Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dzisiaj Petru, jutro ty. Zmierzamy w stronę państwa policyjnego

Służby specjalne kontrolowane przez PiS zaprzeczają, że inwigilacja Petru i innych działaczy ma miejsce. Służby specjalne kontrolowane przez PiS zaprzeczają, że inwigilacja Petru i innych działaczy ma miejsce. Facebook
Wiadomość o inwigilacji posła Petru i działaczy Obywateli RP to kolejny niepokojący sygnał, że zmierzamy w stronę państwa policyjnego.

Od dawna przestrzega przed tym prof. Modzelewski. Kto się oburza, niech się zastanowi: jak nazwać państwo, w którym inwigiluje się posła opozycji parlamentarnej, a gdy sprawa staje się publicznie znana, policja tłumaczy w iście orwellowskim stylu, że chodzi jej o bezpieczeństwo posła? Jak nazwać państwo, w którym wybucha radość, że prezydent podpisał tylko jedną łamiącą konstytucję ustawę, bo mógł podpisać trzy? Jak nazwać państwo, w którym Kościołowi przypisuje się znaczącą rolę w zawetowaniu przez prezydenta dwóch antykonstytucyjnych ustaw?

Jakkolwiek takie państwo nazwiemy, nie jest to państwo, w którym obywatele mogą się czuć bezpieczni. Być może o to chodzi rządzącym dziś Polską. Być może chcą rządzić przy pomocy policji, służb specjalnych, zakulisowych spotkań polityków z biskupami. Z ich punktu widzenia byłoby to logiczne, choć dla społeczeństwa fatalne.

Skala ostatnich protestów pokazała, jak wielki jest potencjał słusznego oporu przeciwko niszczeniu demokracji i praw obywatelskich. W odpowiedzi rządzący usztywniają swoje stanowisko, zamiast przemyśleć swoją politykę od nowa. Zamykają się za kordonem bezpieczeństwa, odcinając się od niezadowolonej części społeczeństwa. Wysyłają agentów za liderami opozycji. Tworzą bazę danych uczestników protestów. Dokąd to wszystko ma nas zaprowadzić?

Państwo rządzone strachem daleko nie zajedzie. Część obywateli się przestraszy, część utwardzi w oporze. Nie można skutecznie rządzić krajem ani go reformować, wbrew znacznej części jego obywateli. Na krótką metę można opór zdławić, ale cenę moralną i polityczną prędzej czy później trzeba będzie zapłacić. Być może zauważyło to otoczenie prezydenta Dudy i sam prezydent – i stąd jego weta.

Fragment wpisu blogowego Adama Szostkiewicza. Przeczytaj w całości »

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną