Władza – jak się dowiadujemy, z woli samego Prezesa – wrzuciła temat odszkodowań, jakie Niemcy powinni nam zapłacić za drugą wojnę światową. Ponieważ PiS co jakiś czas i w różnych okolicznościach do reparacji powraca, sprawa została już tak przez prawników i historyków wymłócona, że poza politycznymi paździerzami niczego nowego raczej się tam nie wygrzebie (kto ciekawy tej opowieści, odsyłamy do artykułu Jerzego Mąkosy w dalszej części tego numeru). Ani my już nie możemy oczekiwać jakichś nowych rekompensat, ani „niemieccy odwetowcy” nie mogą już dopominać się zwrotu ziem zachodnich czy odszkodowań za pozostawione tam majątki. Z naszymi zachodnimi sąsiadami dokonaliśmy swoistego dziejowego barteru; w imię przyszłości pozamykaliśmy stare rachunki, bynajmniej nie wyrzekając się własnej pamięci. Tak się dotychczas wydawało. PiS, wymyślając dzisiejszym pokoleniom Niemców od „dzieci i wnuków zwyrodnialców”, a Ukraińcom i Litwinom stawiając przed oczy (choćby nowymi polskimi paszportami) nasze pretensje do Lwowa i Wilna, może tamte historyczne rachunki (i porachunki) na nowo otworzyć. Pytanie: po co to poniżanie i prowokowanie sąsiadów? Cóż, stale się przekonujemy, że PiS w ogóle nie uprawia polityki zagranicznej; stosunki ze światem służą głównie do użytku wewnętrznego, zwłaszcza jako narzędzie propagandy. Powiedzmy, rodzaj cepa przydatnego do urabiania i ubijania głów własnego elektoratu (tym razem być może rozwichrzonych wetem prezydenta Dudy). Przyjrzyjmy się nieco bliżej konstrukcji tego cepa.
Otóż należący do propagandowego instrumentarium władzy tygodnik pod nową, rozczulającą nazwą „Sieci Prawdy” obliczył i podał w okładkowym artykule, że Niemcy „są nam winni 6 bln dolarów”.