Wkrótce potem z Naczelnego Sądu Administracyjnego wyszła informacja sugerująca, że uznaje on dublerów w Trybunale Konstytucyjnym za prawomocnych sędziów. Od takiej interpretacji odcięło się jednak w piątek Kolegium Sędziów NSA.
Nie warto było bronić sądów? Niezależnie, jak oceniamy te dwa fakty, prawda jest taka, że bronimy sądów dla siebie, a nie dla sędziów. Bo sądy, obok wolności zgromadzeń (której możemy dochodzić jedynie przed sądami), to jedyna tarcza obywateli przed samowolą władzy. I jeśli to władza obsadzać będzie sędziów – sądy będą pasem transmisyjnym władzy, a nie obywatelską tarczą.
Po drugie: rozstrzygnięcie trzech sędziów SN czy pismo rzeczniczki prasowej NSA nie są stanowiskiem „sądownictwa”. Sędziowie, jak nauczyciele, hydraulicy, lekarze czy dziennikarze, są różni. Mają różne poglądy prawne i różne motywacje. Warunek jest jeden: muszą się one mieścić w granicach prawa. A te się mieściły.
W granicach prawa?
Ale czy mieszczenie się w granicach prawa wystarczy? Czy chodzi o to, by się „zmieścić”, czy o to, by rozstrzygnąć sprawiedliwie i mądrze? O to, by bronić państwa prawa i konstytucji, czy o to, by jakoś uładzić niewygodną sytuację? Czy godność urzędu sędziego łączy się nierozerwalnie z odpowiedzialnością za sprawiedliwość i dobro wspólne, czy jest wyłącznie literalnym stosowaniem przepisów, bez odczytywania ich ducha?
Przypomnijmy: troje sędziów Sądu Najwyższego – przewodniczący Andrzej Stępka, sprawozdawca Piotr Mirek i Małgorzata Gierszon – zdecydowało, na wniosek prokuratora generalnego, zawiesić rozpatrywanie kasacji w sprawie Mariusza Kamińskiego i innych skazanych funkcjonariuszy CBA, ułaskawionych potem przez prezydenta Andrzeja Dudę. Natomiast rzeczniczka NSA na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” odpowiedziała w sposób, z którego wynika, że orzekający w NSA prof.