Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W sondażu 40 proc. dla PiS. Jak to możliwe?

Prezydent uratował Kaczyńskiemu skórę wetując skandaliczną i niepopularną „reformę”. Prezydent uratował Kaczyńskiemu skórę wetując skandaliczną i niepopularną „reformę”. Sejm RP / Facebook
PiS – 40 procent. Jak dotąd najwięcej. Liberalna opozycja (PO plus Nowoczesna) – 27 procent. Jak dotąd najmniej. To wynik najnowszego sondażu IPSOS dla OKO.press.

Państwo zadajecie sobie pewnie pytanie, jak to możliwe, skoro dopiero co było tak przepięknie? I wydawało się po obłędnym finale lipcowego ulicznego karnawału, że zrobi się teraz ciut normalniej. No bo PiS przegrał przecież sromotnie swoją „reformę” sądownictwa, a do tego pobił rekordy propagandowego absurdu demaskującego zakłamanie tej formacji. Po raz pierwszy rządzący znaleźli się w okrążeniu, po raz pierwszy ich argumenty jak piłki odbijały się od muru. Skoro tak koncertowo to starcie przegrali, to ktoś przecież musiał je wygrać.

Pamiętacie może państwo „Rashomona” Kurosawy? O tym, że bandzior napada na podróżujące małżeństwo. Ją gwałci, jego zabija. Niby proste – tyle, że to samo wydarzenie oglądane oczami różnych osób może już wyglądać zupełnie inaczej. Spróbujmy więc pójść tym tropem i spojrzeć na ostatnie wydarzenia z perspektywy różnych typów wyborców.

Skąd taki wynik PiS?

Twardy zwolennik prawicy przeżywa głęboki zawód prezydentem Dudą, który najwyraźniej uległ ubeckim perswazjom. Tym mocniej utwierdza się w przekonaniu, że jedynym godnym poparcia przywódcą jest Jarosław Kaczyński. Oczywiście nadal głosuje na PiS.

Miękki zwolennik prawicy miał z ustawą o Sądzie Najwyższym spory problem. Uznał, że tym razem Kaczyński posuwa się zbyt daleko. Prezydenckie weto przyjmuje więc z ulgą. Konflikt Pałacu z Nowogrodzką traktuje jak spór w rodzinie. Uważa, że to dobrze, iż w ramach obozu władzy wyodrębnia się osobny ośrodek skupiający siły bardziej umiarkowane. Będzie mu teraz kibicować. Jeśli uda się nieco ucywilizować radykalno-rewolucyjne popędy drzemiące w PiS, to znikną ostatnie wątpliwości przy oddawaniu głosy na tę partię.

Wyborca chwiejny ceni PiS za to, że „rozwiązuje sprawy ważne dla Polaków”. Odstręczają go jednak Macierewicz, Piotrowicz, Pawłowicz, redaktor Bugała z TVP, „zdradzieckie mordy”. Wejście prezydenta do rozgrywki przyjmuje z aprobatą. Jeśli głowa państwa będzie teraz powstrzymywać szaleństwo i hucpę partii rządzącej, to na próbę warto PiS poprzeć. Przynajmniej coś ten obóz proponuje. W odróżnieniu od opozycji, która potrafi się tylko licytować w ostrych słowach.

Miękki przeciwnik PiS nie podziela obaw, że w Polsce likwidowana jest demokracja i lada rok wystąpimy z Unii Europejskiej. Ostrzeżenia liderów Platformy uważa za przesadzone i dotąd popierał tę partię z braku laku. Manifestacje KOD z tego samego powodu przeważnie omijał. Skok na sądy oczywiście do głębi go oburzył. W lipcu wreszcie więc dojrzał do tego, aby wyjść na ulicę. I zachwycił się tym, że spotkał tysiące takich jak on. Po raz pierwszy uwierzył, że naprawdę jest miejsce na nową i świeżą siłę polityczną. Niech tylko Platforma się posunie, aby zrobić miejsce. A najlepiej niech w ogóle sobie pójdzie. Koniec z wyborem „mniejszego zła”!

Twardy przeciwnik PiS póki co trwa przy partiach opozycyjnych, bo ktoś musi przecież wygrać wybory. Ale jeśli się pojawi nowa formacja, która pogoni Kaczyńskiego, to bez sentymentów przerzuci na nią swój głos. (Jeżeli wśród Szanownych Czytelników znajduje się „die hard fan” Schetyny bądź Petru, autor prosi o sygnał).

Wychodzi więc na to, że prezydent uratował Kaczyńskiemu skórę wetując skandaliczną i niepopularną „reformę”. Zaś masowe protesty w zupełnie nowej tonacji i z nowymi ulicznymi bohaterami obnażyły pustkę partii opozycyjnych. Jaki z tego morał? Ano błędna jest kalkulacja Schetyny, że PiS wcześniej czy później sam się zadusi własnym szaleństwem i wystarczy tylko cierpliwie poczekać.

Nie da się opierać politycznej strategii na prostackim założeniu, że gdy jednym będzie spadać, to drugim siłą rzeczy urośnie. Polityka nie jest grą o sumie zerowej. U jej podłoża leżą bowiem nie matematyczne równania, a ludzkie emocje. Naprawdę chcesz wygrać wybory? To daj ludziom nadzieję.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną