NATO.

„Ta bezprzykładna presja, która jest w istocie wyrazem wojny hybrydowej, wojny bazującej na dezinformacji i na presji mającej charakter przemocy” – tak minister obrony narodowej Antoni Macierewicz opisywał w Radiu Maryja w poniedziałkowy wieczór wydarzenia ostatnich dni, po szokującym dla PiS podwójnym wecie prezydenta Andrzeja Dudy wobec ustaw rujnujących niezależne sądownictwo.

Antoni Macierewicz jest zbyt doświadczonym politykiem i za dobrym mówcą – bodaj najlepszym w obecnym rządzie – by podejrzewać go o lapsus w przemyślanym, jak się zdaje, wywodzie. Zwłaszcza że naprowadzany przez dociekliwego ojca prowadzącego gładko przeniósł wywód o „ulicy” na „zagranicę”: „To jest operacja bardzo szeroko zakrojona, nie ma co do tego wątpliwości. Operacja, w której bardzo dużą rolę odgrywają środowiska antychrześcijańskie, antykatolickie. Te środowiska, które kwestionują w ogóle istnienie wolnych państw narodowych, które uważają że perspektywą powinno być jedno państwo liberalne, jedna formacja liberalna obejmująca całą Europę, w której my, Polacy, mamy odgrywać rolę pomocniczą zaplecza, które dostarczałoby pieniądze, które można grabić, rabować, które można wykorzystywać”.

Zachód według Macierewicza

Dopiero po spisaniu słowotoku ministra i jego spokojnej analizie widać czarno na białym, jak poważne stawia zarzuty: przeciwko Polsce prowadzona jest wojna hybrydowa przy wsparciu liberalnego Zachodu. Ta narracja została już dziesiątki razy powtórzona w przychylnych PiS mediach. Macierewicz jest na swój sposób ostrożny, bo w kolejnym wywiadzie – w TV Republika – już zastrzegał, że „prawdziwym beneficjentem, sprężyną i źródłem problemów jest Rosja, tam tkwi źródło rzeczywistych działań”. Apologeci ministra już tak się nie krygują, dla nich mamy po prostu wojnę, już nawet nie hybrydową, w której Polska musi stawić opór Zachodowi.

Sformułowania zarezerwowane do tej pory dla opisu podstępnych i jawnie agresywnych działań Rosji na Ukrainie z nadzwyczajną łatwością przenoszone są na najbliższych politycznych i militarnych sojuszników Polski. Czy naprawdę szef MON widzi w Zachodzie i Rosji podobne zagrożenie? Czy grając słowami na potrzeby politycznej kampanii, nie posuwa się zbyt daleko?

W swych wypowiedziach czasem podkreśla, że tylko prezydent Trump potrafił właściwie docenić Polaków i oddać im hołd w swoim przemówieniu, wskazać jako obrońców cywilizacji. Ale przecież uważniejsi słuchacze dobrze wiedzą, że to od amerykańskiej administracji nadeszła krytyka planowanych zmian w sądownictwie, która – kto wie – mogła zaważyć na decyzjach prezydenta Dudy. A jeśli tak, to już nawet na USA nie ma co liczyć i Polska znowu na tej „wojnie” zostaje sama. Absurdalny punkt wyjścia prowadzi do absurdalnego wniosku – ale nie ja zacząłem.

Jad, który sączy się teraz z głośników i telewizorów, zatruwa przede wszystkim tych, którzy są najmniej odporni – ludzi młodych, mniej wykształconych, mniej doświadczonych. Część z nich na odtrutkę wieczorami „spaceruje”, ale nie łudźmy się, dotyczy to głównie mieszkańców miast. Reszta ogląda i słucha o wojnie Zachodu z Polską i wojnie w Polsce.

I słyszy na przykład to: „Środowiska, które tak patrzą na Polskę, stanowią oś ataku przeciwko nam, przeciwko rządowi PiS i przeciwko reformie sądownictwa, bo to sobie trzeba jasno powiedzieć, że wymiar sprawiedliwości jest tym ostatnim szańcem sił postkomunistycznych i liberalnych, w tym jest ich cała nadzieja...”. Dalej jest o tym – powtarzane jako przekaz nie tylko dnia, ale chyba tygodnia – że bez reformy sądów runą wszystkie socjalne, ekonomiczne i militarne osiągnięcia rządów ostatnich dwóch lat. Że Polska stanie się mniej bezpieczna, a Polacy zbiednieją. Że państwo znów będzie teoretyczne, a kraj w ruinie.

Jest więc wskazany wróg zewnętrzny, dobrze opisany ten wewnętrzny, jest też stan wojny – na razie hybrydowej – który przecież trzeba jakoś zażegnać. Skoro sam minister obrony mówi o wojnie, to chyba ma narzędzia, by nas bronić? – takie pytanie mogą sobie zadawać słuchacze Macierewicza. Kiedy padnie hasło – do broni? Nie chcę dalej snuć tego wątku. Bo to niebezpieczna zabawa słowami.

Konsekwencje użycia takiego języka mogą być niezwykle groźne, powinni o tym pamiętać szczególnie politycy z rządowego świecznika, szczególnie osoby tak charyzmatyczne i mające tak wiernych zwolenników jak Antoni Macierewicz.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną