Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kontrowersyjna grafika Telewizji Republika. Muzeum Auschwitz zabiera głos

Napis „Arbeit macht frei” nad główną bramą byłego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Napis „Arbeit macht frei” nad główną bramą byłego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Number 10 / Flickr CC by 2.0
„Reparationen machen frei” („Reparacje czynią wolnym”) taki napis został zamieszczony na grafice, którą udostępniła w niedzielę TV Republika na swoim Twitterze. Grafikę skrytykowało muzeum obozu.

Napis zamieszczony na Twitterze przez telewizję jednoznacznie nawiązywał do napisu „Arbeit macht frei” („Praca czyni wolnym”), który znajduje się nad bramą wjazdową do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Dodatkowo na dole grafiki umieszczono dopisek „Ordnung muss sein” („Porządek musi być”), a zastosowana w nim czcionka ma przypominać gotycki krój pisma. Była to zapowiedź materiału filmowego TV Republika zatytułowanego „Ile są nam winni Niemcy?”.

Ile są nam winni Niemcy?

Sprawa ewentualnych reparacji i zadośćuczynienia za zniszczenia dokonane przez III Rzeszę podczas II wojny światowej powraca co jakiś czas. Ostatnio okazją ku temu była konwencja Zjednoczonej Prawicy w Przysusze. Temat poruszył Jarosław Kaczyński, który mówił, że aby odrobić straty, potrzebny jest wysiłek „pięciu czy siedmiu pokoleń”. Wtórowały mu prawicowe media.

To powrót do sporu z 2003 r., kiedy w odpowiedzi na postawę Powiernictwa Pruskiego, domagającego się zwrotu majątków Niemców wysiedlonych z Polski na skutek postanowień konferencji poczdamskiej, Lech Kaczyński zapowiedział stworzenie kosztorysu zniszczeń Warszawy. O ile jednak postawa ówczesnego prezydenta stolicy była odpowiedzią na próbę zawracania rzeki kijem przez niezależne i w gruncie rzeczy niewiele znaczące stowarzyszenie, o tyle teraz mamy do czynienia z niczym nieuzasadnioną wypowiedzią najważniejszego polityka w Polsce.

Postanowienia konferencji poczdamskiej z 1945 roku zakładały, że Polska otrzyma reparacje od Niemiec za pośrednictwem Związku Radzieckiego. – Oczywiście stalinowska Polska Ludowa w żaden sposób nie wykorzystała obiecanych reparacji, a większość ruchomego majątku poniemieckiego powędrowało do ZSRR – mówi historyk, dr Mikołaj Mirowski. Uległo to zmianie w 1953 roku, kiedy PRL zrzekła się reparacji wobec NRD. To tu PiS upatruje furtkę. Mimo wciąż obowiązującej w Polsce konstytucji, która jasno mówi, że III Rzeczpospolita jest spadkobierczynią PRL, dla Antoniego Macierewicza to nie Polska zrzekła się reparacji, a „sowiecka kolonia zwana PRL”.

Po zjednoczeniu Niemiec RFN zobowiązała się do wypłacenia ofiarom II wojny światowej 500 mln marek za pośrednictwem Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. – Ostatecznie kontrowersje wokół niemieckich reparacji definitywnie powinien zakończyć traktat „2+4” regulujący zasady i międzynarodowe konsekwencje zjednoczenia Niemiec z 1990 roku. Dokument ten jasno stwierdza, że jego ratyfikowanie „zamyka wszystkie sprawy wynikające z II wojny światowej i jej konsekwencji”. Polski podpis pod dokumentem złożył wtedy premier Tadeusz Mazowiecki – dodaje Mirowski.

Auschwitz powinno być święte

Czy podnoszenie kwestii reparacji ma sens 72 lata po zakończeniu wojny i konferencji w Poczdamie? – Przestrzegałbym polski rząd przed wykonaniem dogłębnej i drobiazgowej analizy prawnej zgłaszania tak jednoznacznych publicznych żądań w sprawie reparacji od Niemiec. Oczywiście kwestia ta może być politycznym argumentem w różnych bilateralnych sprawach pomiędzy Polską a RFN. Tyle, że należałoby to robić w zaciszu gabinetów, a nie w publicznie składanych żądaniach – komentuje historyk.

To jednak nie jedyny aspekt sprawy pozornie błahego plakatu udostępnionego przez Telewizję Republika. Jest to bowiem kolejna próba użycia Zagłady do realizacji partykularnych interesów. W marcu bieżącego roku grupa przestawiająca się jako „Love Macht Frei” (sic!) postanowiła w ramach happeningu rozebrać się i zabić jagnię na terenie Muzeum. W ten sposób rzekomo protestowała przeciwko konfliktom zbrojnym na świecie. Doszło więc nie tylko do zbezczeszczenia pamięci zamordowanych w komorach gazowych, lecz także do zabicia niewinnego zwierzęcia.

Muzeum skomentowało te wydarzenia, mówiąc, że „wykorzystywanie symboliki Auschwitz do jakichkolwiek manifestacji lub happeningów jest rzeczą karygodną i oburzającą”, a wspomniany plakat udostępniony przez TV Republika określiło jako „prymitywną manipulację bolesnymi symbolami świadczącą jedynie o poziomie moralnym oraz zrozumieniu historii u ich autorów”. Czy oba wydarzenia dzieli więc cokolwiek poza wrażliwością „twórców”, która jednym kazała publicznie się obnażyć, a innym chować za ekranem monitora?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną